Jak Niemcy zabłądzili pod Stalingrad

Bitwa stalingradzka była dla Niemców klęską poniesioną na własne życzenie, nie musieli bowiem wikłać się w wielomiesięczne walki o miasto nad Wołgą.

Publikacja: 01.02.2024 21:00

Ruiny oblężonego miasta Stalingrad, zdjęcie wykonano w październiku 1942 r.

Ruiny oblężonego miasta Stalingrad, zdjęcie wykonano w październiku 1942 r.

Foto: Dokumentował: Tempel Marek/NAC

31 stycznia 1943 r. regularne programy radiowe w Niemczech zostały nagle przerwane. W eter poszły dźwięki VII symfonii Antona Brucknera, po której fragmencie nadano komunikat mówiący o niemieckiej klęsce w Stalingradzie. Wprowadzono w związku z tym żałobę narodową. Lokale rozrywkowe zostały zamknięte na trzy dni, a radio nadawało żałobną i przytłaczającą muzykę. W tych dniach wśród wielu Niemców zachwiała się wiara w zwycięstwo. Oto bowiem propaganda oficjalnie przyznawała, że Wehrmacht walczy na Wschodzie w strasznych warunkach, przeciwko bardzo silnemu i okrutnemu przeciwnikowi. Minister Joseph Goebbels dodatkowo podsycił lęki Niemców, wygłaszając 18 lutego w berlińskim Pałacu Sportu przemowę o wojnie totalnej, w którą zostanie zaangażowana cała niemiecka populacja. Świat obiegły wówczas zdjęcia z 2 lutego 1943 r., czyli dnia kapitulacji niemieckiej 6. Armii w ruinach Stalingradu. Do niewoli oddał się jej dowódca – Friedrich Paulus, 30 grudnia 1942 r. mianowany feldmarszałkiem przez Hitlera. W ręce Sowietów dostało się też 22 generałów i około 2,5 tys. oficerów. Do niewoli poszło także prawdopodobnie 108 tys. żołnierzy (można też spotkać wyliczenia mówiące o 90–150 tys. jeńców). Sowietów przerosła ich ewidencja, a zapewne wielu jeńców zginęło z zimna i głodu, zanim dotarło do obozów. Wielu też zabito. Ponad 70 tys. Niemców miało zginąć w okrążeniu, a 45 tys. rannych udało się ewakuować drogą lotniczą.

Klęska stalingradzka przyspieszyła wycofanie wojsk niemieckich z kierunku kaukaskiego i pociągnęła za sobą serię sowieckich ofensyw nad Donem. Od 19 listopada 1942 r. do 2 lutego 1943 r. Armia Czerwona miała zabić lub wziąć do niewoli około 400 tys. niemieckich, włoskich, rumuńskich i węgierskich żołnierzy, zniszczyć im 2 tys. czołgów i dział samobieżnych, 10 tys. dział i moździerzy oraz 3 tys. samolotów, sama tracąc 486 tys. ludzi (w tym 155 tys. bezpowrotnie), 2915 czołgów, 3590 dział i moździerzy oraz 706 samolotów. Oczywiście te dane nie są pewne. Sowieckie Biuro Informacyjne podawało bowiem, że w samym Stalingradzie zdobyto na Niemcach m.in. 744 samoloty i 1666 czołgów. – To błędne liczby. Mieliśmy nie więcej niż 150 czołgów – skomentował ten komunikat feldmarszałek Paulus. – A może liczą z ruskimi stratami? – wyzłośliwiał się jego sztabowiec płk Wilhelm Adam.

Gen. Friedrich Paulus, dowódca niemieckiej 6. Armii, obserwuje sytuację na froncie pod Stalingradem.

Gen. Friedrich Paulus, dowódca niemieckiej 6. Armii, obserwuje sytuację na froncie pod Stalingradem. Towarzyszy mu gen. Hermann Hoth. Listopad 1942 r. Wojska niemieckie skapitulowały 2 lutego 1943 r.

Dokumentował: Tempel Marek/NAC

Niezależnie od tego, jakie były straty obu stron, nikt nie miał wątpliwości, że Niemcy ponieśli wielką klęskę i że posypał im się cały południowy odcinek frontu. Czy jednak tej katastrofy dało się uniknąć? A tak właściwie, to dlaczego Niemcom zależało na zdobyciu Stalingradu?

