Mimo zamiłowania Francuzów do eufemizmów, de Gaulle przejął ster państwa przez zamach stanu – w połowie lat 50. XX w. nie miał szans wrócić z politycznej emerytury. Jednak gdy wycofany w zacisze domu pisał wspomnienia, w Algierii trwało powstanie.
Ave, Caesar!
Arabowie walczyli o niepodległość, natomiast Francja broniła jedności państwa, gdyż Algieria nie miała statusu kolonialnego. Była częścią Republiki Francuskiej od 1848 r., a Napoleon III nadał mieszkańcom obywatelstwo, czyniąc ich Francuzami – nawet jeśli Paryż swoiście interpretował rewolucyjne égalité. W końcu Algieria to również matecznik Wolnej Francji podczas ostatniej wojny – rzecz o emocjonalnym znaczeniu w historii państwa.
Czytaj więcej
Przez ponad 130 lat Algieria była francuską kolonią. Odzyskała suwerenność po krwawej wojnie z la...
Jednak konflikt nie był lokalny. Poza Algierczykami czynni byli inni „szatani”, pociągający za sznurki z Egiptu, a w cieniu płynęła broń z Jugosławii marszałka Tito. Była jeszcze jedna strona konfliktu, czyli miejscowi Europejczycy, będący w Oranie i Algierze większością. Dla pokoleń osiadłych w Afryce Północnej pieds-noirs (dlaczego nazwano ich „czarnymi stopami”, nikt nie wie), Algieria była pierwszą ojczyzną. Nie mieli do czego wracać we Francji, walczyli więc o życie.
Ich lęk nie był przesadny. Front Wyzwolenia Narodowego eskalował terror wobec cywilów, epatując bestialstwem, które nie omijało nikogo. Manifest brutalności komunikował Europejczykom przyszłość w wolnej Algierii, a jeszcze bardziej zagrażał harkis (Arabom akceptującym związek z Francją), Żydom sefardyjskim i Berberom chroniącym niezależność od arabskiej większości.