Krystyna Skarbek - szpieg wszech czasów, polski skarb w Londynie

Trudno znaleźć w historii człowieka, który nosiłby bardziej pasujące mu nazwisko niż Krystyna Skarbek – polski oraz brytyjski szpieg wszech czasów, stanowiący inspirację dla samego Iana Fleminga, pisarza i twórcy postaci Jamesa Bonda.

Publikacja: 05.09.2024 21:00

Krystyna Skarbek (1908–1952) – polska agentka brytyjskiej tajnej służby Kierownictwa Operacji Specja

Krystyna Skarbek (1908–1952) – polska agentka brytyjskiej tajnej służby Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE) i wywiadowczyni Secret Intelligence Service (SIS)

Foto: PAP

Nazwisko Skarbek doskonale opisuje nie tylko ogrom zasług, jakie jego właścicielka położyła na drodze do zwycięstwa aliantów nad faszyzmem, ale zdradza także niezwykłą historię jej pochodzenia i rodziny. Wywodzi się ono ze staropolskiego imienia Skarbimir i pierwsze wzmianki o nim pojawiają się już około 1002 r. Skarbkowie posługiwali się herbem Abdank, którego historia również jest nad wyraz interesująca. Według podania Jana Długosza Skarbkowie zawdzięczali ten nietypowy herb brawurze komesa Skarbka, który podczas niemiecko-polskiej wojny w 1109 r. posłował do króla Henryka V Salickiego. Henryk, chcąc zaimponować polskiemu posłowi bogactwem, pokazał mu swój wypełniony złotem oraz kosztownościami skarbiec. Wówczas Skarbek ze stoickim spokojem zdjął z palca złoty pierścień i dorzucił go do drogocennych zbiorów, mówiąc: „Idź złoto do złota. My, Polacy, bardziej kochamy żelazo”. Zaskoczony i zbity z tropu władca zdołał powiedzieć tylko: „Hab dank” (dziękuję), które to słowo później spolszczono i uczyniono herbem oraz zawołaniem rycerskiego rodu.

Krystyna Skarbek – godna potomkini rodu

O ile tło tej historii może być jednak nieco legendarne, o tyle waleczny udział Skarbków w czasie bitwy pod Grunwaldem jest już zdecydowanie faktem. Rycerzowi Jakubowi Skarbkowi z Góry, potomkowi dzielnego komesa, powierzono pieczę nad jedną z dziewięciu chorągwi strzegących wielkiej chorągwi Królestwa Polskiego. W walce odznaczył się wielką brawurą, atakując oraz biorąc do niewoli księcia szczecińskiego Kazimierza V. W późniejszych latach oddawał Polsce dalsze zasługi, posłując na dworze sułtana i ostatecznie ginąc wiosną 1438 r. podczas bitwy na Krasnym Polu ze Złotą Ordą chana Sajida Ahmada I.

Urodzona 1 maja 1908 roku w Warszawie Krystyna Skarbek, córka ziemianina Jerzego Skarbka herbu Abdank oraz Stefanii z domu Goldfeder, dziedziczki wpływowej rodziny łódzkich bankierów, okazała się godną potomkinią tych dawno zmarłych bohaterów. Wychowująca się w zamożnej rodzinie Krystyna wyrosła na nieco rozpieszczoną dziewczynę, która sama do końca nie wiedziała, jakie ma oczekiwania wobec życia. Uprawiała hobbystycznie jazdę konną oraz wspinaczkę górską, a w 1930 r. próbowała także swoich sił w konkursie Miss Polonia. W tym samym roku po raz pierwszy wzięła ślub, lecz małżeństwo z przemysłowcem Gustawem Giettlichem przetrwało zaledwie sześć miesięcy. Już rok później, podczas wyborów na Miss Nart w Zakopanem, Krystyna poznała swojego drugiego, przyszłego męża: pisarza, malarza, podróżnika i dyplomatę Jerzego Giżyckiego. Tym razem jednak niespieszno jej było stawać na ślubnym kobiercu. Para pobrała się dopiero w 1938 r.

Krystyna Skarbek, fotografia z dokumentu tożsamości, 1945 r.

Krystyna Skarbek, fotografia z dokumentu tożsamości, 1945 r.