Siły na zamiary

„Z powodów politycznych jest rzeczą niezmiernie ważną, by jak najszybciej dotrzeć do rejonów, skąd Rosja czerpie ropę. Musimy nie tylko pozbawić Rosję tej ropy, lecz także dać Iranowi nadzieję, że w przypadku jego przeciwstawienia się groźbom Rosjan i Anglików w najbliższym czasie otrzyma wsparcie ze strony niemieckiej” – mówił Adolf Hitler swoim generałom 23 sierpnia 1941 r.

W 1941 r. tego celu – zdobycia zagłębi naftowych Kaukazu Północnego i Azerbejdżanu – nie udało się zrealizować. Wehrmacht został zatrzymany pod Rostowem nad Donem. Późną wiosną 1942 r. Niemcy planowali jednak rozpocząć wielką ofensywę na Kaukaz, operację o kryptonimie „Fall Blau”. Wcześniej mieli opanować Krym.

Plany Stalina na 1942 r. przewidywały serię chaotycznych ofensyw mających na celu wypchnąć Niemców z granic ZSRR. W trakcie jednej z nich – rozpoczętej 12 maja pod Charkowem – wojska sowieckiego Frontu Południowego dowodzone przez marszałka Siemiona Timoszenkę (i komisarza ludowego Nikitę Chruszczowa) zostały otoczone przez Niemców. Pobity został też śpieszący im na pomoc Front Południowo-Zachodni marszałka Iwana Bagramiana. Sowieci stracili ponad 250 tys. żołnierzy przy stratach niemieckich rzędu 20 tys. ludzi.

28 czerwca ruszyła niemiecka ofensywa. Szybko szła w stronę Donu, rozbijając kolejne sowieckie pozycje obronne i biorąc w lipcu 100 tys. jeńców. Sukces odniesiono również na Krymie. 2 lipca padł Sewastopol, a do niewoli dostało się 95 tys. czerwonoarmistów (ogółem Sowieci stracili na Krymie 600 tys. żołnierzy.) Wściekły Stalin wydał desperacki rozkaz nr 227, nazywany „rozkazem ani kroku w tył”. Tworzył on na masową skalę oddziały zaporowe mające wyłapywać i rozstrzeliwać wycofujących się żołnierzy. Dyktator odwoływał się w nim też jednak do uczuć patriotycznych Rosjan i wskazywał, że ojczyzna znalazła się nad przepaścią.

„Każdy z dowódców, czerwonoarmistów czy oficerów politycznych musi zdać sobie sprawę, że nasze zasoby nie są niewyczerpane. Terytorium państwa radzieckiego to nie pustynia, a ludzie je zamieszkujący to robotnicy, chłopi, inteligencja, a także nasi ojcowie i matki, nasze żony, nasi bracia i nasze dzieci. (…) Straciliśmy ponad 70 mln obywateli, rocznie tracimy ponad 13 mln ton zboża oraz ponad 10 mln ton stali. Nie mamy już przewagi nad przeciwnikiem ani pod względem rezerw ludzkich, ani pod względem zapasów ziarna. Dalsze wycofywanie się będzie oznaczało naszą zagładę i zagładę naszej Ojczyzny” – pisał Stalin w owym rozkazie.

Hitler był w tym czasie w skrajnie odmiennym nastroju. Uznał, że jego wojskom idzie na froncie dużo lepiej, niż się spodziewał. Pierwotny plan operacji „Fall Blau” przewidywał, że wycofujące się w kierunku Stalingradu wojska sowieckie mają zostać zniszczone. Następnie Niemcy miały zdobyć Rostów nad Donem i stamtąd wyprowadzić ofensywę na Kaukaz i Baku. Hitler uznał jednak, że może przeprowadzić dwie ofensywy jednocześnie. Grupa Armii „A” feldmarszałka Wilhelma Lista miała iść na południe, aż do Azerbejdżanu. Grupa Armii „B” feldmarszałka Maximiliana von Weichsa miała natomiast iść w stronę Wołgi. Wchodzącej w jej skład 6. Armii Paulusa przypadło zajęcie Stalingradu. Zdobycie tego miasta nie było jednak jeszcze wtedy priorytetem Hitlera, który odebrał Paulusowi XL Korpus Pancerny i zostawił mu tylko jedną dywizję zmotoryzowaną. „Führer obawiał się, że kierując główne siły na Stalingrad, może uderzyć w próżnię, a tym samym stracić bezcenny letni czas” – pisał białoruski historyk Władimir Bieszanow. Paradoksalnie również Sowieci nie przykładali wówczas dużej wagi do obrony Stalingradu. W mieście były tylko dywizja NKWD i oddziały improwizowane. Gdyby XL Korpus Pancerny został rzucony na Stalingrad już w lipcu, mógłby rozbić tam sowiecką obronę.

