Pół wieku temu sfotografowałem się na tle kolosalnego posągu z pozłacanego brązu rzymskiego cesarza Marka Aureliusza. Wykonany ponad 18 stuleci temu, imponujący, najsłynniejszy pomnik konny na świecie, zrodził się z wyrazu wdzięczności senatu rzymskiego dla wodza, który powstrzymał plemiona Germanów nacierające na Rzym od północy oraz Partów zagrażających od południa. Pamiętam, jak dziś, że nie mogłem ukryć podziwu dla szlachetnej harmonii władczej i dostojnej postawy imperatora z okazałym rumakiem w ruchu, a także dla Michała Anioła, który na szczycie rzymskiego wzgórza Kapitolu zaprojektował plac, na którym statua Aureliusza miała być centralnym punktem.