Wojna Jom Kippur i pokojowy spisek Kissingera

Dlaczego Izrael w 1973 r. zlekceważył bardzo wiarygodne ostrzeżenia przed atakiem Egiptu i Syrii? I co to miało wspólnego z zabójstwem pułkownika Yosefa Alona, izraelskiego attaché lotniczego i morskiego w Waszyngtonie?

Publikacja: 19.12.2024 21:00

Egipskie wojska przejeżdżają przez Kanał Sueski

Egipskie wojska przejeżdżają przez Kanał Sueski

Foto: Wikimedia Commons

Zabójstwo dyplomaty na przedmieściach Waszyngtonu, „stolicy wolnego świata”, to coś, co zdarza się niezwykle rzadko. Jest ono zdarzeniem, które powinno postawić na nogi wszelkie służby – od policji, przez FBI po CIA. Wydaje się, że sprawca takiej zbrodni nie może być długo bezkarny. Zwłaszcza jeśli oprócz służb amerykańskich polują na niego też służby izraelskie, znane ze swojej bezwzględnej skuteczności. A jednak ponad 50 lat od zabójstwa płka Yosefa Alona, izraelskiego attaché lotniczego i morskiego w Waszyngtonie, wciąż nie znamy ani bezpośrednich wykonawców, ani zleceniodawców tego zamachu. Yosef „Joe” Alon (urodzony jako Josef Plaček) był zasłużonym oficerem izraelskiego lotnictwa, jednym z pierwszych jego pilotów latających na myśliwcach odrzutowych. Na placówce dyplomatycznej w Waszyngtonie przebywał od 1970 r. i mocno angażował się w załatwianie kontraktów na amerykańską broń dla swojego kraju.

Izraelski attaché został trafiony pięcioma kulami wystrzelonymi z rewolweru nieznanej marki

1 lipca 1973 r., około godziny 1 w nocy, wracał ze swoją żoną z przyjęcia do domu w miejscowości Chavy Chase w stanie Maryland. Zaparkował swojego forda galaxie na podjeździe. Podczas gdy jego żona Dvora udała się bezpośrednio do domu, Alon został przy samochodzie. To wówczas padły strzały. Izraelski attaché został trafiony pięcioma kulami wystrzelonymi z rewolweru nieznanej marki. Dvora pobiegła do telefonu i wezwała policję. Widziała tylko szybko odjeżdżający samochód. Wraz z 18-letnią córką Dhalią pobiegła na ratunek Yosefowi. Próby zatrzymania krwotoku za pomocą ręczników były skazane na porażkę. Pułkownik Alon zmarł w szpitalu o godzinie 1:27.

Śledztwa prowadzone przez FBI oraz jego izraelski odpowiednik Shin Bet nie dały żadnych rezultatów. Jeden z informatorów CIA wskazywał, że zamachu dokonało dwóch studentów pracujących dla palestyńskiej organizacji Czarny Wrzesień, tej samej, która w 1972 r. dokonała masakry izraelskich sportowców na olimpiadzie w Monachium. W podobnym kierunku zmierza wznowione w 2017 r. przez FBI śledztwo, oparte m.in. na zeznaniach wenezuelskiego marksistowskiego terrorysty Ilicha Ramíreza Sáncheza znanego jako „Carlos Szakal”.

Czytaj więcej

Jerozolima. Nowa biografia starego miasta

W 2011 r. wyemitowano w Izraelu film dokumentalny „Kto zabił mojego ojca? Historia Joe Alona”. W owym dokumencie, autorstwa Liory Amira Barmatza, wskazano, że płk Alon został zabity dlatego, że dowiedział się o spisku mającym doprowadzić do wojny między Izraelem a Egiptem i Syrią, znanej obecnie jako wojna Jom Kippur. Ów konflikt miał być wyreżyserowaną wojną, która pozwoliłaby państwom arabskim odzyskać twarz i rozpocząć negocjacje pokojowe z Izraelem pod patronatem USA. Autorem tego planu miał być ówczesny amerykański sekretarz stanu Henry Kissinger. Czy to tylko szalona teoria spiskowa? Okazuje się, że wierzy w nią rodzina płka Alona, a także niektórzy izraelscy generałowie, będący bohaterami wojny Jom Kippur. Generał Shmuel Gonen, w 1973 r. dowódca Południowego Dowództwa Izraelskich Sił Obronnych (IDF), powiedział dziennikarzowi Adamowi Baruchowi, że Alon zginął, bo wiedział coś, czego nie powinien wiedzieć. – Gdybym powiedział wam prawdę, cały naród byłby zszokowany. Alon był gadatliwym pijakiem i nie można mu było powierzać tajemnic – stwierdził Ezer Weizman, były dowódca izraelskiego lotnictwa, prezydent Izraela w latach 1993–2000. Czym były owe tajemnice, których nie wolno było powierzać pułkownikowi Alonowi?