WIKIPEDIA

Porucznik Wojska Polskiego Arkady Fiedler, bliski znajomy Krystyny, ujawniał, że bynajmniej nie była ona osobą łatwą we współżyciu: „Krystyna była wyjątkowo urocza, inteligentna, lecz nabita dziwnymi kompleksami; przeżywała rodowe fanaberie i snobistyczne łamańce (...)”. Obdarzona swoistym temperamentem Krystyna potulnie wyjechała jednak z mężem do Kenii, gdzie ten rozpoczął pracę w polskiej ambasadzie w Addis Abebie. Ale wybuch wojny sprawił, że zaniepokojona o rodzinę Krystyna postanowiła natychmiast wracać do Europy, o czym Jerzy nie chciał nawet słyszeć. Krnąbrna pani Skarbek-Giżycka nie miała w zwyczaju nikogo długo pytać o pozwolenie. Wyjechała do Francji, a chcący ratować swoje małżeństwo Giżycki podążył za nią. Na miejscu Krystyna dała mu jednak do zrozumienia, że nie ma już o co walczyć. Podjęła decyzję o rozwodzie i przedostaniu się do Wielkiej Brytanii, gdzie zamierzała włączyć się w batalię z zalewającym Europę nazizmem.

Christine Granville, ps. Pauline

Krystyna miała w Wielkiej Brytanii wyraźny punkt zaczepienia, gdyż mieszkała tam spokrewniona ze Skarbkami rodzina Granville. Dziewczyna zatrzymała się u nich po przekroczeniu granicy, a po zaangażowaniu w działalność SOE (powołanej do życia przez Winstona Churchilla organizacji Kierownictwo Operacji Specjalnych) przyjęła tożsamość Christine Granville, ps. Pauline, oraz „odmłodziła się” o siedem lat, zmieniając w dokumentach datę swojego urodzenia na rok 1915. Po tej metamorfozie udała się do ściśle tajnego obozu szkoleniowego SOE w Parku Narodowym New Forest. W odciętej od świata puszczy przyszli szpiedzy poznawali tajniki swojego rzemiosła. Trzeba przyznać, że kadra szkoleniowa składała się z dość specyficznych indywiduów; ćwiczenia z włamywania oraz otwierania sejfów przeprowadzali skazani uprzednio na lata więzienia przestępcy: „Killer Green” oraz Johnny Ramensky. Stwarzane przez nich niebezpieczeństwo bladło jednak w porównaniu z ostrzącym sobie zęby na Anglię Hitlerem, dlatego władze zdecydowały o amnestii obu kryminalistów i zatrudnieniu ich w charakterze „wykładowców”. Z kolei sztuki kamuflażu uczył Krystynę przedwojenny aktor i komik. Ponadto dziewczyna doskonaliła się w strzelaniu, wysadzaniu, skutecznym uciekaniu, a w razie gdyby to ostatnie jednak się nie udało – we właściwych sposobach przetrwania tortur. „Kiedy biją, licz albo literuj alfabet. Musisz wytrzymać 48 godzin, tyle czasu będziemy potrzebować, aby wycofać ludzi, o których coś wiesz” – instruowano Polkę.

Czytaj więcej

Odkrywają szpiegowskie tajemnice Krystyny Skarbek

Na początku 1941 r. przełożeni Krystyny w SOE uznali, że dziewczyna jest już gotowa na chrzest bojowy i postanowili przerzucić ją do okupowanej Europy. Jej pierwszą misją okazał się Budapeszt – stolica sprzymierzonych z III Rzeszą Węgier. Na miejscu Krystyna miała skontaktować się z innym agentem służb brytyjskich, Andrzejem Kowerskim, a uzyskane od niego informacje osobiście zawieźć do Polski, gdzie z kolei należało przekazać je kolejnemu agentowi, którego rolą było dostarczenie ich do Londynu.

