30 listopada 1939 roku ZSRR dokonał inwazji na Finlandię, co rozpoczęło tzw. wojnę zimową. W rocznicę tego wydarzenia przypominamy tekst ze stycznia.
Matti Jakkola zatrzymał się w pobliżu starego kamiennego mostu przerzuconego nad rzeczką Rajajoki, który łączył niewielką wioskę Mainila, położoną po stronie radzieckiej, z fińską miejscowością Jappila. Dzień dobiegał końca i słońce powoli kryło się za niskim wzgórzem, za którym znajdował się posterunek graniczny ZSRR. Młody pogranicznik był rozdrażniony. Od blisko pół godziny powinien się relaksować w ciepłej strażnicy, tymczasem jego zmiennika nie było widać nawet w oddali. Był już koniec listopada i wieczorami chwytał mróz. Spoglądając na stronę radziecką, Jakkola dostrzegł sporą grupę czerwonoarmistów ćwiczących jazdę na nartach. Naglę wieczorną ciszę rozdarł huk wystrzału armatniego. Coś błysnęło wśród sowieckich narciarzy i kilku z nich upadło na ziemię. Potem zdumiony Jakkola obserwował, jak kolejne pociski wybuchają w miejscu, gdzie ćwiczyli Rosjanie. Naliczył siedem wystrzałów. Gdy kanonada ucichła, na śniegu leżało bez ruchu kilka ciał, a ci, którzy przeżyli, próbowali ewakuować rannych. Fiński pogranicznik był w szoku, przecież wiedział, że na rozkaz marszałka Mannerheima kilka dni wcześniej armia fińska wycofała w głąb Karelii całą posiadaną artylerię. Kierunek, skąd nadleciały pociski, również świadczył o tym, że wystrzelono je z terytorium ZSRR. Jakkola, nie zastanawiając się dłużej, ruszył w kierunku strażnicy. Po dotarciu na miejsce swoje spostrzeżenia odnotował w dzienniku wartowniczym.
W tym samym czasie, czyli późnym popołudniem 26 listopada 1939 r., baron Aarno A. Yrjö-Koskinen, fiński poseł w Moskwie, został wezwany na Kreml, gdzie oświadczono mu, że Finowie ostrzelali radziecki punkt wartowniczy w Mainili, zabijając czterech żołnierzy i raniąc dziewięciu. Mołotow wysłał depeszę do rządu w Helsinkach, w której w ostrym tonie żądał zadośćuczynienia za incydent i wycofania wojsk fińskich 20–25 km od granicy, co równało się opuszczeniu przez nie fortyfikacji. Finowie odpowiedzieli w spokojnym tonie, zaprzeczyli jednak, by to oni byli odpowiedzialni za ostrzał, i nie zgodzili się na warunki sowieckie. Sytuacja jednak nie wyglądała dobrze. O tym, że prowokacja w Mainili może posłużyć Rosji jako pretekst do interwencji zbrojnej, świadczyły nie tylko groźby dyplomatyczne, ale też setki wieców organizowanych „spontanicznie" w całym Kraju Rad, na których tysiące ludzi żądały odwetu za zabicie żołnierzy Armii Czerwonej. 28 listopada ZSRR wypowiedział zawarty w 1932 r. pakt o nieagresji z Finlandią (w 1934 r. przedłużony na dziesięć lat). Dwa dni później bombowce radzieckie pojawiły się nad Helsinkami, a Armia Czerwona przekroczyła granicę niemal na całej linii. ZSRR zaatakował bez wypowiedzenia wojny. Tak samo jak trzy miesiące wcześniej w Polsce.
Rosyjskie groźby
Agresję na Finlandię i Polskę w 1939 r. wiele zresztą łączyło. Oba kraje w XIX w. znajdowały się pod rosyjskim zaborem i Rosja nigdy nie pogodziła się z odzyskaniem przez nie niepodległości w 1918 r. Tajny protokół do paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r. dotyczył nie tylko Polski, ale również krajów bałtyckich i Finlandii. Na mocy wymuszonych układów Armia Czerwona jeszcze w październiku wkroczyła na Litwę, Łotwę i do Estonii, faktycznie przejmując kontrolę nad tymi państwami.
Kolejnym celem była Finlandia. Stalin najpierw spróbował „zbójeckiej dyplomacji". 5 października zażądał, aby do Moskwy przybyła delegacja fińska w celu omówienia konkretnych kwestii politycznych. Rząd w Helsinkach zignorował zaproszenie. Kolejne było utrzymane w ostrzejszym tonie i w końcu Finowie zdecydowali się na wyprawę do stolicy ZSRR. Tym razem żądania Rosjan były bardziej konkretne. Domagano się przesunięcia granicy fińsko-radzieckiej o 25 km w głąb terytorium fińskiego, co oznaczało między innymi oddanie głównej linii umocnień granicznych, czyli Linii Mannerheima. Żądano także wydzierżawienia ZSRR półwyspu Hanko na 30 lat w celu utworzenia tam bazy dla marynarki sowieckiej. W zamian Stalin wspaniałomyślnie zaoferował Finom dwa razy większy obszar północnej Karelii, która była jednak pustkowiem porośniętym tajgą. Dla Finów warunki te były nie do przyjęcia. W Helsinkach powszechne było przekonanie, że jest to jedynie wstęp do próby całkowitego podporządkowania ich kraju władzy radzieckiej, co było zresztą całkowicie zgodne z prawdą.