Naukowcy od czarnej flagi. Co wiemy o piratach

W przeszłości miało miejsce wiele zjawisk, które z dzisiejszego punktu widzenia określamy jako okropne, ohydne, złe w każdym calu, np.: inkwizycja, tortury, publiczne egzekucje. Do tych negatywnych zjawisk zalicza się także piractwo. Ponieważ jednak jest ono częścią historii, zaczynają się nad nim poważnie pochylać akademickie głowy.

Publikacja: 18.10.2024 04:45

W 1718 r. słynny Czarnobrody zginął, a jego piracki statek „Queen Anne’s Revenge” poszedł na dno

W 1718 r. słynny Czarnobrody zginął, a jego piracki statek „Queen Anne’s Revenge” poszedł na dno

Foto: Domena publiczna/wikipedia

Gdy w 1678 r. w Amsterdamie ukazała się książka o piratach „Bukanierzy amerykańscy” Alexandre’a Exquemelina, świat doznał perwersyjnego zachwytu nad ludźmi wyjętymi spod prawa, którzy na morzach i wybrzeżach nie respektowali reguł ówczesnego porządku politycznego, militarnego i  ekonomicznego. Kiedy zaś w 1881 r. Robert Louis Stevenson publikował w dziecięcym czasopiśmie pierwsze strony powieści „Wyspa skarbów”, nie przypuszczał, że właśnie tworzy obraz  awanturników mórz, z którymi będą się utożsamiały pokolenia zarówno nastolatków, jak i ludzi dorosłych. W swojej powieści Stevenson idealizuje okres nazwany później „złotym wiekiem piractwa”, czyli lata 1650–1730.

Bohaterski rozbój

Piractwo istniało oczywiście już w starożytności, stanowiło wielki problem rzymskiego imperium. Ale w czasach nowożytnych właśnie w owym „złotym wieku” osiągnęło apogeum, stało się plagą Atlantyku, zwłaszcza Karaibów i Oceanu Indyjskiego. Piraci rabowali wybrzeża i czyhali na statki handlowe wyładowane cennymi towarami, przewożące gotówkę. Natomiast okrętów wojennych, pod jakąkolwiek banderą, bali się jak diabeł święconej wody. To wiadomo ze źródeł pisanych. Ale jaka jest materialna prawda o okrętach pływających pod czarną flagą? Co ma o nich do powiedzenia archeologia?

Czytaj więcej

Reforma kalendarza. Dni, które ludziom „ukradł” sam papież

„Dopuszczaliśmy się niewiarygodnych kradzieży na ziemi i na morzu; obrabowaliśmy pewien skład w Aleksandretcie, porcie morskim, gdzie gromadzą się wszelkie towary przybywające lądem z Indii portugalskich przez Babilon i Aleppo. Przywieźliśmy stamtąd wielkie bogactwa, wnet roztrwonione  od oberży do oberży, od domu publicznego do domu publicznego (...)” – wyznaje w swoich pamiętnikach Alonso de Contreras, zuchwały hiszpański żołdak, dezerter, nawigator i pirat. To niejedyny pirat pamiętnikarz, wszyscy oni chełpią się tego rodzaju wyczynami, swego rodzaju bohaterstwem. Chcieli, aby świat ich postrzegał tak, jak opiewał ich bard José Carlos Ulloa: 

„Ziemia jest mała. Wiele jest mórz.

Dla nas ziemi nie stało,

Tedy nie roli, a sobie służ,

Ruszaj naprzeciw sztormom i burz,

Gdy w sercu poczujesz śmiałość”.

Inaczej widzą ich historycy: „Summa summarum, nasz pirat od stóp do głów śmierdzi potem, smołą, rumem i prochem strzelniczym, a czasem także krwią. Może być wysoki albo niski, religijny lub obojętny na te sprawy, porywczy lub cierpliwy. Może mieć czarną, białą lub brązową skórę, ale na pewno jest buntownikiem, nawet jeśli jego bunt wyraża się w rabowaniu statków na pełnym morzu czy też w żeglowaniu z dala od znanych lądów” (Benerson Little, „Złoty wiek piratów”). Historycy szacują, że od kiedy istnieje żegluga, na dnie mórz i oceanów spoczęły 3 miliony jednostek pływających. Także według szacunku historyków, wśród tych wraków są tysiące statków pirackich. Tymczasem do dziś w sposób pewny zlokalizowano zaledwie sześć żaglowców, które poszły na dno ze statusem jednostek wyjętych spod prawa.