Krystyna zaczęła więc opracowywać szlak przez słowackie Tatry. Chociaż nie była rodowitą góralką, to przed wojną z zamiłowaniem uprawiała górską turystykę, a tatrzańskie szlaki nie były jej obce. Mimo to droga rysowała się w ekstremalnie ryzykownych barwach: niektóre przejścia wiodły niemal po pionowej grani, a w dodatku był luty i w górach panowały wybitnie zimowe warunki. Te mogące budzić grozę okoliczności nie zniechęciły jednak Krystyny. Przeprawę podjęła wraz z Andrzejem Kowerskim oraz kilkudziesięcioma polskimi żołnierzami, których ona i Andrzej wykupili za łapówki z węgierskich obozów internowania. Grupa brnęła po pas w nieprzebytych śniegach, a w torbie Krystyny ukryte były bezcenne mikrofilmy. Na wysokości ponad 2 tys. m n.p.m. zaskoczyła ich zamieć śnieżna, a temperatura spadła do -30 stopni Celsjusza. Tę noc większość wędrujących Polaków przypłaciła życiem. Do Polski dotarła Krystyna – która w obawie przed zamarznięciem nie zmrużyła oka – oraz Kowerski wraz z kilkoma żołnierzami. Krystyna twierdziła później, że przeżyła tę przygodę tylko dzięki zahartowaniu uzyskanemu podczas szkoleń SOE.

Pomna na przestrogi zasłyszane podczas szkolenia dziewczyna od początku udawała ciężko chorą. Przegryzła sobie język, pluła krwią i zarzekała się, że ma gruźlicę

Kolejnym znaczącym incydentem było zatrzymanie agentki przez Gestapo, do którego doszło po powrocie Skarbek na Węgry. Pomna na przestrogi zasłyszane podczas szkolenia dziewczyna od początku udawała ciężko chorą. Przegryzła sobie język, pluła krwią i zarzekała się, że ma gruźlicę. Ponieważ w roli chwiejącej się nad grobem suchotnicy wypadła nader wiarygodnie, a Niemcom nie udało się znaleźć przeciwko niej żadnych dowodów, to wypuszczono ją na wolność. W Budapeszcie była już jednak „spalona”, zatem wraz z Andrzejem Kowerskim – z którym nawiązała romans – z błogosławieństwem SOE wyjechali do Libii, gdzie mieli oczekiwać na kolejne zadania. Małym oplem, pokonując strzeżone i niebezpieczne granice okupowanych europejskich państw, para dotarła do Afryki.

Dopiero po wojnie dowiedziała się, że po jej wyjeździe Brytyjczycy przystąpili do dokładnego prześwietlania okoliczności opuszczenia przez nią aresztu Gestapo

Długi czas milczenia ze strony przełożonych wydał się Krystynie podejrzany. Dopiero po wojnie dowiedziała się, że po jej wyjeździe Brytyjczycy przystąpili do dokładnego prześwietlania okoliczności opuszczenia przez nią aresztu Gestapo, gdyż zwolnienie kogokolwiek przez Niemców ze względu na zły stan zdrowia wydawało się aliantom bardzo nieprawdopodobne. SOE przypuszczało, że kobieta mogła zdradzić i przejść na stronę wroga.

Aby wyciągnąć matkę z getta...

Krystyna była jednak całkowicie niewinna i nie mając sobie nic do zarzucenia, nie zamierzała latami czekać bezczynnie na sygnał od swoich przełożonych. Postanowiła zatem zrealizować plan, który od dawna chodził jej po głowie – pragnęła przedostać się do warszawskiego getta i uwolnić stamtąd swoją żydowskiego pochodzenia matkę. Jerzy Skarbek już dawno nie żył, a owdowiała Stefania samotnie walczyła z losem w piekielnej codzienności getta. Zadanie to okazało się jednak trudniejsze nawet od przeprawy przez zimowe Tatry. Krystyna nie była w Warszawie od lat i kompletnie nie orientowała się w realiach życia okupowanej stolicy. Nie mogła liczyć na pomoc polskiego ruchu oporu, który wzorem Brytyjczyków traktował ją z dystansem jako potencjalną konfidentkę. Ponadto wiele do życzenia pozostawiał także niezbyt aryjski wygląd agentki obdarzonej kruczoczarnymi lokami i ciemnymi oczami. Jedynym asem w rękawie Krystyny była znaczna ilość gotówki, którą dysponowała.

