Tajemnica brazylijskiej tożsamości

Żeby zrozumieć historię Brazylii, trzeba poznać charakter ludzi zamieszkujących ten kraj. A to naprawdę trudne zadanie, bo to jedno z najbardziej wymieszanych rasowo i kulturowo społeczeństw.

Publikacja: 07.09.2023 21:00

Czarni niewolnicy na tzw. fazendzie specjalizującej się w produkcji cukru z trzciny cukrowej

Czarni niewolnicy na tzw. fazendzie specjalizującej się w produkcji cukru z trzciny cukrowej

Foto: Index Fototeca/East News

Kolonialne społeczeństwo brazylijskie zaczęło się organizować pod względem ekonomicznym i prawnym już od 1532 r. Nie oznacza to jednak, że Portugalczycy nie mieli wcześniej doświadczenia w tworzeniu tego typu form organizacyjnych. W rzeczywistości Portugalczycy mieli już za sobą sto lat bogatych doświadczeń pracy w tropikach Indii i Afryki. W naszej historiografii utrwalił się obraz Portugalczyka jako europejskiego najeźdźcy, który nęka rdzenne ludy podbitych regionów tropikalnych. To jednak obraz w pewnym stopniu fałszywy.

Na początku trzeba bowiem podkreślić jedno: XVI-wieczni Portugalczycy to ludzie o nadzwyczajnych zdolnościach organizacyjnych. Budowa solidnego społeczeństwa kolonialnego, którego podstawą było dobrze zorganizowane rolnictwo, jest dowodem portugalskiego geniuszu. Pomijam już wszelkie kwestie dotyczące transportu morskiego, sztuki żeglugi na najwyższym poziomie, genialnej orientacji przestrzennej i nadzwyczajnej intuicji, z jaką najwyraźniej rodzą się Portugalczycy. Wystarczy przyjrzeć się, jak przemieniali merkantylną gospodarkę afrykańską w świetnie zorganizowane faktorie. To doświadczenie przeniosą w latach 30. XVI wieku do São Vicente i Pernambuco, zamieniając te osady we wzorcowe centra kolonialne.

Czytaj więcej

Brazylijska ziemia obiecana

Kim jest Portugalczyk?

Zarzuca się im, że w Ameryce tropikalnej ukształtowali mieszane rasowo społeczeństwo o strukturze rolniczej, oparte głównie na eksploatacji siły niewolniczej. Ale czy mieli inne wyjście? Czy kierowali się przy tym jakimś poczuciem wyższości własnej rasy nad innymi? Wbrew pozorom ten ostatni czynnik odgrywał najmniejszą rolę w sposobie ich myślenia. Znakomity badacz kultury brazylijskiej, pisarz i historyk Gilberto Freyre, nazywał Portugalczyka „plastycznym kosmopolitą”, który wcale nie posiadał świadomości rasowej, tylko pewien rodzaj ekskluzywizmu religijnego, ujętego w system profilaktyki społecznej i politycznej. Portugalczyk sam do końca nie wiedział, kim jest i czym jest jego tożsamość kulturowa. „Ani to Europa, ani Afryka, raczej jedno i drugie” – pisał Freyre. Ten wpływ Afryki aż kipi pod europejską powierzchownością. Nadaje on specyficzny charakter i rytm temu, jak Portugalczycy cieszą się życiem, smakują miłość fizyczną, modlą się czy jedzą. Ciepłe, kleiste powietrze przywiane nad zachodnie wybrzeże Półwyspu Iberyjskiego z Afryki Północnej rozmiękcza europejską powierzchowność Portugalczyków, „wydmuchuje z nich germańską sztywność i narusza moralną i doktrynalną szablonowość Kościoła katolickiego”. Z kolei gorąca krew mauretańska, która płynie w portugalskich żyłach, usuwa kościstość chrześcijaństwa, surowość feudalizmu, rozmydla dyscyplinę kanoniczną z portugalskiej mentalności. A kiedy to już uczyni, ukazuje się nagle czysta Afryka z całym swoim gorącym, pierwotnym rytmem.

