Grecy całkowicie zabronili paniom praktyk medycznych pod groźbą kary pozbawienia życia
Oskarżona Agnodike stanęła przed Areopagiem i, aby udowodnić, że nie uwodziła pacjentek, ujawniła swoją płeć. Przed karą śmierci uratowało ją podobno solidarne poparcie ze strony ocalonych przez nią matek, które wymogły na archontach zmianę okrutnego wyroku: „Nie jesteście troskliwymi mężami, lecz wrogami! Oto bowiem znalazła sposób, by nas ratować, a wy ją potępiacie!”. Podobno w razie wykonania egzekucji zagroziły masowymi samobójstwami. Historia więc skończyła się szczęśliwie, Agnodike została uniewinniona, a wszystkie wolno urodzone Greczynki dopuszczono do zgłębiania tajników położnictwa.
Kallipatejra – pierwsza kobieta na olimpiadzie
Blisko spokrewniony z medycyną świat sportu również znalazł swoje wierne fanki, chociaż kobietom nie wolno było pod groźbą śmierci uczestniczyć w igrzyskach olimpijskich ani nawet ich oglądać. Zakaz ten złamała w 388 roku p.n.e. Kallipatejra, znana także jako Ferenike. Kobieta była córką słynnego pięściarza Diagorasa z Rodos. Zamiłowaniem do walk bokserskich odznaczali się także jej mąż i syn Pejsidoros. Na wspomnianej olimpiadzie Pejsidoros miał po raz pierwszy walczyć publicznie, a Kallipatejra uparła się, że musi na własne oczy zobaczyć, czy jej syn dorównuje talentem sławnemu dziadkowi.
W męskim przebraniu ukryła się więc na trybunach, a gdy Pejsidoros zwyciężył, niesiona emocjami Kallipatejra przeskoczyła przez barierę oddzielającą sektor dla sędziów od areny i podbiegła do syna. Niestety, przy tej okazji jej szaty rozchyliły się, ukazując prawdziwą płeć. Kobiecie darowano życie tylko ze względu na fakt, że wywodziła się z rodziny cenionych sportowców. Aby jednak nie dopuścić więcej do takich sytuacji wprowadzono przepis, żeby od tej pory zarówno zawodnicy, jak i sędziowie olimpiady występowali nago.
Olimpias – matka Aleksandra Wielkiego
Żadna kobieta nie wpłynęła jednak chyba bardziej na losy starożytnej Grecji niż Olimpias z Epiru, matka Aleksandra Macedońskiego, zwanego także Wielkim. Ta urodzona wojowniczka nie tylko sprowadziła na świat genialnego dowódcę i stratega wojskowego wszech czasów, ale też sama aktywnie działała politycznie przez całe swoje życie. Królowa Macedonii od początku przekonywała swego jedynego syna, że jest dzieckiem Zeusa, a jego naturalnym powołaniem jest władza nie tylko nad Macedonią, ale również nad całym światem. Ugruntowany w tym przeświadczeniu Aleksander dorastał, coraz śmielej sięgając po to, co według niego i jego matki po prostu było mu przeznaczone. Gdy w 334 roku p.n.e. Aleksander wyruszył na podbój Azji, pozostawił swoje królestwo właśnie w rękach matki, którą upoważnił do pełnienia funkcji króla podczas swojej nieobecności.
Do obowiązków władczyni należało codzienne składanie ofiar bogom za bezpieczeństwo i pomyślność króla i państwa, przewodniczenie dworowi, zarządzanie dobrami i mennicami królewskimi oraz podejmowanie kroków dyplomatycznych. Jednak Olimpias... wciąż było mało. Pragnęła również zostać dowódcą wojsk, ale tę rolę Aleksander przeznaczył generałowi Antypatrowi. Chociaż bardzo kochał i szanował swoją matkę, to jednak pieczę nad sprawami militarnymi ewidentnie wolał powierzyć mężczyźnie. Olimpias nie mogła pogodzić się z decyzją syna i miała z Antypatrem nieustanne zatargi, których echa docierały w listach do przebywającego w Persji Aleksandra. Macedończyk lojalnie stawał w tym konflikcie po stronie rodzicielki. Obawy Antypatra o ewentualne otrucie go przez Olimpias zbywał radą, żeby wojskowy był „ostrożny”, a następnie bez ogródek dodawał: „Jedna łza mojej matki zmazuje wszystkie Twoje skargi”.