Odkrytym i nieodkrytym pirackim wrakom grozi zagłada – zagrażają im bezwzględni, pozbawieni skrupułów rabusie polujący na skarby, monety i biżuterię, wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt do nurkowania, niestosujący absolutnie żadnej metodologii badawczej, zainteresowani tylko i wyłącznie zyskiem. Ich poczynania nasiliły się w ostatnich latach. Ale zabójcze są także ruchy mas wody, coraz gwałtowniejsze ze względu na zmiany klimatyczne. Dużą trudność w badaniach stwarzają miejsca, w których tonęły pirackie żaglowce. Niemal wszystkie szły na dno w miejscach o małej głębokości, od kilku do kilkunastu metrów, w dodatku w strefach huraganów. W rezultacie są bardzo zniszczone, trudne do zauważenia. To częściowo tłumaczy, dlaczego znanych jest tak niewiele.

Czytaj więcej

Bolonia: kolebka współczesnych uniwersytetów

Po czym poznać pirata

Identyfikacja pirackiej jednostki, stwierdzenie, że w momencie zatonięcia służyła do rozboju, a nie do przewożenia towarów, stanowi istną łamigłówkę dla badaczy. Praktyka wykazała, że nie sam statek, ale znalezione na nim przedmioty pozwalają stwierdzić, że była to jednostka używana do rabowania. Jednym z głównych kryteriów identyfikacyjnych jest „geograficzna różnorodność” znajdowanych we wraku przedmiotów, świadczą o tym zwłaszcza pochodzące z różnych stron świata broń i monety. Na przykład we wraku żaglowca „Speaker”, uznanego przez naukowców za statek piracki, znaleziono monety złote, srebrne i miedziane pochodzące z 19 krajów.

Od dziesięcioleci archiwa dostarczają badaczom dokumenty świadczące o piractwie jako procederze oraz o jego uczestnikach. Z reguły piraci pochodzili z Europy. Ogromna ich większość, także w świetle dokumentów, pozostaje anonimowa, ale niektórzy stali się postaciami wręcz emblematycznymi, dającymi świadectwo swojej epoce. Ich wyczyny – napady, rabunki, alianse, śmierć – opisywali kronikarze im współcześni, a niekiedy oni sami. A jednak ich życie codzienne na pokładzie i na lądzie, szczegółowa znajomość ich statków, rabowanych ładunków, miejsca ich rozładunku, portów, w których się chronili, najczęściej są przemilczane w dokumentach z epoki. Pod tym względem górę bierze, jak dotychczas – fikcja i literacka wyobraźnia, mające niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Choroba morska pod wodą

Odpowiedzią na ten stan rzeczy mają być naukowe badania archeologiczne, pod wodą i na lądzie. Grupa dziesięciu naukowców z kilku krajów opracowała program badań piractwa jako zjawiska w XVII i XVIII wieku. Aby oprzeć te badania na podstawach prawnych, powołano do życia stowarzyszenie ADLP, czyli Archéologie de la Piraterie. Program wspiera wiele renomowanych placówek naukowych, żeby wymienić choćby tylko Centre for Historical Archaeology (Floryda), Instituto de Arqueología Náutica y Subacuática (Chile), Université de Caen Normandie (Francja).

ADLP nie pozostaje tylko na papierze. Dr Jean Soulat z Uniwersytetu w Caen rozpoczął badania wraku statku „Speaker”. Jednostka ta służyła do przewozu niewolników, zanim zawładnął nią pirat John Bowen. W styczniu 1702 r. żaglowiec zatonął koło skalistej wysepki po wschodniej stronie wyspy Mauritius; powodem był sztorm oraz pijaństwo pirackiej załogi. Ocaleni przenieśli na ląd część dobytku. W 1979 r. odkryto wrak. Od tamtej pory eksplorowano go (co nie oznacza, że badano) dwukrotnie. Oprócz dwóch krótkich notatek o tych poczynaniach, nie powstał żaden ich naukowy opis. Tym razem będzie inaczej. Szczątki wraku spoczywają na głębokości od trzech do siedmiu metrów. W jego pobliżu zinwentaryzowano 34 działa i 3 kotwice, na przestrzeni 400 metrów. Zauważono wiele przedmiotów tkwiących w pobliskich koralowcach.

Dr Jean Soulat wraz z zespołem analizuje także 1746 przedmiotów wcześniej wydobytych z wraku, podczas wspomnianej dwukrotnej eksploracji. Jest wśród nich broń palna, amunicja, ubrania, fajki, naczynia, przyrządy nawigacyjne, lichtarze, dzwonki. Szczególne znaczenie mają żelazne obroże – zakuwano w nie ludzi, co dowodzi przeszłości statku jako jednostki niewolniczej.

Z kolei przedmioty przepołowione, choćby srebrne lichtarze, sugerują, że był to proceder stosowany podczas podziału pirackiego łupu. Wśród złotych monet są arabskie dirhamy i dukaty weneckie.

