Sukces sondy Pioneer 10, o którym pisałem w poprzednim felietonie, zachęcił ludzkość do powtórzenia tego eksperymentu z bardzo podobnym scenariuszem. Pioneer 10 dokonał trzech rzeczy: bezpiecznie przedarł się przez pas planetoid, zbliżył się do Jowisza i wykrył jego pasy radiacyjne oraz magnetosferę, które mogły niszczyć aparaturę elektroniczną następnych sond wysłanych w ten rejon, nadesłał na Ziemię dobre zdjęcia Jowisza wykonane po raz pierwszy „z bliska”, a potem odleciał w przestrzeń międzygwiezdną, stając się pierwszym obiektem, który opuścił Układ Słoneczny.
Pioneer 11, czyli „powtórka z rozrywki”
Pioneer 11 miał dokonać tego samego, ale dodatkowo miał także zbliżyć się do Saturna i pokazać z bliska tajemniczą strukturę jego pierścieni.
Sondę wystrzelono 6 kwietnia 1973 r. z przylądka Canaveral na Florydzie. Bezpiecznie przeszła pas planetoid, zbliżyła się do Jowisza 3 grudnia 1974 r. i zrobiła zdjęcia jego atmosfery. Jowisz ma wprawdzie skaliste jądro otoczone warstwą metalicznego wodoru, ale głównie jest to ogromna kula zbudowana z gazów. Cenne były zwłaszcza zdjęcia obszarów biegunowych (niemożliwych do obserwacji z Ziemi nawet przez największe teleskopy, bo Jowisz jest do nas stale obrócony bokiem). Pioneer 11 sfotografował też z bliska tajemniczą wielką czerwoną plamę, którą astronomowie obserwowali przez 359 lat, nie wiedząc, co właściwie widzą. Fotografia ujawniła, że jest to ogromny antycyklon – gigantyczny huragan wirujący ustawicznie w tym samym miejscu w atmosferze planety.
Czytaj więcej
Dzięki monitorowaniu szerokokątnemu nieba naukowcy odkryli, że supermasywne czarne dziury mogą niespodziewanie wyrzucać z siebie ogromne ilości energii i materii. Najbardziej zaskakujące jest, że te wyrzuty pojawiają się wiele miesięcy po wchłonięciu materii gwiezdnej, kiedy czarna dziura wydaje się być „uśpiona”.
Pole grawitacyjne Jowisza skierowało sondę w kierunku następnej ogromnej planety – Saturna, otoczonego tajemniczymi pierścieniami. Saturn jest bardzo daleko od Ziemi: 1 miliard 319 milionów km. Sonda Pioneer 11 dotarła do niego 1 września 1979 r., zrobiła zdjęcia jego pierścieni, wykryła nieznany księżyc (Epimeteusz) i poleciała w przestrzeń międzygwiezdną, gdzie za 4 miliony lat zbliży się do gwiazdy lambda Aquilae. Obecnie znajduje się w odległości ok. 17 mld km od Ziemi.