„Wojska niemieckie otrzymały nowe zadania, nowe terminy, lecz żadnych uzupełnień. Co więcej, licząc, że posiadane siły w zupełności wystarczą do całkowitej likwidacji Rosjan na skrzydle południowym, Führer wysłał 11. Armię von Mansteina pod Leningrad, gdzie miała nawiązać kontakt z Finami, zająć miasto i »zetrzeć je z powierzchni ziemi«”. Pierwszą z dwu dywizji zmotoryzowanych SS, wchodzących w skład Grupy Armii „A”, Hitler przekazał do Francji (Leibstandarte „Adolf Hitler”), drugą przekazał pod dowództwo Grupy Armii „Środek” („Gross-Deutschland”), dwie dywizje pancerne (9. oraz 11.) z Grupy Armii „B” do Grupy Armii „Środek”. „Pod koniec lipca z głównego kierunku ofensywy Hitler ściągnął łącznie 11 dywizji, w tym po dwie pancerne i zmotoryzowane. Jeżeli 28 czerwca Grupa Armii »Południe« na froncie o długości 800 kilometrów dysponowała 68 dywizjami niemieckimi oraz 26 dywizjami sprzymierzeńców, to 1 sierpnia zmniejszyła się do 57 niemieckich i 36 dywizji sojuszników. Linia frontu w tym momencie wynosiła już 1200 kilometrów. Nominalnie łączna liczba formacji pozostała bez zmian, jednakże Niemcy słusznie uważali, że siła bojowa włoskiej, rumuńskiej czy węgierskiej dywizji jest o połowę mniejsza od dywizji Wehrmachtu. Teraz te siły miały wystarczyć do zdobycia i utrzymania linii frontu o długości 9100 kilometrów” – wylicza Bieszanow.

Wariant prometejski

„Zdobycie Stalingradu było celem pomocniczym dla głównego celu. Miał on znaczenie jedynie jako wygodne miejsce w wąskim pasie pomiędzy Wołgą i Donem, gdzie mogliśmy zablokować każdy atak na naszą flankę idący ze wschodu. Na początku Stalingrad był dla nas niczym innym niż punktem na mapie” – stwierdził feldmarszałek Ewald von Kleist, który w listopadzie 1942 r. przejął od Lista dowództwo nad Grupą Armii „A”. Jego zdaniem zbytnie skupienie uwagi niemieckiego dowództwa na Stalingradzie pozbawiło go możliwości zwycięstwa na kierunku kaukaskim. „Mogliśmy osiągnąć cel, gdyby naszej armii nie rozkradano po kawałku dla wzmocnienia wojsk nacierających na Stalingrad. Oprócz kilku jednostek zmotoryzowanych musiałem oddać korpus artylerii przeciwlotniczej i wszystkie jednostki wojsk lotniczych, z wyjątkiem eskadr rozpoznawczych” – wspominał von Kleist.

Szansa na sukces na Kaukazie rzeczywiście była wysoka. Choć w niektórych miejscach (na przykład w porcie Noworosyjsk) Sowieci stawiali twardy opór, to ogólnie ofensywa szła szybko. Już 21 sierpnia niemieccy alpiniści triumfalnie zatknęli flagę ze swastyką na Elbrusie. Wojska niemieckie stały wówczas nad rzeką Terek przepływającą przez Czeczenię. Naprawdę niewiele ich dzieliło od tamtejszych pól naftowych. Obrona przełęczy prowadzących do Gruzji była wówczas zdezorganizowana. Ze wspomnień Iwana Sierowa, zastępcy szefa NKWD, wynika, że odcinek frontu o długości 70 km był broniony przez jeden batalion. Tam, gdzie obronę powinien prowadzić pułk, stała kompania rekrutów bez przeszkolenia. Ochoty do walki nie miały nawet lokalne siły NKWD. Dowódcy wywodzący się z tej formacji chcieli oddać Niemcom bez walki Władykaukaz. Cały Kaukaz wówczas wrzał. W Czeczenii uaktywnili się powstańcy. Ormiańscy żołnierze przechodzili całymi oddziałami na stronę niemiecką. Na ulicach Tbilisi otwarcie mówiono, że Niemców nie ma się co obawiać, bo chcą oswobodzić Kaukaz. „Zostawmy w cholerę te mandarynkowe sady Abchazji! Po co nam ich bronić?!” – mówił załamany psychicznie marszałek Siemion Budionny.

