Lothar König serdecznie nienawidził Hitlera. Nie bacząc na habit jezuity, przystąpił do opozycyjnego kręgu skupionego wokół hrabiego Helmutha von Moltkego z Krzyżowej (Dolny Śląsk). W 1944 r. należał do spiskowców, którzy finalnie w Wilczym Szańcu zamierzali wysłać Hitlera „na tamten świat”. Po fiasku zamachu i ściganiu śmiałków, König zbiegł przed Gestapo. I do końca wojny ukrywał się w jednej z zapylonych węglem piwnic pod Monachium. Krótko potem zmarł na niedrożność płuc, w wieku zaledwie 40 lat. Zanim jednak to się stało, 14 grudnia 1942 r. napisał list do swojego zakonnego brata w Rzymie Roberta Leibera. König i Leiber znali się jak łyse konie. Korespondencja między nimi musiała ciągnąć się latami, choć list z 14 grudnia 1942 r. pozostaje na razie jej jedynym wydobytym na światło dzienne dowodem. Epistoła koncentruje się na prześladowaniach Kościoła katolickiego w III Rzeszy. Zawiera m.in. listę księży przetrzymywanych w obozie koncentracyjnym w Dachau pod Monachium. Tym jednak, co czyni ów list bezprecedensowym, to zawarta w nim informacja o obozach koncentracyjnych w Bełżcu i Auschwitz, gdzie „w krematoryjnych piecach ginie dziennie do 6 tysięcy ludzi, Polaków i Żydów”. König informował także o nazistowskich obozach zagłady w Auschwitz. Nie mniejsze znaczenie od treści listu przypada osobie jego adresata. Ojciec Robert Leiber to... osobisty sekretarz papieża Piusa XII.