Czytaj więcej

Skarbek, doskonała brytyjska agentka

Dziewczyna postanowiła postawić wszystko właśnie na tę kartę. W Warszawie skontaktowała się z wysoko postawionym funkcjonariuszem SS, któremu za uwolnienie matki zaproponowała zawrotnie wysoką kwotę pieniędzy. Mundurowy zapisał dane matki, a potem kazał Krystynie zjawić się następnego dnia wraz z odliczoną sumą w swoim mieszkaniu. Tam odebrał jej wszystkie pieniądze, jakie przy sobie miała i wykorzystał seksualnie. A Stefania Skarbek pozostała w getcie. Pozbawiona resztek pieniędzy, jakiejkolwiek pomocy i nadziei Krystyna musiała z ciężkim sercem zrezygnować z prób wyciągnięcia rodzicielki na aryjską stronę. Stefania zmarła w getcie pod koniec 1942 r. (według innych danych została zamordowana przez Niemców na Pawiaku). Zdruzgotana Krystyna wróciła do Afryki, do czekającego na nią z wielkim niepokojem Andrzeja Kowerskiego.

Ulubiony szpieg Winstona Churchilla

To właśnie tam wiosną 1944 r. dotarły do niej radosne wiadomości, że droga powrotu do pracy w brytyjskim wywiadzie stoi przed nią otworem. Ani SEO, ani polski wywiad nie dopatrzyły się w jej działalności żadnych oznak zdrady. Pierwsze od lat powierzone Krystynie zadanie było naprawdę wielkiego kalibru. Polka miała swoimi umiejętnościami wesprzeć świeżo rozpoczętą inwazję w Normandii. Została zrzucona ze spadochronem za linię wroga, gdzie nawiązała kontakt z brytyjską siatką szpiegowską „Jockey”.

Kiedy dowiedziała się, że Gestapo zaledwie kilka godzin wcześniej aresztowało trzech ich kolegów wraz z szefem „Jockeya” na czele, postanowiła przyjść uwięzionym z pomocą

Już w pierwszych minutach znajomości z agentami „Jockeya” Skarbek miała okazję wyświadczyć nowym współpracownikom gigantyczną przysługę. Kiedy dowiedziała się, że Gestapo zaledwie kilka godzin wcześniej aresztowało trzech ich kolegów wraz z szefem „Jockeya” na czele, postanowiła przyjść uwięzionym z pomocą. Działając pod wpływem impulsu, udała się osobiście na posterunek Gestapo w Digne-les-Bains, gdzie przetrzymywano schwytanych mężczyzn. Przedstawiła się jako Christine Granville, siostrzenica brytyjskiego generała Bernarda Montgomery’ego (prawej ręki Churchilla) i wykorzystując niemiecki strach przed coraz bardziej oczywistą klęską, nakazała zwolnienie osadzonych. Czujący już na karku oddech alianckich sądów szef Gestapo uwierzył w tę wersję i pozwolił Anglikom opuścić areszt.

Czytaj więcej

Bond, nie „dziewczyna Bonda”

„Mój ulubiony szpieg” – zachwalał później Krystynę Winston Churchill, odznaczając ją za uwolnienie członków „Jockeya” Orderem Imperium Brytyjskiego. Na tym geście jednak wyczerpała się wdzięczność Brytyjczyków dla dzielnej Polki. Krystyna została zdemobilizowana w kwietniu 1945 r. w Kairze. Jeszcze w sierpniu 1944 r. wielokrotne prosiła Londyn o zgodę na przerzut do kraju, gdyż chciała wziąć udział w powstaniu warszawskim, ale odmówiono jej tego prawa. Jako „nagrodę” za ekstremalnie trudne warunki pracy i wielokrotne narażanie życia Skarbek otrzymała odprawę w wysokości zaledwie 100 (!) funtów. Odmówiono jej też przyznania brytyjskiego obywatelstwa. Pomimo tego afrontu kobieta pozostała w Anglii, gdyż alternatywę stanowił tylko powrót do komunistycznej Polski.

