Rekonkwistę można przedstawić w kategoriach religijnej krucjaty i świętej wojny, jak sugeruje tradycja i mit kulturowy. Dychotomia wartości maluje obraz podziału, który wyklucza kompromis, a sojuszowi z wrogiem nadaje znamię najwyższej zdrady. Szczęśliwie prawda jest bardziej skomplikowana, a więc ciekawsza, bo w logice wierności zasadom nikt w chrześcijańskiej Hiszpanii nie zasługiwałby na pomniki.
Wszyscy są sobie potrzebni
Proces wyparcia Maurów z Iberii kończy się podbiciem Grenady w 1492 r., lecz to wisienka na torcie, wieńcząca ośmiowiekową batalię. Do panowania Izabeli Katolickiej i jej małżonka, Ferdynanda Aragońskiego, ocalało w Hiszpanii tylko to jedno, ostatnie królestwo islamskie, sprowadzone do dwóch zamków obronnych. Jednak pojęcie rekonkwisty może dezorientować – lepiej je tłumaczyć jako ponowny podbój niż odzyskanie, gdyż zupełnie inne królestwa odbiły półwysep niż pokonane inwazją w 711 r.
Ład rzymski nie przetrwał najazdu Wandali, Alanów i Swebów, nie został choćby ślad wizygockiego królestwa panującego w Hiszpanii przez trzy stulecia, gdy najechali go muzułmanie. Skrawek północnej Hiszpanii, lekceważąco pozostawiony sam sobie przez islamską inwazję, był odrębnym i peryferyjnym światem.
Arabsko-berberyjski najazd nie wymagał wysiłku – do zdobycia półwyspu w trzy lata wystarczyła garstka kilku tysięcy żołnierzy, w czym dopomogły też rzymskie drogi i obojętność iberyjskiej ludności. Skłócone fragmenty wizygockiego królestwa chętnie zmawiały się z najeźdźcami przeciw konkurentom do władzy, a mieszkańcy z narzuconym państwem nie identyfikowali się wcale. Dlatego miasta wolały płacić Maurom za święty spokój, niż walczyć – zwłaszcza że islamscy przybysze budowali siedziby poza murami. Ponieważ nikt nie mieszał się do wyznania, a katedra w Kordobie w jednej części rozbrzmiewała arabskimi, a w drugiej chrześcijańskimi modłami, mieszkańcy ignorowali zmianę poborcy podatków. W codziennym życiu islamski podbój niewiele zmienił, jak się do czasu zdawało.
Czytaj więcej
Wydarzyło się to niemal w tym samym miejscu, gdzie ponad tysiąc lat wcześniej Scypion pokonał Kartagińczyków. Niedaleko Bailén na północy Andaluzji, pod Las Navas de Tolosa, Maurowie dostali w 1212 roku tęgie lanie od połączonych sił chrześcijańskich królestw. Był to punkt zwrotny w dziejach trwającej prawie 800 lat rekonkwisty. Od tej chwili dni – no dobrze, nie przesadzajmy – dziesięciolecia obecności arabsko-berberyjskiej na Półwyspie Iberyjskim były policzone