Zmęczeni zwycięstwem

Izrael przełomu lat 60. i 70. był krajem przepełnionym optymizmem. W czerwcu 1967 r. w błyskotliwie rozegranej wojnie, zwanej sześciodniową, udało mu się rozgromić armie Egiptu, Syrii, Jordanii oraz wspomagające je siły irackie. Kosztem zaledwie 779 zabitych zdobyto Wschodnią Jerozolimę, Strefę Gazy, Zachodni Brzeg Jordanu i Wzgórza Golan. Izrael zadziwił cały świat sprawnością swojej armii. Sam przez to pogrążył się w samozadowoleniu. Naród uwierzył, że jest niezwyciężony, a ewentualne kolejne wojny z Arabami będą równie zwycięskimi epizodami. Jedynie nieliczni spodziewali się komplikacji.

– Po co nam ten cały „Watykan”? – stwierdził Mosze Dajan, izraelski minister obrony, gdy rankiem 5 czerwca 1967 r. wraz ze swoimi współpracownikami obserwował przez lornetkę jerozolimskie Stare Miasto. Gdy dwa dni później jego wojska zdobyły Wzgórze Świątynne, zakazał wywieszania na nim izraelskich flag i przywrócił władzę nad nim Wakfowi, czyli lokalnemu muzułmańskiemu zarządowi religijnemu. Nie chciał zbytnio drażnić Arabów i obawiał się scenariusza, w którym Izrael będzie skazany na wieczną wojnę z nimi.

Piorunujące zwycięstwo Izraela w wojnie sześciodniowej wywołało w świecie arabskim przygnębienie i wstyd, które szybko przekształciły się w pragnienie zemsty. Granice Izraela – będące wówczas jedynie niepewnymi liniami rozejmowymi – płonęły. Nad Kanałem Sueskim, na pustyniach Judy, Samarii oraz Jordanii, na Wzgórzach Golan i na pograniczu z Libanem dochodziło do wzajemnych ostrzałów, bombardowań, rajdów komandosów i terrorystów. Ta seria starć trwająca do 1970 r. została później nazwana „wojną na wyniszczenie”. Po stronie izraelskiej pochłonęła życie 1551 żołnierzy i 127 cywilów, po stronie egipskiej około 5 tys. ludzi, a ponadto 58 Sowietów i 180 Kubańczyków (wspierających Syrię na froncie golańskim). Konflikt rozlewał się też poza Bliski Wschód. Palestyńscy terroryści, wspierani przez komunistyczne tajne służby, zaczęli serię porwań samolotów pasażerskich i ataków na cele izraelskie na świecie. Kulminacją ich krwawej pracy była masakra na olimpiadzie w Monachium. Mimo tych szokujących zamachów sympatia światowej opinii publicznej (a zwłaszcza jej lewicowej części) mocno przechyliła się na stronę Palestyńczyków, których postrzegano jako romantycznych bojowników opierających się „neokolonialnemu” i „rasistowskiemu” Izraelowi.