To tłumaczy szczególną predyspozycję Portugalczyków do mieszanej, opartej na niewolnictwie kolonizacji krajów tropikalnych. Niewolnictwo – choć brzmi to może absurdalnie i bardzo kontrowersyjnie – jest naturalną formą powrotu do tej afrykańskiej wspólnoty. Historia kolonii pokazuje, że Portugalczycy czują się lepiej w otoczeniu portugalskich poddanych niż w usztywnionych konwenansem relacjach z przedstawicielami innych narodów europejskich. Niewolnictwo, które dzisiaj nas przeraża, w rzeczywistości zbliża oba światy i rodzi unikalną kulturową i etniczną mieszankę.

Niewolnictwo – wstęp do wolnego społeczeństwa

Portugalia jest pod każdym względem inna niż reszta Europy. Kolejne inwazje Celtów, Rzymian, Germanów, wikingów, Anglosasów i Maurów pozostawiają trwały ślad w mentalności portugalskiej, który w innych narodach europejskich wywołuje wrażenie „niejasnego i nieokreślonego”. Angielski historyk Aubrey Belle uważał, że Portugalczyk łączył w sobie tyle kontrastów, że jego charakter był niczym spokojna rzeka, która z niewiadomych powodów za jakimś niepozornym zakrętem nagle wściekle się burzy, spada kaskadami, pieniąc się przy tym i krzycząc wniebogłosy. Portugalczyk jest skłonny do „wybuchów energii w życiu prywatnym i do rewolucji w życiu publicznym; napadów pychy i okrucieństwa; przelotnych entuzjazmów, ale też do umiłowania postępu i dynamizmu”. Taka pełna nagłych porywów osobowość niespodziewanie popada z powrotem w zmysłową, iście orientalną gnuśność, rozkoszowanie się nostalgią i religijną kontemplacją. Czarni niewolnicy byli jej dopełnieniem. Byli przecież bardzo podobni do swoich panów, jakkolwiek pozbawieni prawa wyboru sposobu życia.

Ameryka Północna zawsze była pełna podziałów rasowych. Brazylia nie miała pod tym względem barier

Ale niewolnictwa w Brazylii nie można rozpatrywać jedynie z lokalnej perspektywy. Stanowiło po prostu składową życia wielu pokoleń i – co może zabrzmieć dość dyskusyjnie – stanowiło także mechanizm regulujący przemieszanie ras i kultur, który ostatecznie dał niesamowity efekt we współczesnym społeczeństwie brazylijskim. Zachwycamy się karnawałem w Rio de Janeiro? Przecież to właśnie spuścizna tamtego, okupionego cierpieniem niewolników, przemieszania ras i kultur.

Pod koniec lat 30. ubiegłego wieku Gilberto Freyre pisał w swoim monumentalnym dziele „Panowie i niewolnicy”: „Każdy Brazylijczyk, nawet ten biały i jasnowłosy, nosi w swej duszy, a nierzadko i na ciele, cień bądź przynajmniej ślad Indianina czy Murzyna. Sporo ludzi białych w Brazylii ma na ciele ciemną plamę bądź plamę mongolską, wskazującą na mieszane pochodzenie. Na wybrzeżu od Maranhão po Rio Grande do Sul i w Minas Gerais bywa to głównie ślad Murzyna. Bezpośredni bądź odległy i nieuchwytny wpływ Afrykanina”. Nie ma w tych słowach żadnej przesady. Każdy Brazylijczyk, nawet o najbielszej skórze, nosi w sobie afrykański rytm, który – jak pisał Freyre – wyraża się w czułości, w przesadnej mimice, w katolicyzmie zmieszanym z elementami animizmu, w muzyce, sposobie mówienia i chodzenia, rytmicznym kroku i unikalnym pragnieniu tańca.

