W 2011 r. wyemitowano w Izraelu film dokumentalny „Kto zabił mojego ojca? Historia Joe Alona”. W owym dokumencie, autorstwa Liory Amira Barmatza, wskazano, że płk Alon został zabity dlatego, że dowiedział się o spisku mającym doprowadzić do wojny między Izraelem a Egiptem i Syrią, znanej obecnie jako wojna Jom Kippur. Ów konflikt miał być wyreżyserowaną wojną, która pozwoliłaby państwom arabskim odzyskać twarz i rozpocząć negocjacje pokojowe z Izraelem pod patronatem USA. Autorem tego planu miał być ówczesny amerykański sekretarz stanu Henry Kissinger. Czy to tylko szalona teoria spiskowa? Okazuje się, że wierzy w nią rodzina płka Alona, a także niektórzy izraelscy generałowie, będący bohaterami wojny Jom Kippur. Generał Shmuel Gonen, w 1973 r. dowódca Południowego Dowództwa Izraelskich Sił Obronnych (IDF), powiedział dziennikarzowi Adamowi Baruchowi, że Alon zginął, bo wiedział coś, czego nie powinien wiedzieć. – Gdybym powiedział wam prawdę, cały naród byłby zszokowany. Alon był gadatliwym pijakiem i nie można mu było powierzać tajemnic – stwierdził Ezer Weizman, były dowódca izraelskiego lotnictwa, prezydent Izraela w latach 1993–2000. Czym były owe tajemnice, których nie wolno było powierzać pułkownikowi Alonowi?
Zmęczeni zwycięstwem
Izrael przełomu lat 60. i 70. był krajem przepełnionym optymizmem. W czerwcu 1967 r. w błyskotliwie rozegranej wojnie, zwanej sześciodniową, udało mu się rozgromić armie Egiptu, Syrii, Jordanii oraz wspomagające je siły irackie. Kosztem zaledwie 779 zabitych zdobyto Wschodnią Jerozolimę, Strefę Gazy, Zachodni Brzeg Jordanu i Wzgórza Golan. Izrael zadziwił cały świat sprawnością swojej armii. Sam przez to pogrążył się w samozadowoleniu. Naród uwierzył, że jest niezwyciężony, a ewentualne kolejne wojny z Arabami będą równie zwycięskimi epizodami. Jedynie nieliczni spodziewali się komplikacji.
– Po co nam ten cały „Watykan”? – stwierdził Mosze Dajan, izraelski minister obrony, gdy rankiem 5 czerwca 1967 r. wraz ze swoimi współpracownikami obserwował przez lornetkę jerozolimskie Stare Miasto. Gdy dwa dni później jego wojska zdobyły Wzgórze Świątynne, zakazał wywieszania na nim izraelskich flag i przywrócił władzę nad nim Wakfowi, czyli lokalnemu muzułmańskiemu zarządowi religijnemu. Nie chciał zbytnio drażnić Arabów i obawiał się scenariusza, w którym Izrael będzie skazany na wieczną wojnę z nimi.
Piorunujące zwycięstwo Izraela w wojnie sześciodniowej wywołało w świecie arabskim przygnębienie i wstyd, które szybko przekształciły się w pragnienie zemsty. Granice Izraela – będące wówczas jedynie niepewnymi liniami rozejmowymi – płonęły. Nad Kanałem Sueskim, na pustyniach Judy, Samarii oraz Jordanii, na Wzgórzach Golan i na pograniczu z Libanem dochodziło do wzajemnych ostrzałów, bombardowań, rajdów komandosów i terrorystów. Ta seria starć trwająca do 1970 r. została później nazwana „wojną na wyniszczenie”. Po stronie izraelskiej pochłonęła życie 1551 żołnierzy i 127 cywilów, po stronie egipskiej około 5 tys. ludzi, a ponadto 58 Sowietów i 180 Kubańczyków (wspierających Syrię na froncie golańskim). Konflikt rozlewał się też poza Bliski Wschód. Palestyńscy terroryści, wspierani przez komunistyczne tajne służby, zaczęli serię porwań samolotów pasażerskich i ataków na cele izraelskie na świecie. Kulminacją ich krwawej pracy była masakra na olimpiadzie w Monachium. Mimo tych szokujących zamachów sympatia światowej opinii publicznej (a zwłaszcza jej lewicowej części) mocno przechyliła się na stronę Palestyńczyków, których postrzegano jako romantycznych bojowników opierających się „neokolonialnemu” i „rasistowskiemu” Izraelowi.
Szybko modernizowała się też armia Syrii, rządzonej od 1970 r. przez socjalistycznego dyktatora gen. Hafiza Asada
Do zmian dochodziło również w krajach arabskich. W 1970 r. zmarł egipski prezydent Gamal Naser – człowiek do dziś uważany przez Egipcjan za bohatera narodowego. Zastąpił go generał Anwar as-Sadat reprezentujący „prawe skrzydło” egipskiego socjalistycznego reżimu. Jedną z pierwszych jego decyzji było wygaszenie „wojny na wyniszczenie”. Spokój nad Kanałem Sueskim był mu potrzebny, by rozpocząć wielki program modernizacji armii egipskiej. Do Egiptu płynęły wówczas ogromne ilości najnowocześniejszej sowieckiej broni. Sadat postawił też na modernizację struktur dowódczych i wyszkolenia. Szybko modernizowała się też armia Syrii, rządzonej od 1970 r. przez socjalistycznego dyktatora gen. Hafiza Asada. Izraelczycy wyraźnie wówczas lekceważyli rosnące możliwości wojsk egipskich oraz syryjskich. Wierzyli, że dla Egipcjan barierą nie do przejścia będzie rozciągający się na wschodnim brzegu Kanału Sueskiego pas umocnień znany jako Linia Bar-Lewa, wymyślony przez ministra obrony Chaima Bar-Lewa. Nieliczni generałowie – dowódcy, tacy jak Ariel Szaron oraz Israel Ben Tal – wskazywali, że wiązanie mobilnych izraelskich jednostek na takiej statycznej linii obrony jest głupotą, która doprowadzi do klęski militarnej. Wyższe władze wiedziały jednak lepiej…