Do obowiązków władczyni należało codzienne składanie ofiar bogom za bezpieczeństwo i pomyślność króla i państwa
Obawy Antypatra były jak najbardziej uzasadnione, kobieta słynęła bowiem z bezwzględnych metod eliminacji swoich rzeczywistych i urojonych wrogów. Po śmierci męża, króla Filipa II, od razu rozkazała zgładzić jego drugą żonę Eurydykę oraz ich dziecko. W późniejszych latach – podczas wojen diadochów – doprowadziła również do śmierci następcy Aleksandra, jego przyrodniego brata Filipa Arridajosa. Olimpias nakazała uwięzić młodego króla wraz z żoną, również Eurydyką. Filip Arridajos został zamordowany z jej rozkazu przez trackich najemników, a Eurydyce Olimpias uprzejmie zostawiła wybór, przesyłając jej do celi trzy wymowne podarki: sztylet, sznur oraz fiolkę z trucizną. Podobno Eurydyka nie skorzystała z żadnego z tych darów i powiesiła się na własnej przepasce.
Gwiazda Argeadów
Jedno z największych imperiów w dziejach powstało za krótkiego życia tylko jednego władcy. I chodź po jego śmierci Macedończycy zasiadali na wielu tronach starożytnego świata, to już nigdy nie wyruszyli na podbój nowych obszarów tak, jak za życia Aleksandra Wielkiego.
Na szczęście Aleksander znał zarówno wady, jak i zalety charakteru swojej matki i dopóki żył, mógł stawiać granice jej zapędom ku tyranii. Kiedy Olimpias zamarzyło się zostać królową świeżo zdobytego Babilonu, bez wahania odmówił, stwierdzając, że za dziewięć miesięcy noszenia go w łonie żąda zbyt wysokiej zapłaty. Co ciekawe, podjął tę decyzję wbrew radom ukochanego Hefajstiona, który przekonywał go, że sprowadzenie Olimpias do Babilonu uszczęśliwi ją i ostatecznie zakończy konflikt z Antypatrem. Biorąc pod uwagę fakt, że Aleksander niemal we wszystkim ulegał Hefajstionowi, można wysnuć wniosek, że musiał naprawdę poważnie obawiać się konsekwencji powierzenia pełnej władzy w ręce swojej chorobliwie ambitnej i nieobliczalnej matki.
Timoclea – odważna mieszkanka Teb
Miłość i szacunek Aleksandra do trudnej rodzicielki wywarły silny wpływ na podejście monarchy do kobiet, które jak na tamte czasy było nietypowe. Wielkim zaskoczeniem dla obu stron wojny było na pewno oszczędzenie i królewskie potraktowanie pojmanych po bitwie pod Issos kobiet z rodziny perskiego króla Dariusza. Aleksander poważał jednak niewiasty już dużo wcześniej. Warto przytoczyć tu pewne wydarzenie, które miało miejsce podczas zdławienia przez Aleksandra buntu w Tebach w 335 roku p.n.e. W trakcie tego wydarzenia oficer trackich oddziałów, walczących w szeregach macedońskich, wtargnął do domu mieszkanki Teb – Timoclei. Zgwałcił ją, a następnie zażądał, aby wydała mu wszystkie pieniądze i kosztowności. Timoclea obiecała, że zaprowadzi go do miejsca, gdzie są one schowane. Zabrawszy oprawcę na podwórko, wepchnęła go do studni, a następnie uśmierciła za pomocą ciężkich kamieni.
Aresztowana za ten czyn Timoclea została doprowadzona przed oblicze Aleksandra. Nie błagała jednak o łaskę, tylko z dumą zaczęła opowiadać o swoim bracie Theagenesie, który oddał życie „za wolność Grecji” podczas bitwy pod Cheroneą w 338 roku p.n.e. Aleksander był pod wrażeniem pełnej godności oraz nieugiętej postawy kobiety i nakazał jej zwolnienie. Przyrzekł także, że nie tylko nie spotka jej żadna kara za zabicie oficera, ale również ominą ją dramatyczne konsekwencje buntu, które będą musieli ponieść pozostali Tebańczycy.
Aleksander nie rzucał słów na wiatr. Nazajutrz wydał rozkaz zburzenia Teb, sprzedania ludności w niewolę i wyjęcia jej spod prawa na terytorium całej Grecji. Timoclea jednak ocalała i do dziś pozostaje przykładem jednej z heroicznych kobiet, które nie godziły się milcząco na zło i niesprawiedliwość.