Według tradycji stało się to nad brzegiem rzeki Ipiranga, gdzie książę z mieczem w dłoni zakrzyknął: „Niepodległość albo śmierć!". Wkrótce potem, wzorując się na Napoleonie Bonaparte, ogłosił się cesarzem Brazylii.
Utworzone przez niego cesarstwo przetrwało zaledwie 67 lat. Nie było to jednak typowe latynoskie państwo postkolonialne, ale prawdziwe imperium gospodarcze, militarne i ośrodek wielkiej kultury promieniującej na całą Amerykę Łacińską. Cesarz Piotr I był wizjonerem, który pragnął stworzyć nowoczesną, liberalną i demokratyczną monarchię konstytucyjną. To jeden z nielicznych przykładów w historii świata, kiedy monarcha był bardziej postępowy niż jego poddani. Cesarz musiał się jednak liczyć z realiami społecznymi. Powoli odchodził od swoich pluralistycznych ideałów na rzecz dworskiej polityki lawirowania między awangardową socjetą Rio de Janeiro a zdecydowanie konserwatywną i opierającą się na sile niewolniczej prowincją. Cesarstwo, choć stworzone przez wielkiego wizjonera, nie potrafiło się wyrwać z więzów feudalnej i niewolniczej przeszłości. Brazylijska monarchia była skłócona ze wszystkimi sąsiadami i pozostawała w niemal permanentnym konflikcie z Argentyną. Z tego powodu w 1825 r. doszło do secesji prowincji cisplatańskiej, z której później powstał Urugwaj.