Szybko modernizowała się też armia Syrii, rządzonej od 1970 r. przez socjalistycznego dyktatora gen. Hafiza Asada

Do zmian dochodziło również w krajach arabskich. W 1970 r. zmarł egipski prezydent Gamal Naser – człowiek do dziś uważany przez Egipcjan za bohatera narodowego. Zastąpił go generał Anwar as-Sadat reprezentujący „prawe skrzydło” egipskiego socjalistycznego reżimu. Jedną z pierwszych jego decyzji było wygaszenie „wojny na wyniszczenie”. Spokój nad Kanałem Sueskim był mu potrzebny, by rozpocząć wielki program modernizacji armii egipskiej. Do Egiptu płynęły wówczas ogromne ilości najnowocześniejszej sowieckiej broni. Sadat postawił też na modernizację struktur dowódczych i wyszkolenia. Szybko modernizowała się też armia Syrii, rządzonej od 1970 r. przez socjalistycznego dyktatora gen. Hafiza Asada. Izraelczycy wyraźnie wówczas lekceważyli rosnące możliwości wojsk egipskich oraz syryjskich. Wierzyli, że dla Egipcjan barierą nie do przejścia będzie rozciągający się na wschodnim brzegu Kanału Sueskiego pas umocnień znany jako Linia Bar-Lewa, wymyślony przez ministra obrony Chaima Bar-Lewa. Nieliczni generałowie – dowódcy, tacy jak Ariel Szaron oraz Israel Ben Tal – wskazywali, że wiązanie mobilnych izraelskich jednostek na takiej statycznej linii obrony jest głupotą, która doprowadzi do klęski militarnej. Wyższe władze wiedziały jednak lepiej…

Czytaj więcej

Panarabskie mrzonki Muammara Kaddafiego

Sadat mocno przygotowywał kraj na wojnę mającą prowadzić do odzyskania półwyspu Synaj, ale próbował również odzyskać te tereny na drodze dyplomatycznej. Rozpoczął negocjacje na ten temat z administracją Nixona (sygnałem rozluźniania się współpracy Egiptu z ZSRR było usunięcie większości sowieckich doradców wojskowych latem 1972 r.) Już w grudniu 1970 r. zadeklarował w wywiadzie dla „The New York Timesa”, że gotów byłby uznać państwo Izrael i zagwarantować mu pokój, pod warunkiem że zwróci ono Egiptowi Synaj. W 1971 r. Sadat ponowił swoją ofertę pokojową. Izraelska premier Golda Meir zareagowała na to utworzeniem komitetu, który miał przestudiować różne warianty porozumienia. Komitet uznał, że Izrael powinien wycofać się nie tylko z Synaju i Wzgórz Golan, ale też ze Strefy Gazy, Zachodniego Brzegu i Wschodniej Jerozolimy, co sprawiło, że wściekła Meir wyrzuciła jego raport do kosza. To natomiast zirytowało Amerykanów. – Izrael zostanie uznany za odpowiedzialnego za odrzucenie najbardziej korzystnej oferty pokoju od swojego powstania – stwierdził w rozmowie z izraelskim ambasadorem Icchakiem Rabinem (późniejszym premierem) Joseph J. Sisco, zastępca sekretarza stanu Henry’ego Kissingera ds. bliskowschodnich. Izrael nieco zmiękczył stanowisko, deklarując, że może oddać część zdobytych terytoriów, ale nie wróci do trudnych do obrony granic sprzed 5 czerwca 1967 r. Kolejną propozycję pokojową Sadat przekazał Izraelowi poprzez Kissingera w lutym 1973 r. Oficjalnie pozostała ona bez odpowiedzi.

Problem leżał wówczas w tym, że każdy izraelski rząd, który dobrowolnie oddałby zdobyte ziemie krajom arabskim, zostałby zmieciony przez wściekłą opinię publiczną. Izraelczycy czuli się zwycięzcami. Nie chcieli słyszeć o tym, by przekazać Egiptowi choćby piędź pustyni. Czyżby więc dlatego rzekomo powstał plan mający na celu zburzenie przekonania Izraelczyków o niezwyciężoności ich kraju? Czy plan ten miał na celu również pomóc Arabom odzyskać dumę i na tej podstawie budować przyszły pokój?

Syria i Egipt przeciwko Izraelowi

Mosad, czyli izraelski wywiad cywilny, do dziś zapewnia, że na jesieni 1973 r. był ślepy i głuchy. Cwi Zamir, jego ówczesny dyrektor, przekonywał wówczas, że żadnej wojny nie będzie. Trzymał się tego przekonania, choć jego służba otrzymywała od swoich wysokiej rangi agentów wiele ostrzeżeń o tym, że Egipt i Syria przygotowują inwazję. 25 września 1973 r. potajemnie udał się do Tel Awiwu jordański król Husajn. Poinformował wówczas premier Goldę Meir, że Syria wkrótce rozpocznie wojnę przeciwko Izraelowi i że przyłączy się do niej Egipt. Zamir przekonywał, że król Husajn „nie powiedział niczego, czego byśmy już nie wiedzieli”, i kontynuował lekceważenie groźby wojny.