Tragiczny koniec byłej agentki Krystyny Skarbek

Przez następne lata zmagała się z rzeczywistością, z trudem wiążąc koniec z końcem. Młodość strawiona na walce z okupantem nie pozwoliła jej na zdobycie wykształcenia czy konkretnego zawodu, toteż kobieta imała się różnych zajęć. Pracowała jako pokojówka w hotelu, sprzedawczyni w Harrodsie, a także stewardesa na statkach pasażerskich „Rauhine” i „Winchester Castle”. Związek Krystyny z Andrzejem Kowerskim nie przetrwał próby czasu. Za to przeżyła krótką, odwzajemnioną fascynację Ianem Flemingiem, którego poznała podczas jednego z rejsów. Spekuluje się, że to właśnie Krystyna stała się dla sławnego pisarza inspiracją do stworzenia postaci pierwszej dziewczyny Jamesa Bonda – Vesper („Vesperale” było czułym przydomkiem nadanym Krystynie jeszcze przez jej ojca, oznaczającym gwiazdę wieczorną).

Pewnego dnia do ekipy załogi „Rauhine” dołączył młody steward Dennis Muldowney, któremu śliczna brunetka z miękkim słowiańskim akcentem szybko wpadła w oko

Niestety, kolejna „morska” znajomość Krystyny zakończyła się tragicznie. Pewnego dnia do ekipy załogi „Rauhine” dołączył młody steward Dennis Muldowney, któremu śliczna brunetka z miękkim słowiańskim akcentem szybko wpadła w oko. Skarbek nie była jednak zainteresowana rozwojem tej znajomości, o czym uczciwie poinformowała natrętnego amanta. On jednak nie przyjmował tej informacji do wiadomości. 15 czerwca 1952 r. Muldowney zjawił się pod londyńskim hotelem Shelbourne, w którym Krystyna dorabiała jako pokojówka i po raz kolejny próbował namówić Polkę na romans. Gdy znów spotkał się z odmową, wyciągnął nóż i wbił go Krystynie w serce. Ofiara osunęła się na podłogę i skonała.

Czytaj więcej

Polskie agentki w tajnej służbie MI6

Brytyjska policja ujęła mordercę bardzo szybko, gdyż ten był dumny ze swojego czynu i wcale nie uciekał z miejsca zbrodni. Również sąd nie potrzebował dużo czasu na wydanie wyroku na człowieka, który dopuścił się zabójstwa z premedytacją. Muldowney został podczas jednej rozprawy skazany na karę śmierci. Kiedy w drodze na szubienicę zapytano go, czy żałuje swojej zbrodni, zaprzeczył, twierdząc, że bardzo kochał Krystynę i pragnął ją zdobyć za wszelką cenę, a „zabić – to znaczy posiąść do końca”.

Nazwisko Skarbek doskonale opisuje nie tylko ogrom zasług, jakie jego właścicielka położyła na drodze do zwycięstwa aliantów nad faszyzmem, ale zdradza także niezwykłą historię jej pochodzenia i rodziny. Wywodzi się ono ze staropolskiego imienia Skarbimir i pierwsze wzmianki o nim pojawiają się już około 1002 r. Skarbkowie posługiwali się herbem Abdank, którego historia również jest nad wyraz interesująca. Według podania Jana Długosza Skarbkowie zawdzięczali ten nietypowy herb brawurze komesa Skarbka, który podczas niemiecko-polskiej wojny w 1109 r. posłował do króla Henryka V Salickiego. Henryk, chcąc zaimponować polskiemu posłowi bogactwem, pokazał mu swój wypełniony złotem oraz kosztownościami skarbiec. Wówczas Skarbek ze stoickim spokojem zdjął z palca złoty pierścień i dorzucił go do drogocennych zbiorów, mówiąc: „Idź złoto do złota. My, Polacy, bardziej kochamy żelazo”. Zaskoczony i zbity z tropu władca zdołał powiedzieć tylko: „Hab dank” (dziękuję), które to słowo później spolszczono i uczyniono herbem oraz zawołaniem rycerskiego rodu.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Otto Skorzeny – wielki oszust, który zmyślił większość swoich wyczynów wojennych
Historia świata
Polacy i Turcy: przeciwnicy, ale nie wrogowie
Historia świata
Überkuh, czyli nadkrowa Hitlera. Pradawne zwierzęta miały pokazać potęgę Niemiec
Historia świata
Zadziwiająca koalicja opowiadająca się za dyktaturą. Prosowiecki rząd generała Rómmla
Historia świata
Wstrząs pod wyspą Honsiu. Czego uczy nas sejsmologia?
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne