Powstanie w Algierii. Wojna zdrajców

W 1962 r. do de Gaulle’a strzelali ludzie, którym zawdzięczał władzę. Mieli się wzajemnie za zdrajców – nie bez racji po obu stronach. W krwawym konflikcie, zwieńczonym salwą plutonu egzekucyjnego, nikt nie miał czystych rąk i sumienia.

Publikacja: 17.08.2023 21:00

Na środku, pierwszy z lewej: generał Jacques Massu, jeden z najbliższych współpracowników Charles’a

Na środku, pierwszy z lewej: generał Jacques Massu, jeden z najbliższych współpracowników Charles’a de Gaulle’a

Foto: SIPA PRESS/EAST NEWS

Mimo zamiłowania Francuzów do eufemizmów, de Gaulle przejął ster państwa przez zamach stanu – w połowie lat 50. XX w. nie miał szans wrócić z politycznej emerytury. Jednak gdy wycofany w zacisze domu pisał wspomnienia, w Algierii trwało powstanie.

Ave, Caesar!

Arabowie walczyli o niepodległość, natomiast Francja broniła jedności państwa, gdyż Algieria nie miała statusu kolonialnego. Była częścią Republiki Francuskiej od 1848 r., a Napoleon III nadał mieszkańcom obywatelstwo, czyniąc ich Francuzami – nawet jeśli Paryż swoiście interpretował rewolucyjne égalité. W końcu Algieria to również matecznik Wolnej Francji podczas ostatniej wojny – rzecz o emocjonalnym znaczeniu w historii państwa.

Czytaj więcej

Gdy Algieria odzyskiwała niepodległość

Jednak konflikt nie był lokalny. Poza Algierczykami czynni byli inni „szatani”, pociągający za sznurki z Egiptu, a w cieniu płynęła broń z Jugosławii marszałka Tito. Była jeszcze jedna strona konfliktu, czyli miejscowi Europejczycy, będący w Oranie i Algierze większością. Dla pokoleń osiadłych w Afryce Północnej pieds-noirs (dlaczego nazwano ich „czarnymi stopami”, nikt nie wie), Algieria była pierwszą ojczyzną. Nie mieli do czego wracać we Francji, walczyli więc o życie.

Ich lęk nie był przesadny. Front Wyzwolenia Narodowego eskalował terror wobec cywilów, epatując bestialstwem, które nie omijało nikogo. Manifest brutalności komunikował Europejczykom przyszłość w wolnej Algierii, a jeszcze bardziej zagrażał harkis (Arabom akceptującym związek z Francją), Żydom sefardyjskim i Berberom chroniącym niezależność od arabskiej większości.

Paryż działał ociężale i chwiejnie – od pobłażania do paniki, która w 1956 r. „spuściła armię z łańcucha”. Symbolem wojny stał się generator prądu do zasilania radiostacji polowych – testowany na torturach w dżungli Indochin przydał się na pustyni wśród karnych ekspedycji, masowych obław i egzekucji. Chwilowo przemoc wojska zdawała się skuteczniejsza. W 1957 r. powstańcy byli rozbici, a terror w Algierze zdławiono. Jednak miasto było stolicą największego kraju Afryki, do którego nieprzerwanie płynęła broń i miliony franków z krajów arabskich. Generałów jeszcze bardziej martwili politycy w Paryżu, gdy w szczycie sukcesów armii rząd badał w Kairze możliwość wyjścia z Algierii. Nie było na to innego słowa niż zdrada.

Wojskowi sobie przypisują zwycięstwa, porażki cedując na rządy. Szczególnie w demokracjach, które nałogowo uzależniają się od opinii publicznej, politycy są w oczach wojska koniunkturalistami i hipokrytami, którzy chcą omletu bez rozbijania jajek. Według armii tylko rząd silnej ręki mógł ocalić przelaną krew, integralność Francji i honor.

Gniew ogarniał także pieds-noirs. Po nowej zbrodni Frontu Wyzwolenia Narodowego 13 maja 1958 r. wyszli manifestować i rozochoceni biernością żołnierzy splądrowali budynek rządowy. Wśród gestów solidarności wojsko gładko przeszło na stronę protestu, wystawiając na czoło brygadiera Jacques’a Massu z dywizji spadochroniarzy, choć bez wątpienia stał za nim głównodowodzący sił wojskowych w Algierii gen. Raoul Salan. Massu zwołał Komitet Bezpieczeństwa Publicznego, z programem wyzwolenia Francji od władzy kapitulantów, tchórzy i zdrajców, zażądał odwołania rządu i stworzenia tymczasowego gabinetu z nadzwyczajnymi uprawnieniami.