Rząd i Mosad oficjalnie byli totalnie ślepi, ale nawet niektórzy zwykli żołnierze domyślali się, że zbliża się niebezpieczeństwo

To, że wojna jest bardzo bliska, przeczuwano na niższych stopniach dowodzenia. 5 października 1973 r. generał Szaron spotkał się ze swoim dywizyjnym oficerem wywiadu Yehoshuą Saguyem, który pokazał mu zdjęcia satelitarne ukazujące dużą koncentrację wojsk egipskich nad Kanałem Sueskim. Była ona o wiele większa niż na potrzeby zwykłych manewrów. Szaron uznał wówczas, że wkrótce wybuchnie wojna, i podzielił się tą opinią ze swoim zwierzchnikiem, generałem Gonenem. Po latach izraelska komisja śledcza, zwaną Komisją Agranata, ustaliła, że Mosad został poinformowany wcześniej przez jednego ze swoich najlepszych agentów – Ashrafa Marwana (egipskiego potentata biznesowego będącego zięciem prezydenta Nasera), że Egipt dokona niespodziewanego ataku i że przygotowania do niego będą zakamuflowane jako duże manewry wojskowe. Mosad miał tę informację na tydzień przed rozpoczęciem wojny. Rzekomo nie została ona przekazana rządowi.

Czytaj więcej

Baszir al-Dżumajjil, wódz libańskiej Falangi

Rząd i Mosad oficjalnie byli totalnie ślepi, ale nawet niektórzy zwykli żołnierze domyślali się, że zbliża się niebezpieczeństwo. Bentsi Tsfoni, ówcześnie będący saperem służącym na Synaju, otrzymał niedługo przed wybuchem wojny rozkaz rozminowania pewnych ważnych dla obrony obszarów Linii Bar-Lewa. Zwrócił dowódcy uwagę, że ten rozkaz jest dziwny. – To nowe działania dyplomatyczne armii – wyjaśnił mu zwierzchnik. 6 października nad ranem generał Dawid Elazar, szef sztabu izraelskich sił zbrojnych, poprosił o zgodę na przeprowadzenie lotniczego ataku prewencyjnego na Egipt. Argumentował, że wkrótce ruszy wielka egipska ofensywa i że trzeba ją uprzedzić. Nomi Frankel, służąca wówczas w wojskach łączności, słyszała jego rozmowę z ministrem Dajanem. – Nie. Mamy umowę z Kissingerem, by nie atakować Egiptu – rzekomo stwierdził Dajan. Czyżby ta umowa przewidywała, że Izrael da się zaskoczyć i poniesie porażkę w pierwszej fazie wojny?

Armia egipska rozpoczęła operację „Badr”

6 października 1973 r. o godzinie 14.00 armia egipska rozpoczęła operację „Badr”, czyli atak na izraelskie pozycje na Synaju. Zaczął się on od fali nalotów na izraelskie bazy. Szybko zniszczono stanowiska artyleryjskie IDF i rozpoczął się desant na wschodni brzeg Kanału Sueskiego. Izraelczycy próbowali go powstrzymać, pompując przez przygotowane wcześniej rury benzynę do wód kanału, którą miano podpalić. Ten plan się jednak nie udał, gdyż wcześniej egipscy płetwonurkowie zdołali zabetonować wyloty tych rur… Egipscy saperzy za pomocą wody pod silnym ciśnieniem, tłoczonej przez motopompy, dosłownie zmyli izraelskie umocnienia ziemne, tworząc w Linii Bar-Lewa korytarze, przez które mogły przejechać czołgi. Wieczorem na drugim brzegu było już 30 tys. żołnierzy egipskich i 500 czołgów. Izraelska rezerwowa brygada strzegąca wschodniego brzegu Kanału Sueskiego została zniszczona. Większość jej żołnierzy zginęła, ponad 200 trafiło do niewoli, a nieliczni uciekli przez synajską pustynię (do końca wojny bronił się jednak jeden posterunek na Linii Bar-Lewa noszący nazwę „Budapeszt”). Egipscy komandosi zajęli strategiczne przełęcze Mitla i Gidi. Kontratak przeprowadzony następnego dnia przez izraelską brygadę pancerną załamał się w ciągu 13 minut. Izraelczycy stracili 58 czołgów, w tym 8 z nich w panice porzucili na polu walki. Ataki izraelskiego lotnictwa na przyczółek nad Kanałem Sueskim rozbijały się natomiast o „parasol ochronny” z wyrzutni rakiet przeciwlotniczych sowieckiej produkcji. Pas o szerokości 15 km od Kanału Sueskiego był w rękach wojsk egipskich, które zaczęły się okopywać.

