Gdy słyszymy o trosce przywódców Europy, żeby Rosja – która barbarzyńsko morduje swych sąsiadów – nie czuła dyskomfortu upokorzenia ze strony Zachodu, w tle pobrzmiewa wspomnienie błędów państw Ententy po I wojnie światowej. Logiczny ciąg zdarzeń wskazuje, że surowe obchodzenie się z pokonanym, a zwłaszcza jarzmo narzuconych reparacji wojennych – niemożliwych do udźwignięcia, a przy tym niesprawiedliwych – musiało wywołać frustrację Niemców, za czym szła destrukcja systemu politycznego, krach demokracji, a w konsekwencji II wojna światowa. Pomijając, że Rosji wciąż daleko do klęski, to wpływ reparacji na los Republiki Weimarskiej byłby wart rozważenia, gdyby Niemcy je naprawdę płacili.
Republika Weimarska. Propaganda o Niemczech jako ofierze międzynarodowej zmowy
Problem odszkodowań wiąże się z kwestią winy za wojnę – rzeczywiście w lipcu 1914 r. mocno niejasnej. Sprawa nurza się w hipokryzji, gdyż bez wyjątku wszystkie mocarstwa, począwszy od Niemiec, miały dowody na swoją niewinność, publikowane w księgach różnego koloru.
Czytaj więcej
mianowany kanclerzem Niemiec. Jak mu się to udało? Co zachwyciło Niemców w tym karykaturalnie wyglądającym austriackim neurotyku? Dlaczego naród, który dał światowej kulturze Goethego, Manna, Kanta, Bacha, Dürera czy Fromma, nagle pozwolił się uwieść kabotyńskiemu kuglarzowi?
Odwołanie do odpowiedzialności było rewolucyjne; dotychczas pokonanych karano bez dania racji. Prusy brutalnie zdarły skórę z Paryża po 1870 r., a bolszewicka Rosja słono zapłaciła za pokój w Brześciu. Nic nie wskazuje, by Rzesza łagodniej obeszła się z Francją po zwycięstwie na froncie zachodnim. Zatem jak na zwykłą praktykę wojen Niemców traktowano wręcz subtelnie. Kamień węgielny niezgody, a więc słynny artykuł 231 traktatu pokojowego – pochopnie zwany „klauzulą winy wojennej” – nie narzucał odpowiedzialności za wojnę, tylko za jej materialne następstwa. Kwestię uściślił artykuł 232, gdzie mowa jest o kompensacji szkód wyrządzonych ludności państw sprzymierzonych. Stąd diametralna zmiana języka, w którym kategorię kontrybucji zastąpiły reparacje wojenne jako odszkodowanie za straty cywilne. Bynajmniej nie szło o spłatę globalnej ceny konfliktu – w praktyce niepoliczalnej.
Niemcy broniły ataku na Belgię i Francję koniecznością prewencyjnej obrony, ale to w Nord-Pas-de-Calais front zmienił pola uprawne i wioski w księżycową pustynię oraz cmentarz milionów żołnierzy, a deportowanych mieszkańców w niewolniczą siłę roboczą. Na koniec Niemcy zostawili po sobie spaloną ziemię, niszcząc wszystko, czego nie mogli zdemontować, zrabować i wywieźć do Rzeszy. Metodycznie zniszczono mosty, tory kolejowe i linie telegraficzne, nie pomijając kurników i drzew w sadach. Wszystkie kopalnie, stanowiące trzecią część francuskich zasobów węgla, zalano lub wysadzono w powietrze. W efekcie wielkiej wojny Francuzi stracili prawie połowę sił wytwórczych.