Przemówienie Charles’a de Gaulle’a podczas jego podróży do Algierii, 7 czerwca 1958 r. – kilka dni p

Przemówienie Charles’a de Gaulle’a podczas jego podróży do Algierii, 7 czerwca 1958 r. – kilka dni po wyborze na premiera Republiki Francuskiej. Przez cesarskie ambicje i styl rządzenia Charles de Gaulle mógł podzielić los Juliusza Cezara

Erich Lessing/akg-images/EAST NEWS

Generałowie nie musieli wskazywać „właściwego człowieka”. W Republice Francuskiej mąż opatrznościowy był tylko jeden – a nad tłumem grzmiało jedno nazwisko: „Niech żyje de Gaulle!” – żołnierz, który rozumie armię, ocalił honor narodu wbrew kolaborującej większości, nie bał się zrazić wyborców radykalnym nacjonalizmem i walką z komunistami, a odmowa szacunku dla marszałka Francji była wręcz zdradą stanu. Co mogło zawieść?

Wniosek generałów nie był prośbą, lecz ultimatum. Odmowa groziła zajęciem Paryża i budynków rządowych, nie wykluczając aresztowania działaczy lewicy. Operacją „Zmartwychwstanie” Massu dowiódł, że nie blefuje; 28 maja 1958 r. spadochroniarze przejęli korsykańskie lotniska, szykując rajd na stolicę. Władze zwątpiły, czy kontynentalne rezerwy podołają elicie armii, jeśli w ogóle zechcą strzelać do francuskich żołnierzy.

Wątpliwe, by de Gaulle uwikłał się w spisek, jednak bez wahania wziął władzę podaną na tacy. Zastraszony prezydent René Coty wymusił dymisję rządu, który dopiero co powołał, i skierował wiernopoddańczy apel do „największego z Francuzów” o pomoc. De Gaulle wielkodusznie przyjął stanowisko zbawcy narodu, premiera i ministra obrony zarazem, ale pod warunkiem uchwalenia konstytucji pisanej wedle jego oczekiwań.

Bunt pretorian

Niebywałe, że puczystom nie spadł włos z głowy. Przeciwnie – Massu dostał trzecią gwiazdkę generała dywizji i stanowisko prefekta, gen. Salana zaś mianowano generalnym przedstawicielem rządu, a więc samego de Gaulle’a!

Premier natychmiast odbył tournée po Algierii, zasypując pieds-noirs zapewnieniami o zrozumieniu. Wykluczył możliwość negocjacji z „tymi panami w Kairze”, gdyż rozwiązanie kryzysu akceptował wyłącznie w ramach francuskiego państwa; jak podkreślił, „wszyscy w Algierii są Francuzami i w obliczu prawa są równi”. Okrzyki na cześć Algierii Francuskiej zamknęły sprawę. Powrót do kwestii niepodległości de Gaulle widział w perspektywie ćwierćwiecza, czyli już nie za jego życia.

Armia wróciła do pacyfikacji wiosek, podczas gdy de Gaulle spokojnie demontował tymczasowość zdobytej władzy. Po okresie przejściowym został prezydentem dzięki pośredniej elekcji, lecz projektem nowej konstytucji szykował drugą kadencję – z wyborami bezpośrednimi i zwiększeniem osobistych uprawnień.

Czytaj więcej

Ten niepokorny Charles de Gaulle

Pewny swego de Gaulle zaskoczył oświadczeniem, że Algieria będzie algierska, co prawie jednomyślnie zatwierdził parlament. Pieds-noirs czuli się wystrychnięci na dudka, zwłaszcza że w styczniu 1960 r. prezydent zaczął się pozbywać pretorian. Pierwszym był gen. Massu, gdy niemiecka gazeta przypisała mu wątpliwości co do słuszności poparcia de Gaulle’a przez armię, ale w Algierze Massu był bohaterem; jego spadochroniarze skutecznie – pomijając metody – zatrzymali arabski terror.

Decyzja de Gaulle’a pchnęła pieds-noirs na barykady; wobec bierności wojska zabito 14 żandarmów. Po tygodniu przywódców aresztowano, lecz zwolniono za kaucją – restaurator i prowincjonalny deputowany nie zdawali się groźni. Kto przewidział, że zbiegną do Hiszpanii i stworzą największy spisek terrorystyczny Francji?

Początkowo Organizacja Tajnej Armii (OAS) mieściła się na kanapie. Jednak de Gaulle zmienił tę sytuację, gdy usunął w cień również gen. Salana. Ofiarował mu złotą klatkę na prestiżowej, lecz dekoracyjnej funkcji w Paryżu, co oficer przyjął jak degradację, rzucił mundur i czując w powietrzu aresztowanie, też zbiegł do Hiszpanii.