Dochodziło do epickich starć, w których niewielkie oddziały pancerne Izraelczyków desperacko powstrzymywały masy Syryjczyków

6 października o 14.00 zaczęło się też syryjskie natarcie na Wzgórzach Golan. Komandosi desantowali się ze śmigłowców na górę Hermon, gdzie opanowali stację nasłuchowo-obserwacyjną izraelskiego wywiadu wojskowego. Trzem syryjskim dywizjom pancernym, dysponującym ok. 700 czołgami, Izraelczycy mogli przeciwstawić jedynie dwie brygady pancerne. Walczyły one desperacko, by nie dopuścić wojsk syryjskich do wyjścia poza Golan. Gdyby syryjskie dywizje pancerne zjechały ze wzgórz, miałyby otwartą drogę do Galilei. Dochodziło do epickich starć, w których niewielkie oddziały pancerne Izraelczyków desperacko powstrzymywały masy Syryjczyków. 8 października siły izraelskie były już tam na granicy wytrzymałości. W 188. Brygadzie Barak zginął jej dowódca i wszyscy dowódcy batalionów. Niespodziewanie jednak Syryjczycy wstrzymali natarcie. Oficjalnie dlatego, że „obawiali się wejść w izraelską pułapkę”.

9 października w konflikt włączył się Związek Sowiecki. Z jego baz na Węgrzech uruchomiono most powietrzny z dostawami sprzętu wojskowego do Kairu i Damaszku. To wywołało reakcję USA. Prezydent Richard Nixon zdecydował o uruchomieniu podobnego mostu lotniczego z amerykańskim sprzętem do Izraela. To był punkt zwrotny w wojnie. Izraelczycy zdołali przerzucić świeże siły na Wzgórza Golan i w ciągu kilku dni ciężkich walk wyprzeć z nich wojska syryjskie i wejść głębiej na terytorium Syrii, na autostradę prowadzącą do Damaszku. Asad błagał wówczas Sadata o wsparcie. Egipski prezydent nakazał więc swoim wojskom ofensywę w głąb Synaju. Wyszły one spoza „rakietowego parasola ochronnego” i wystawiły się na kontratak izraelskiego lotnictwa i sił pancernych. Izraelskie wojska zdołały dokonać błyskotliwego zwrotu zaczepnego. 15 października oddziały gen. Szarona przeprawiły się przez Kanał Sueski i zdobyły przyczółek, z którego wyprowadziły uderzenie okrążające egipską 3. Armię. 22 października były już na przedmieściach Suezu i 100 km od Kairu. Wówczas zawarto zawieszenie broni, które (po kilku dniach łamania go przez obie strony, sowieckich groźbach interwencji na Bliskim Wschodzie oraz postawienia w stan gotowości amerykańskich sił jądrowych) zostało ponownie przyjęte 25 października. Dwa dni wcześniej na rozejm zgodziła się Syria.

