Dzieje obyczajów, żeglugi, techniki, lotnictwa, transportu, rolnictwa... Historia w ogóle jest jednym wielkim poszukiwaniem korzeni. Dotyczy to również archeologii jako nauki historycznej. Archeologia stara się docierać do początków plemion, ludów, narodów, pisma, cywilizacji.
Nie umniejszając wcześniejszych dokonań archeologii, wypada jednak zauważyć, że przełom na tym polu dokonał się niedawno, dosłownie na naszych oczach; w dodatku nie na podwórku prehistorii, ale obok – w dziedzinie biologii, genetyki. Natomiast niewątpliwą zasługą archeologii jest twórcze korzystanie z tych osiągnięć.
Ludzie współcześnie zamieszkujący naszą planetę mają w swoim genomie od 1 do 4 proc. elementu neandertalskiego
Współczesna inżynieria genetyczna umożliwia analizowanie nawet bardzo drobnych fragmentów białek, DNA. Zastosowanie tej techniki analitycznej do poznawania najdawniejszej przeszłości dało – można śmiało powiedzieć – rewelacyjne rezultaty. Narodziła się paleogenetyka, dyscyplina rozwijająca się bardzo dynamicznie. Wielkim odkryciem dokonanym dzięki takim analizom było ujawnienie bezspornego faktu, że ludzie z gatunku Homo sapiens i neandertalczycy krzyżowali się i mieli płodne potomstwo. W rezultacie ludzie współcześnie zamieszkujący naszą planetę mają w swoim genomie od 1 do 4 proc. elementu neandertalskiego. Nie mniej spektakularne było ustalenie, że linie ewolucyjne wiodące do Homo sapiens i Homo neanderthalis rozdzieliły się zaledwie ok. 800 tys. lat temu.
Allan Wilson i jego zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley zsekwencjonowali po raz pierwszy dawne DNA podgatunku zebry guagga (wymarłego w XIX w.). Dało to do myślenia paleoantropologom. Rozpoczęli poszukiwania dawnego DNA człowieka, na tyle dobrze zachowanego, aby nadawało się do analiz. Pobierano próbki z kości odkopywanych „na bieżąco”, a także z wcześniejszych wykopalisk przechowywanych w muzealnych magazynach. Na tej podstawie zaczęto odtwarzać genomy naszych praprzodków oraz ich wygasłych „kuzynów”.