Wpływy Salana otworzyły OAS na sieć kontaktów szerszych niż sama Algieria. Spisek wszedł w krąg samego de Gaulle’a; większość biografii Giscarda d’Estaing – wówczas ministra finansów – sugeruje co najmniej sympatię polityka do organizacji, a z pewnością fanatyczne przywiązanie do francuskiej Algierii. Niepostrzeżenie z kawiarnianej konspiracji powstała struktura wojskowa operująca na dwóch kontynentach, choć trzonem byli pieds-noirs.

Wszelako gdy OAS powstało, mleko było rozlane. Niepodległość Algierii już przesądzono w Paryżu – w Evian tylko negocjowano warunki. Nie zatrzymał tego przewrót generałów na emeryturze, do których dołączył Salan. Pucz był operetkową komedią, choć de Gaulle dla dodania dramatyzmu sytuacji przemawiał w starym mundurze z wojny światowej. Armia zostawiła puczystów samych, a generałów (w tym Salana zaocznie) na żądanie prezydenta skazano na śmierć. Ponieważ sąd protestował, zmieniono sędziów i tylko przewodniczący wyłgał się od decyzji... popełniając samobójstwo.

Gen. Raoul Salan odzyskał stopień wojskowy, honory i emeryturę z rąk socjalisty François Mitterranda

Gen. Raoul Salan odzyskał stopień wojskowy, honory i emeryturę z rąk socjalisty François Mitterranda

akg-images/EAST NEWS

OAS dowiodła sprawności i determinacji, szybko likwidując członków administracji, służb francuskich i działaczy arabskich, lecz rozjuszyła de Gaulle’a groźbą storpedowania rozmów. Zraziła też opinię publiczną w kontynentalnej Francji, gdyż bomba w Oranie ma inną wagę niż w Paryżu, zwłaszcza gdy błąd przy wysadzaniu mieszkania André Malraux, ministra kultury, zranił małą dziewczynkę.

Nie ufając nikomu, a zwłaszcza armii, de Gaulle nie chciał brać jeńców i urządzać procesów sądowych. Tajne służby, z pomocą m.in. „P’tit Jeannot”, ojca chrzestnego lyońskiej mafii, werbowały Służbę Akcji Obywatelskiej, czyli szwadrony śmierci złożone z mętów, gangsterów i regularnych kryminalistów. Omijając prawo, rząd mordował podejrzanych o współpracę z OAS, często z pomocą bojówek Frontu Wyzwolenia Algierii, którym płacił bronią do walki przeciw... Francuzom. OAS nie pozostawało dłużne, dlatego w efekcie spirali przemocy bojówki wybiły się wzajem. Wyjątkowe szczęście miał Salan, schwytany w wielkiej obławie.

Idy marcowe

Wymownym symbolem polityki de Gaulle’a jest 1 lipca 1962 r., gdy obwieścił niepodległość Algierii. Wojsko od dawna uspokajało mieszkańców, że porozumienie z Evian i armia gwarantują im bezpieczeństwo, ale ufność była śmiertelnym błędem. Arabski wiec zwycięstwa na placu Broni zmienił się w krwawe łowy na Europejczyków i harkis. Ich ofiarą padło co najmniej 600 osób, wliczając „zaginionych bez wieści”, na co wojsko patrzyło bezczynnie – de Gaulle zakazał interweniować armii bez wniosku władz arabskich, te zaś ogarnęła ślepota.

Blisko milion pieds-noirs, postawionych przed wyborem między bezdomnością a śmiercią, ruszył na tułaczkę do Francji kontynentalnej, gdzie też byli obcy, a przez zwolenników lewicy wręcz znienawidzeni. Jeszcze mniej szczęścia mieli harkis, gdyż de Gaulle odmówił im ewakuacji – ok. 100 tys. z nich zginęło w czystkach.

Nieudolne próby zamordowania Charles’a de Gaulle’a to łabędzi śpiew OAS, pozbawionej matecznika w Algierii i faktycznie rozbitej. Pragmatyczny cel akcji też umyka; tylko kryptonim operacji nasuwa wskazówkę: „Charlotte de Corday” (zabójczyni Jeana-Paula Marata, 13 lipca 1793 r.).