Czytaj więcej

Tajemnica zniknięcia Musy Sadra

To była wojna, którą obie strony zapamiętały na długo. Izraelczycy nazwali ją Jom Kippur, czyli wojną Dnia Sądnego, bo w ten dzień świąteczny się ona rozpoczęła. Arabowie nazwali ją natomiast Wojną Ramadanu. Izrael stracił oficjalnie 2656 zabitych i ponad 9 tys. rannych. Egipt co najmniej 5 tys. poległych, Syria 3–3,5 tys. zabitych. Straty też poniosły wspomagające Syryjczyków: Irak (278 zabitych) i Jordania (23 zabitych). Jordański król Husajn przed wysłaniem swojej brygady pancernej na Golan poinformował o tym władze Izraela, tłumacząc, że robi to pod naciskiem innych państw arabskich. Spytał, czy Izraelczycy mają mu to za złe, i otrzymał odpowiedź, że nie widzą w tym problemu…

Koszt ludzki tej wojny był duży. Dla rządzących jednak okazał się w pełni akceptowalny. Wszak egipski prezydent Sadat deklarował wcześniej, że jest gotów poświęcić nawet milion ludzi, by odzyskać Synaj. Udało mu się to osiągnąć dużo mniejszym kosztem. Choć jego kraj poniósł w tej wojnie militarną klęskę, to szybko zmienił ją w wielkie polityczne zwycięstwo. Naród czuł dumę z błyskotliwej operacji forsowania Kanału Sueskiego i ze zwycięstw odniesionych nad Izraelem w pierwszej fazie konfliktu. Ta odzyskana duma pozwoliła Egiptowi na szukanie pokoju z Izraelem.

Syryjska dyktatura, dużo bardziej związana z Moskwą niż Egipt, nie zdecydowała się na wzięcie udziału we wspieranym przez Amerykanów procesie pokojowym.

9 listopada 1977 r. prezydent Sadat zadeklarował, że jest gotów polecieć do Jerozolimy i przemawiać w Knesecie. Nowy prawicowy rząd Izraela, kierowany przez premiera Menachema Begina, zareagował na to oficjalnym zaproszeniem do złożenia takiej wizyty. Sadat z niego skorzystał i rozpoczął rozmowy pokojowe, których finałem było zawarte pod patronatem Amerykanów porozumienie z Camp David z 17 września 1978 r. W 1979 r. Egipt podpisał traktat pokojowy z Izraelem, na mocy którego odzyskał władzę nad Synajem. Ostatnie izraelskie oddziały wycofały się z tego półwyspu 26 kwietnia 1982 r. Sadat niestety nie dożył tej chwili. Zginął 6 października 1981 r., zastrzelony podczas parady wojskowej w Kairze. Zamachowcem był islamski fundamentalista, który w ten sposób mścił się na prezydencie za pokój z Izraelem. Syryjska dyktatura, dużo bardziej związana z Moskwą niż Egipt, nie zdecydowała się na wzięcie udziału we wspieranym przez Amerykanów procesie pokojowym. Nie odzyskała więc Wzgórz Golan, a poświęcenie walczących tam syryjskich czołgistów poszło na marne.

Zabójstwo dyplomaty na przedmieściach Waszyngtonu, „stolicy wolnego świata”, to coś, co zdarza się niezwykle rzadko. Jest ono zdarzeniem, które powinno postawić na nogi wszelkie służby – od policji, przez FBI po CIA. Wydaje się, że sprawca takiej zbrodni nie może być długo bezkarny. Zwłaszcza jeśli oprócz służb amerykańskich polują na niego też służby izraelskie, znane ze swojej bezwzględnej skuteczności. A jednak ponad 50 lat od zabójstwa płka Yosefa Alona, izraelskiego attaché lotniczego i morskiego w Waszyngtonie, wciąż nie znamy ani bezpośrednich wykonawców, ani zleceniodawców tego zamachu. Yosef „Joe” Alon (urodzony jako Josef Plaček) był zasłużonym oficerem izraelskiego lotnictwa, jednym z pierwszych jego pilotów latających na myśliwcach odrzutowych. Na placówce dyplomatycznej w Waszyngtonie przebywał od 1970 r. i mocno angażował się w załatwianie kontraktów na amerykańską broń dla swojego kraju.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Eugenika: barbarzyńska zabawa w Boga
Historia świata
O wojnie narracji. Nie wystarczy wygrać konflikt, trzeba też obronić swoją rację
Historia świata
Pełen złota wrak statku w kopalni diamentów
Historia świata
Panika po słuchowisku o inwazji Marsjan. „Wojna światów” i wojna manipulacji
Historia świata
Habsburgowie na tronie Węgier: Maria Teresa i Franciszek Józef
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10