Według tradycji stało się to nad brzegiem rzeki Ipiranga, gdzie książę z mieczem w dłoni zakrzyknął: „Niepodległość albo śmierć!". Wkrótce potem, wzorując się na Napoleonie Bonaparte, ogłosił się cesarzem Brazylii.
Utworzone przez niego cesarstwo przetrwało zaledwie 67 lat. Nie było to jednak typowe latynoskie państwo postkolonialne, ale prawdziwe imperium gospodarcze, militarne i ośrodek wielkiej kultury promieniującej na całą Amerykę Łacińską. Cesarz Piotr I był wizjonerem, który pragnął stworzyć nowoczesną, liberalną i demokratyczną monarchię konstytucyjną. To jeden z nielicznych przykładów w historii świata, kiedy monarcha był bardziej postępowy niż jego poddani. Cesarz musiał się jednak liczyć z realiami społecznymi. Powoli odchodził od swoich pluralistycznych ideałów na rzecz dworskiej polityki lawirowania między awangardową socjetą Rio de Janeiro a zdecydowanie konserwatywną i opierającą się na sile niewolniczej prowincją. Cesarstwo, choć stworzone przez wielkiego wizjonera, nie potrafiło się wyrwać z więzów feudalnej i niewolniczej przeszłości. Brazylijska monarchia była skłócona ze wszystkimi sąsiadami i pozostawała w niemal permanentnym konflikcie z Argentyną. Z tego powodu w 1825 r. doszło do secesji prowincji cisplatańskiej, z której później powstał Urugwaj.
W 1889 r. cesarz Piotr II, syn i następca Piotra I, pod wpływem wielu czynników politycznych, gospodarczych, społecznych i militarnych został zmuszony do abdykacji. Monarchia upadła, ale niepodległa Brazylia przetrwała, przechodząc przez kolejne burze swoich dziejów.
Zajęci europejską historią jakże często zapominamy, że współczesną cywilizację tworzą kraje, które łatwo zaszufladkowaliśmy jako Trzeci Świat. Brazylii przylepiliśmy etykietkę rozwijającego się odległego kraju. Tymczasem od dwóch wieków jest to światowa potęga gospodarcza, kolos zajmujący blisko połowę Ameryki Południowej i dwukrotnie większy obszar niż państwa Unii Europejskiej. Brazylia to prawdziwe eldorado – kraj o niezmierzonych bogactwach naturalnych i największym na świecie rynku konsumpcyjnym, zamieszkiwany przez piątą pod względem liczebności populację świata.
Trudno się więc dziwić, że przez ostatnie 450 lat to właśnie w Brazylii osiedliło się najwięcej polskich emigrantów płynących do Ameryki Południowej. Wśród nich byli m.in. Krzysztof Arciszewski, Ignacy Domeyko, Piotr Ludwik Napoleon Czerniewicz oraz wielu innych wielkich polskich podróżników, odkrywców, badaczy, naukowców, ludzi kultury i sztuki czy przedsiębiorców. Do 1914 r. do Brazylii wyjechało ponad 100 tys. Polaków. To druga co do wielkości fala polskiej emigracji – obok tej, która dotarła do Ameryki Północnej. Polskie osadnictwo w Brazylii skupiło się głównie na południu kraju, w trzech stanach: Paraná, Santa Catarina i Rio Grande do Sul. Obecnie głównym ośrodkiem skupiającym brazylijską Polonię jest Kurytyba, którą według niektórych szacunków może zamieszkiwać nawet 300 tys. osób polskiego pochodzenia.