Wieczorem 22 sierpnia 1962 r. z Pałacu Elizejskiego odjechały dwie limuzyny w motocyklowej asyście; słynny citroën DS wiózł na lotnisko wojskowe de Gaulle’a wraz z małżonką, zięciem i... porcją kury w galarecie, o którą – jak głosi legenda – prezydent najbardziej się bał, gdy w miasteczku Clamart kolumna wpadła pod ogień luf broni automatycznej. W rzeczywistości incydent trwał kilka sekund, gdyż auto umknęło pełnym gazem na przestrzelonych oponach. Z 200 wystrzelonych pocisków tylko 14 trafiło w samochód, a ledwie jeden był blisko celu, gdyż utkwił w słupku nad siedzeniem de Gaulle’a. Niesamowite, że w gradzie kul nikt nie ucierpiał, prócz witryn i palca przygodnego kierowcy.

Czytaj więcej

Francja: Kraj wielu kultur

Już pierwszy zamachowiec schwytany w obławie chwalił się członkostwem w OAS i wydał wspólników. Aresztowano całą komórkę oprócz byłego pułkownika Legii Cudzoziemskiej Georges’a Watina, ps. Kulawy, który ukrył się w Gwatemali. Zamach zorganizował ppłk Jean-Marie Bastien-Thiry, młody inżynier z politechniki wojskowej, zasłużony w projektowaniu rakiet dla sił powietrznych. Dowodził zbieraniną weteranów i dezerterów – wśród nich było nawet trzech rodowitych Węgrów walczących w antykomunistycznym powstaniu.

W dotychczasowych opracowaniach pojawiły się już wszystkie pytania i odpowiedzi, ale mgła wątpliwości nie całkiem opadła. Nawet członkostwo Bastien-Thiry’ego w OAS bywa kwestionowane, bo nie został przyjęty, gdy specjalnie fatygował się do Algierii, choć mogła go przygarnąć komórka w Europie.

Inna zagadka to źródło informacji o prezydenckiej podróży, godzinie wyjazdu i trasie przejazdu. Z zamachowcami mógł współpracować świetnie zorientowany urzędnik Pałacu Elizejskiego, nawet z bliskiego kręgu de Gaulle’a, śledztwo jednak pomija tę sprawę.

Zdumiewa też upór de Gaulle’a, by Bastien-Thiry’ego rozstrzelać – i to prawie natychmiast. Zamachowcy, którzy bezpośrednio strzelali do prezydenta, dostali wyroki więzienia, ułaskawiono też skazanych na śmierć dowódców OAS, generałów odpowiedzialnych za zamach stanu, a nawet Salana. Ba! To de Gaulle oszczędził szafotu Pétainowi, największemu ze zdrajców Francji. W przypadku Bastien-Thiry’ego tak mu zależało na egzekucji, że wyrzucił do kosza orzeczenie Rady Stanu (francuski odpowiednik Trybunału Konstytucyjnego) o nielegalności wyroków. Jedno z wyjaśnień to gniew de Gaulle’a, że oficer godził się na śmierć kobiety, mając na myśli swoją żonę Yvonne. W innej wersji marszałek uznał konieczność ofiary, a Bastien-Thiry był lepszym materiałem na męczennika niż „zidiociali generałowie”.

Zaledwie tydzień po orzeczeniu, 11 marca 1963 r., Bastien-Thiry z różańcem w ręku stanął przed plutonem egzekucyjnym w twierdzy d’Ivry. Pozostali skazani w sprawie OAS byli wolni najpóźniej w 1968 r., a sam de Gaulle oferował im pojednanie. Chyba nie zostało przyjęte, bo gdy umierał w 1970 r., Salan z telewizora miotał na niego oskarżenia o zdradę. Tenże Salan, niegdyś terrorysta, wróg narodu i Republiki, dwa lata przed śmiercią (zm. 3 lipca 1984 r.) odzyskał stopień wojskowy, honory i emeryturę z rąk socjalisty François Mitterranda, którego generał chciał aresztować w 1958 r.

Mimo zamiłowania Francuzów do eufemizmów, de Gaulle przejął ster państwa przez zamach stanu – w połowie lat 50. XX w. nie miał szans wrócić z politycznej emerytury. Jednak gdy wycofany w zacisze domu pisał wspomnienia, w Algierii trwało powstanie.

Ave, Caesar!

Pozostało 98% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Bizancjum, Konstantynopol, Stambuł – metropolia orientalna sercem i duchem
Historia świata
Niemieckie i austriackie akademie nauk. To one wpłynęły na kształt uczelni w Polsce
Historia świata
Początek dwubiegunowego świata. Doktryna Trumana. Część V
Historia świata
Zamach, który uczynił Napoleona cesarzem
Historia świata
Jak kawaleria SS pacyfikowała powstanie w getcie warszawskim