Swoją grę prowadził wówczas Ławrientij Beria, ludowy komisarz spraw wewnętrznych ZSRR. Poprzez gruzińskich emigrantów w Paryżu i Berlinie prowadził rozmowy sondażowe z Niemcami. Proponował, że w zamian za niepodległość Gruzji otworzy Niemcom drogę na Zakaukazie. W Gruzji wypuszczono wówczas więźniów politycznych. Przygotowywano kadry proniemieckiego rządu z prof. Konstantinem Gamsachurdią na czele. Powstawały też narodowe oddziały w Armii Czerwonej, w których rugowano język rosyjski. Gdy gen. Sergackow, dowódca 46. Armii, zaproponował przesunięcie na przełęcze kaukaskie dywizji stojących na południowej granicy, Beria go spoliczkował. „Chcesz oddać Batumi Turkom?!” – rugał go szef bezpieki. Wkrótce wymienił go na swojego znajomego, generała Leselidze.

Niemcom jednak po prostu zabrakło paliwa, amunicji i świeżych sił, by kontynuować ofensywę na południe. Zatrzymali się tuż przed czeczeńskimi polami naftowymi, które chcieli zdobyć, a po sowieckiej kontrofensywie pod Stalingradem musieli się stamtąd szybko wycofywać. Wojska Kleista uniknęły jednak odcięcia. Z odcięciem im drogi nie spieszył się bowiem wywodzący się z NKWD gen. Iwan Maslennikow, kolejny człowiek Berii. W 1954 r., po upadku swojego patrona, popełni samobójstwo.

Brzeg Wołgi

Czy Stalingrad miał jednak jakieś znaczenie większe niż bycie „punktem na mapie” będącym dogodnym miejscem do blokowania sowieckich kontrofensyw? Miasto było też ważnym centrum produkcji czołgów. Dużo ważniejsza była jednak przepływająca przez nie rzeka – Wołga. Płynącymi nią barkami było transportowane niemal całe sowieckie wydobycie ropy naftowej. Po upadku Rostowa główny rurociąg idący z Kaukazu został bowiem przerwany. Zresztą już od wiosny 1942 r. dostarczono stamtąd Wołgą do centralnych regionów ZSRR niemal roczny zapas paliwa. Brakowało miejsca na jego przechowanie, dlatego ropę z cystern lano bezpośrednio do wielkich dołów. W sierpniu transporty ropy Wołgą musiano jednak wstrzymać. Niemcy doszli bowiem do jej brzegów. Barki płynące Wołgą w okolicach Stalingradu znalazły się w zasięgu ich artylerii oraz lotnictwa. Na Kaukazie przez jakiś czas kontynuowano jeszcze wydobycie ropy. Z braku miejsca na składowanie surowiec wylewano jednak do górskich parowów. Sowieckiej machinie wojennej groził paraliż.

Piechota niemiecka podczas walk pod Stalingradem, wrzesień 1942 r.

Piechota niemiecka podczas walk pod Stalingradem, wrzesień 1942 r.

Dokumentował: Tempel Marek/NAC

„Z wojskowego punktu widzenia zdobycie Stalingradu nie było konieczne – podstawowy cel strategiczny, jakim było zabezpieczenie północno-wschodniego skrzydła wojsk niemieckich przy ofensywie na Kaukaz, został osiągnięty. Wojska niemieckie dotarły do Wołgi, w związku z tym przestała ona pełnić funkcję magistrali wodnej, a tym samym Stalingrad utracił znaczenie jako ważny węzeł komunikacyjny. Zakłady przemysłowe częściowo ewakuowano, a większość fabryk zniszczyły niemieckie bombowce. Zajęcie miasta nie dawało Niemcom niczego” – pisał Bieszanow.

