Zanim ten urokliwy kawałek lądu zdobył serca najbardziej wymagających turystów, ponad tysiąc lat wcześniej zachwycił niepodzielnych władców północy. Wikingowie przybyli tam już w X stuleciu. Jeżeli wierzyć spisanej około 1350 r. legendzie o powstaniu Gotlandii („Gutasaga”), stało się to w dość sensacyjnych okolicznościach. Zgodnie z tą opowieścią ziemie Gotlandii dostały się kiedyś we władanie złych mocy. W nocy wyspa sprawiała wrażenie spokojnej i gościnnej, takiej jak wszystkie inne. Wraz z pierwszymi promieniami wschodzącego słońca zapadała się jednak w morskie głębiny, bezlitośnie pociągając za sobą wszystkich śmiałków, którzy zdołali dotrzeć na nią przed świtem. Zły urok udało się odczynić walecznemu wikingowi Tjelvarowi, który, przybywszy na Gotlandię w środku nocy, niezwłocznie rozpalił wielki ogień, tym samym kładąc kres niegodziwym czarom i czyniąc wyspę miejscem możliwym do zamieszkania. Sam też miał stać się jej pierwszym mieszkańcem, a domniemany grób Tjelvara, w kształcie charakterystycznej kamiennej łodzi, do dziś pozostaje ważną atrakcją turystyczną.