Czytaj więcej

Brazylia, kraj nieograniczonych możliwości

Freyre podkreślał, że to, co różniło białego Brazylijczyka od jego portugalskiego przodka, było śladem w pamięci „po niewolnicy lub piastunce, która nas usypiała do snu; po tej, co nam dawała ssać mleko z własnej piersi; co nas karmiła, ugniatając w ręce kulkę jedzenia”. To mentalna pamiątka „po starej Murzynce, która nam opowiadała bajki o bicho i duchach. Po Mulatce, co nam wyrwała z nogi pierwszego bicho-de-pe (owad żyjący na brazylijskich plażach, wciskający się w stopy, zazwyczaj trudny do usunięcia – przyp. red.)”. I w końcu mentalność białego Brazylijczyka była ukształtowana także „po tej, co nas wtajemniczyła w fizyczną miłość i na skrzypiącym łóżku polowym dała nam po raz pierwszy poczucie dojrzałej męskości”, oraz „po muleque, małym Mulacie, który był naszym pierwszym towarzyszem zabaw”.

Ku nowemu człowiekowi

Ale co spowodowało, że niemal bezludna, liczbowo nic nieznacząca w Europie XVI-wieczna Portugalia „użyźniła swoją krwią” – jak to określał Gilberto Freyre – „różnorodne i tak oddalone od siebie skupiska ludzkie”? Tajemnicą ich zwycięstwa była ruchliwość, cecha, którą dostrzegali od razu wszyscy przyjezdni, a która wyrażała się także w tym, że gdziekolwiek portugalscy mężczyźni postawili stopę, choćby w najodleglejszych częściach świata, tam wszędzie zapładniali miejscowe kobiety. Nie mieli pod tym względem żadnych hamulców, ale też nie wyrzekali się swojego mieszanego rasowo potomstwa. „Żaden nowoczesny kolonizator nie przewyższał Portugalczyków pod względem zdolności do mieszania się z innymi rasami ani im nawet nie dorównał – podkreślał Freyre – od pierwszego zetknięcia wchodzili ochoczo w kontakty z kolorowymi kobietami i rozmnażali się, płodząc mnóstwo dzieci – mieszańców”.

Czytaj więcej

Obraz pełen tajemnic. „Pierwsza msza w Brazylii” Meirellesa

I to była tajemnica ich władzy nad ludami podbitymi. Zaledwie kilka tysięcy portugalskich zuchwalców potrafiło utrzymać władzę nad wielkimi obszarami i wielokrotnie bardziej licznymi ludami tubylczymi, ponieważ stawali się jakby częścią ich rodziny. Ta garstka portugalskich awanturników stworzyła największe obszarowo imperium Ameryki Południowej i prężnie stawiała opór nieporównywalnie liczniejszej i potężniejszej armii króla Hiszpanii. Bez niewolników z Afryki i bez licznego z nimi potomstwa nie udałoby się zasiedlić brazylijskiego interioru i utrzymać władzy nad krajem, który stał przecież ością w gardle korony hiszpańskiej.

Niewolnictwo i cały jego podtekst seksualny stanowiło fundament społeczeństwa brazylijskiego – potomków białej szlachty, czarnych niewolników i podbitych ludów indiańskich. Społeczeństwo brazylijskie jest dzięki temu największym, ale chyba i najciekawszym eksperymentem socjologicznym na świecie. Ameryka Północna zawsze była pełna podziałów rasowych. Brazylia nie miała pod tym względem barier. Tam naprawdę narodziło się zupełnie nowe i niezwykle płodne społeczeństwo.

Kolonialne społeczeństwo brazylijskie zaczęło się organizować pod względem ekonomicznym i prawnym już od 1532 r. Nie oznacza to jednak, że Portugalczycy nie mieli wcześniej doświadczenia w tworzeniu tego typu form organizacyjnych. W rzeczywistości Portugalczycy mieli już za sobą sto lat bogatych doświadczeń pracy w tropikach Indii i Afryki. W naszej historiografii utrwalił się obraz Portugalczyka jako europejskiego najeźdźcy, który nęka rdzenne ludy podbitych regionów tropikalnych. To jednak obraz w pewnym stopniu fałszywy.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Bizancjum, Konstantynopol, Stambuł – metropolia orientalna sercem i duchem
Historia świata
Początek dwubiegunowego świata. Doktryna Trumana. Część V
Historia świata
Niemieckie i austriackie akademie nauk. To one wpłynęły na kształt uczelni w Polsce
Historia świata
Jak kawaleria SS pacyfikowała powstanie w getcie warszawskim
Historia świata
Zamach, który uczynił Napoleona cesarzem