1 września Hitler, w swojej kwaterze polowej w Winnicy, przekonywał von Weichsa i Paulusa, że Sowieci nie są już zdolni do działań strategicznych mogących zaszkodzić ofensywie niemieckiej, a opór w Stalingradzie ma jedynie lokalny charakter. „Musimy uczynić wszystko, by Stalingrad zająć w jak najkrótszym czasie. Nie możemy dopuścić, by stał się on miejscem pochłaniającym przez dłuższy czas wszystkie nasze rezerwy” – mówił Hitler.

13 września rozpoczął się niemiecki szturm na Stalingrad. Niestety, 6. Armia rozpoczynała go, będąc już mocno wyczerpana. W poprzednich tygodniach zmagała się bowiem z 60 sowieckimi dywizjami piechoty, 8 korpusami pancernymi i 12 samodzielnymi brygadami pancernymi. Jej kompanie liczyły po mniej niż 60 osób, a w przydzielonych jej dywizjach pancernych było po 60–80 czołgów. Siły te okazały się zbyt małe, by zdusić wszystkie gniazda sowieckiego oporu po zachodniej stronie Wołgi i by uniemożliwić Sowietom nocne przeprawy przez rzekę ze świeżymi siłami.

W kolejnych tygodniach walki w Stalingradzie stały się symbolicznym, prestiżowym pojedynkiem dwóch totalitaryzmów. Dopóki walczono po zachodniej stronie Wołgi, Stalin mógł dumnie deklarować, że miasto noszące jego imię bohatersko stawia opór. Hitler natomiast nie mógł ogłosić zwycięstwa, póki bronił się ostatni skrawek Stalingradu. Obie strony rzucały więc do walki o ruiny fabryk i domów coraz większe siły i środki. Stalingrad stał się „maszynką do mielenia mięsa”. Niemcy nie mogli już wygrać tej bitwy na wyczerpanie.

8 listopada 1942 r. Hitler tłumaczył na partyjnym posiedzeniu, dlaczego przykłada tak dużą wagę do opanowania Stalingradu. „Chciałem dotrzeć nad Wołgę w ściśle określonym miejscu (…). Przez przypadek to miasto nosi imię samego Stalina. Jednak nie dlatego tak tam dążyłem (…). Dążyłem tam wyłącznie dlatego, że jest to bardzo ważny punkt. To przez niego szedł transport trzydziestu milionów ton ładunków, w tym prawie dziesięciu milionów ton ropy. To właśnie do tego miejsca z Ukrainy i Kubania trafiały tony pszenicy, które następnie wysyłano na północ. To właśnie tam dostarczano rudę manganu (…). Dlatego chodziło mi o zdobycie tego właśnie miasta – a przecież wiecie, nam dużo nie trzeba – i zajęliśmy je! Pozostało do zdobycia jeszcze kilka punktów. Niektórzy z was pytają: dlaczego nie zdobyliśmy ich szybciej? Odpowiem wam – dlatego, że nie chcę drugiego Verdun. Zdobędę to miasto przy pomocy niewielkich grup szturmowych” – mówił niemiecki przywódca.

11 listopada Niemcy przeprowadzili ostatnią ofensywę w Stalingradzie. Przyniosła ona pewne sukcesy terenowe, ale nie zgniotła sowieckiego oporu. Przy jednym z zabitych niemieckich oficerów znaleziono list, który chciał on wysłać do domu. „Musimy dojść do Wołgi. Widzimy ją – jest od nas niecały kilometr. (…) Walczymy jak opętani, ale nie możemy przebić się do rzeki. Cała wojna we Francji trwała krócej niż walka o ten jeden zakład nadwołżański. Zdobywaliśmy duże miasta, ponosząc mniejsze straty niż na tym zapomnianym przez Boga skrawku ziemi. Przeciwko nam walczą chyba skazańcy. Nie otrzymują żadnego wsparcia, gdyż to my kontrolujemy przeprawy na Wołdze. Po prostu zdecydowali się walczyć do ostatniego żołnierza. Ilu ich tam jeszcze pozostało? I kiedy wreszcie zakończy się to piekło?” – pisał niemiecki oficer.