Miejsce, w którym spoczywa „Speaker”, jest dostępne dla metodycznych badań naukowych praktycznie tylko przez jeden miesiąc w roku – ze względu na gwałtowne wiatry i wysokie fale: „Nawet tam, pod wodą, jesteśmy nieustannie przemieszczani wbrew naszej woli po kilka metrów, czujemy się, jakbyśmy byli w pralce. Zdarza się, że archeolodzy przerywają pracę pod wodą, ponieważ zapadają na chorobę morską” – wyjaśnia dr Jean Soulat.

Czytaj więcej

Kolumb zidentyfikowany, ale nadal niewiele wiemy o jego pochodzeniu

Naukowcy sięgają po pirackie statki

„Speaker” to najnowsze pole działania ADLP. Naukowcy mają na oku jeszcze pięć innych pirackich wraków wymagających porządnych badań naukowych. Są to:
„Whydah Gally”, dowodził nim kapitan Samuel Bellamy; statek zatonął w 1717 r. koło Cape Nord w stanie Massachusetts. Wprawdzie eksplorowano go od 1984 do 2008 r., ale publikacji naukowych na jego temat brak. Ogromna szkoda, ponieważ żaglowiec poszedł na dno nagle, ze wszystkim, co na nim było, prawie z całą załogą i kapitanem. Według legendy na statku znajdował się olbrzymi piracki skarb. Jeśli rzeczywiście był, to zdążyło się do niego dobrać już wielu płetwonurków... Prawdopodobieństwo skarbu jest duże, skoro setki złotych monet, oprócz przedmiotów codziennego użytku, trafiły do Whydah Pirate Museum.

„Queen Anne’s Revenge” to statek, którym dowodził Edward Teach, słynny Czarnobrody. Zatonął w 1718 r. na wysokości Beaufort w Karolinie Północnej. Eksplorowano go z przerwami w latach 1997–2016, wymaga rzetelnego zbadania przez naukowców.

„Quedagh Merchant” – statek łączony z Williamem Kiddem. Zatonął w 1699 r. koło wyspy Catalina (Republika Dominikany). Eksplorowano go dwukrotnie, w 2007 oraz 2008 r.

Z kolei „Great Ranger” kapitana Bartholomew Robertsa spoczywa na dnie od roku 1722 w zatoce Port Royal (Jamajka). Eksplorowano go wielokrotnie, za każdym razem chaotycznie.

Koło wybrzeży Martyniki (terytorium zamorskie Francji) zlokalizowano kilka wraków żaglowców. Nie ma pewności, ale jednym z nich może się okazać „Fiery Dragon”, dowodził nim Christopher Condent zwany Billy One-Hand (Jednoręki). Statek zatopiła jego załoga w 1721 r. w zamian za obietnicę ułaskawienia. A ponadto: wyspa Mauritius, w świetle źródeł pisanych, jawi się jako prawdziwe zagłębie piractwa na Oceanie Indyjskim w latach 1690–1730. W ubiegłym roku dr Jean Soulat przeprowadził pierwszy rekonesans archeologiczny na wyspie, zinwentaryzowano pozostałości pobytu piratów. W roku 2024 planowane tam są wykopaliska archeologiczne – lądowe i podwodne.

W 2021 r. Polska jako 69. państwo ratyfikowała konwencję UNESCO z 2001 r. w sprawie ochrony podwodnego dziedzictwa kulturowego. Zadaniem konwencji jest zapobieganie niszczeniu i utracie podwodnych miejsc o znaczeniu historycznym, archeologicznym i kulturowym, a także promowanie ich badań, ochrony, zachowania i prezentacji. Natomiast 13 czerwca ub. roku dr Robert Domżał, dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, został wybrany na pierwszego polskiego przedstawiciela do Rady Naukowej Konwencji UNESCO z 2001 r.

Gdy w 1678 r. w Amsterdamie ukazała się książka o piratach „Bukanierzy amerykańscy” Alexandre’a Exquemelina, świat doznał perwersyjnego zachwytu nad ludźmi wyjętymi spod prawa, którzy na morzach i wybrzeżach nie respektowali reguł ówczesnego porządku politycznego, militarnego i  ekonomicznego. Kiedy zaś w 1881 r. Robert Louis Stevenson publikował w dziecięcym czasopiśmie pierwsze strony powieści „Wyspa skarbów”, nie przypuszczał, że właśnie tworzy obraz  awanturników mórz, z którymi będą się utożsamiały pokolenia zarówno nastolatków, jak i ludzi dorosłych. W swojej powieści Stevenson idealizuje okres nazwany później „złotym wiekiem piractwa”, czyli lata 1650–1730.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Reforma kalendarza. Dni, które ludziom „ukradł” sam papież
Materiał Promocyjny
Stabilność systemu e-commerce – Twój klucz do sukcesu
Historia świata
Bolonia: kolebka współczesnych uniwersytetów
Historia świata
Wybory w USA: Wady i zalety systemu elektorskiego
Historia świata
Raj podatkowy w środku niemieckiego lasu
Historia świata
Chirurgia narodziła się w epoce kamienia łupanego