Krzyż – dyskusyjny symbol chrześcijaństwa

Czy sen jednego człowieka może zmienić dzieje całego świata? Czy nocna wizja jest w stanie zdeterminować los całej ludzkości? Przynajmniej w jednym przypadku tak zapewne się stało. I to za sprawą okrutnego autokraty, który zdawał się twardo stąpać po ziemi.

Publikacja: 07.09.2023 21:00

Wizja Konstantyna Wielkiego przed bitwą przy moście Mulwijskim – obraz Petera Paula Rubensa z 1622 r

Wizja Konstantyna Wielkiego przed bitwą przy moście Mulwijskim – obraz Petera Paula Rubensa z 1622 r.

Foto: Domena Publiczna

Literatura i kino portretują starożytnych Rzymian jako nieulęknionych, racjonalnych i pragmatycznych zdobywców. W rzeczywistości byli wyjątkowo zabobonni, pilnie obserwowali wszystkie przemiany przyrody i postrzegali je jako zapowiedzi nadchodzących zmian. Ich decyzje w dużej mierze zależały od interpretacji zachowań zwierząt. Żaden Rzymianin nie ignorował gwałtownych zmian pogodowych. Wiatr, burza czy susza – wszystkie takie zjawiska zachodzące w otaczającym ich świecie były interpretowane w kategoriach dobrych lub złych omenów.

Pod tym względem 103. cesarz Rzymu nie różnił się od swoich rodaków. Choć jego matka była pobożną chrześcijanką, a ojciec wyznawcą synkretycznego bóstwa Słońca Niezwyciężonego (łac. Sol Invictus), sam Konstantyn zdawał się początkowo nie wiązać z żadnym konkretnym wyznaniem. Był natomiast człowiekiem zabobonnym. Z atawistycznym lękiem podejmował wszystkie decyzje, uważnie obserwując przemiany w przyrodzie. I jak każdy Rzymianin traktował wizje senne niemal jako instrukcje pochodzące od sił wyższych, które kierowały jego losem.

Czytaj więcej

Jak artyści widzieli ukrzyżowanie Jezusa

W 312 r. Konstantyn najechał Italię. Dawno minęły czasy, kiedy przekroczenie Rubikonu na czele legionów było traktowane jako świętokradztwo. Teraz ważyły się losy jedności imperium.

Od ponad 150 lat historycy spierają się na temat tego, co się wydarzyło w nocy przed bitwą z wojskami Maksencjusza. Czy Konstantyn na jawie ujrzał na niebie płonący krzyż z napisem „Pod tym znakiem zwyciężysz”? Czy była to może wizja senna człowieka sparaliżowanego lękiem o własną przyszłość?

Ujrzenie krzyża na jawie, które opisał Euzebiusz, biskup Cezarei – naczelny biograf cesarza, jego apologeta i główny kronikarz – można było zinterpretować jako cud. Jednak kolejne, równie ważne źródło, autorstwa rektora Laktancjusza, różni się w opisie tego wydarzenia od przekazu pobożnego biskupa Cezarei. Nauczyciel cesarskiego syna zwraca uwagę, że Konstantyn został we śnie upomniany, by niebiański znak Boga wypisać na tarczach i pod nim stoczyć bitwę. Tak oto niecałe trzy wieki po śmierci Jezusa z Nazaretu człowiek ubiegający się o tytuł jedynowładcy Cesarstwa Rzymskiego kazał umieścić swoim legionistom na tarczach znak potwornej męki ich Zbawiciela. Krzyż, dotychczasowy symbol poniżenia i cierpienia tysięcy ofiar tej strasznej rzymskiej kaźni zadawanej głównie „przestępcom”, urósł w ciągu jednego dnia do rangi „Caeleste signum dei” i do dzisiaj jest czczony przez wszystkich chrześcijan na świecie. A przecież dla uczniów Jezusa, jego krewnych i pierwszych wyznawców był najbardziej znienawidzonym symbolem na świecie. Dlatego identyfikowali swoje wspólnoty znakiem ryby, ponieważ w starogreckim języku słowo „Ichtys” było akrostychem wyrazów: Jezus Chrystus Boga Syn Zbawiciel.

Czytaj więcej

Krzyż się źle kojarzył

Krzyż – który zdobił wieki później płaszcze krzyżowców, nasze domy i świątynie – nie był świętym symbolem dla tych, którzy Jezusa znali i cierpieli, widząc jego mękę. Paradoksalnie jest on spuścizną po tych, którzy mu tę mękę zadali. To okrutny rzymski cesarz, syn poganina, ale i wielki wizjoner, dokonawszy pod tym znakiem bratobójczej rzezi, ustanowił krzyż symbolem nowej wiary państwowej – spaczonej, przekłamanej, błędnie interpretowanej, pełnej dogmatyzmu i zakazów, daleko odbiegającej od pierwotnego nauczania dobrego cieśli z Galilei i jego pierwszych uczniów.

W 313 r., 1710 lat temu, Konstantyn Wielki wydał w Mediolanie edykt, który ustanawiał kult Nazarejczyka jako jedyną, oficjalną i państwową religię rzymskiego imperium. W ten oto sposób religia matki zwyciężyła nad wyznaniem ojca. Połączenie mitraizmu z greckim kultem Apollina zostało wykreślone z kart historii. Jak wyglądałby nasz świat, gdyby Konstantyn wybrał równie popularną wówczas religię swojego ojca? Jedno jest pewne: 25 grudnia nadal obchodzilibyśmy najpiękniejsze święta w roku.

Literatura i kino portretują starożytnych Rzymian jako nieulęknionych, racjonalnych i pragmatycznych zdobywców. W rzeczywistości byli wyjątkowo zabobonni, pilnie obserwowali wszystkie przemiany przyrody i postrzegali je jako zapowiedzi nadchodzących zmian. Ich decyzje w dużej mierze zależały od interpretacji zachowań zwierząt. Żaden Rzymianin nie ignorował gwałtownych zmian pogodowych. Wiatr, burza czy susza – wszystkie takie zjawiska zachodzące w otaczającym ich świecie były interpretowane w kategoriach dobrych lub złych omenów.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Geneza systemu dwupartyjnego w USA
Historia świata
Nie tylko Putin. Ukraina spaloną ziemią Stalina
Historia świata
Masakra w My Lai
Historia świata
Samolot z gumy i lotnik na sznurku. Odkrywcze projekty
Historia świata
Krzysztof Kowalski: Szukać trzeba do skutku