Sowieci trzymali wówczas na zachodnim brzegu Wołgi dwa przyczółki, każdy mający zaledwie po kilkaset metrów kwadratowych. Wołga była pokryta krą, co mocno utrudniało przerzut im świeżych sił, amunicji i żywności. Wydawało się, że bitwa wkrótce się zakończy. 19 listopada ruszyła jednak sowiecka operacja „Uran” – ofensywa, w trakcie której rozbito rumuńską 3. Armię i wzięto w wielkie kleszcze siły niemieckie w Stalingradzie. Mogły one już tylko desperacko próbować się wyrwać z okrążenia lub trwać, czekając na odsiecz.

Na wycofanie wojsk ze Stalingradu nie zgadzał się Hitler – i miał trochę racji, gdyż próba przebicia się kilkudziesięciokilometrowym stepem przez wyczerpaną 6. Armię musiałaby się zakończyć masakrą. Odsiecz montowana od strony zachodniej też się nie udała. Pozostało więc tylko zorganizowanie mostu lotniczego z zaopatrzeniem dla wojsk okrążonych w Stalingradzie. Taki wariant wybrał Hitler, uspokajany przez Göringa, że da się zapewnić im wystarczające zaopatrzenie drogą powietrzną. Oblężone wojska niemieckie potrzebowały co najmniej 750 ton dostaw dziennie. Na lotnisko Pitomnik – główne, które kontrolowały – można im było z wielkim wysiłkiem dostarczyć co najwyżej 105 ton dziennie. Podczas desperackich lotów do Stalingradu Luftwaffe straciła 495 samolotów, głównie maszyn transportowych, czyli połowę zaangażowanych sił. Aktywność lotnictwa na innych frontach musiała zostać znacznie ograniczona, by oszczędzać paliwo. Zniszczenie 6. Armii było już tylko kwestią czasu.

Kapitulacja feldmarszałka Paulusa bynajmniej nie zakończyła stalingradzkiej epopei. NKWD jeszcze w maju likwidowała grupy Niemców kryjące się w ruinach miasta. Spośród jeńców do Niemiec zdołało wrócić w 1955 r. jedynie około 6 tys. Paulus spędzał niewolę w luksusowych warunkach, a w 1953 r. osiadł w NRD. Żył tam w spokoju jako historyk wojskowości i marionetka komunistycznej propagandy.

31 stycznia 1943 r. regularne programy radiowe w Niemczech zostały nagle przerwane. W eter poszły dźwięki VII symfonii Antona Brucknera, po której fragmencie nadano komunikat mówiący o niemieckiej klęsce w Stalingradzie. Wprowadzono w związku z tym żałobę narodową. Lokale rozrywkowe zostały zamknięte na trzy dni, a radio nadawało żałobną i przytłaczającą muzykę. W tych dniach wśród wielu Niemców zachwiała się wiara w zwycięstwo. Oto bowiem propaganda oficjalnie przyznawała, że Wehrmacht walczy na Wschodzie w strasznych warunkach, przeciwko bardzo silnemu i okrutnemu przeciwnikowi. Minister Joseph Goebbels dodatkowo podsycił lęki Niemców, wygłaszając 18 lutego w berlińskim Pałacu Sportu przemowę o wojnie totalnej, w którą zostanie zaangażowana cała niemiecka populacja. Świat obiegły wówczas zdjęcia z 2 lutego 1943 r., czyli dnia kapitulacji niemieckiej 6. Armii w ruinach Stalingradu. Do niewoli oddał się jej dowódca – Friedrich Paulus, 30 grudnia 1942 r. mianowany feldmarszałkiem przez Hitlera. W ręce Sowietów dostało się też 22 generałów i około 2,5 tys. oficerów. Do niewoli poszło także prawdopodobnie 108 tys. żołnierzy (można też spotkać wyliczenia mówiące o 90–150 tys. jeńców). Sowietów przerosła ich ewidencja, a zapewne wielu jeńców zginęło z zimna i głodu, zanim dotarło do obozów. Wielu też zabito. Ponad 70 tys. Niemców miało zginąć w okrążeniu, a 45 tys. rannych udało się ewakuować drogą lotniczą.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Złoty wiek Ameryki. Dwight Eisenhower, cz. IV
Historia świata
Leopold Mozart - ojciec, który odkrył talent syna
Historia świata
Gdy świat zostawił Saamów samych
Historia świata
Feldmarszałek Hindenburg kontra kapral Hitler
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Historia świata
Krwawiący czarnoziem. Lwów, spleciona historia Ukraińców i Polaków