Do tego, że komputery operują dziś obrazami, zdążyliśmy się już tak bardzo przyzwyczaić, że wręcz nie wyobrażamy sobie, by mogło być inaczej. Tymczasem dla pierwszych użytkowników komputerów było z kolei nie do pomyślenia, żeby komputer mógł pobrać obraz albo go w dobrej jakości wyprodukować. Komputery operowały najpierw na liczbach, a potem także na tekstach, ale przez bardzo długi czas nie było możliwości wprowadzenia do komputera obrazu, na przykład zdjęcia, ani nie było narzędzi, które by pozwoliły pokazać tworzony czy obrabiany przez komputer obraz na ekranie, czy go wydrukować. Znam to bardzo dobrze, bo w latach 70. XX w. budowałem pierwszy w Polsce i jeden z pierwszych w Europie systemów komputerowych przystosowanych do obróbki obrazów, przedstawiony na zdjęciu, i zmagałem się z tymi trudnościami. Jednak mój system nazwany CESARO (Cyfrowy Eksperymentalny System Analizy i Rozpoznawania Obrazów) nie zapisał się w historii, natomiast owa historia grafiki komputerowej jest ciekawa, zachęcam więc Państwa do jej poznania.
Pierwsze rysunki z samych kresek
Pierwsze komputerowo generowane rysunki uzyskano w ramach projektu o nazwie Whirlwind. Projekt ten, zapoczątkowany w roku 1950, był stosunkowo mało znany, ponieważ służył do celów wojskowych (miał związek z systemem obrony powietrznej USA o nazwie SAGE) i na długi czas go utajniono. Obrazki w systemie Whirlwind były tworzone z odcinków linii prostej kreślonych przez strumień elektronów na fluoryzującym ekranie, gdzie mogły być oceniane wizualnie przez twórcę programu sterującego ruchami tych elektronów. Wiązkę elektronów można było dowolnie włączać (wtedy kreśliła odcinek na ekranie) albo wyłączać i wtedy przejście do nowej pozycji wyznaczonej przez nowe wartości natężenia pól elektrycznych lub magnetycznych kierujących elektronami w lampie obrazowej nie pozostawiało śladu na ekranie.
Obrazki w systemie Whirlwind były tworzone z odcinków linii prostej kreślonych przez strumień elektronów na fluoryzującym ekranie
Obraz – po stwierdzeniu, że jest poprawny – można było utrwalić, stosując ploter, elektromechaniczne urządzenie, które mogło przemieszczać pisak nad powierzchnią papieru, dokładnie tak samo jak wiązkę elektronów na ekranie. Pisak podczas tego przemieszczania mógł być elektromagnetycznie opuszczony (i wtedy ruch pozostawiał ślad w postaci kreski na papierze) albo podniesiony – w czasie przesuwania do nowej pozycji, gdzie powinien powstać następny element rysunku.
Wszystkie te ruchy musiały być dokładnie zaprogramowane, dlatego twórca takiej grafiki komputerowej musiał się bardzo natrudzić, żeby opisać w komendach programu wszystkie potrzebne ruchy, kreski i przemieszczenia. W efekcie chętnych do korzystania z tej techniki było niewielu. W dodatku monitory z fluoryzującymi ekranami były drogie, plotery też. Tę technikę mogło więc stosować wojsko, które zawsze miało pod dostatkiem pieniędzy i ludzi do pracy, natomiast do powszechnego zastosowania w tamtych czasach nie doszło.