Świat akademicki kwalifikuje paleoastronautykę jako pseudonaukę. Czy słusznie? Nauka nieustannie się zmienia. Spetryfikowane dogmaty głównego nurtu kruszą się w zetknięciu z nowymi koncepcjami, które po pewnym czasie stają się także modelami standardowymi świata akademickiego. Trafnie określił tę nieustanną zmianę amerykański naukowiec i pisarz Arthur C. Clarke, który twierdził, że „z historii wynalazków i odkryć w nauce nauczyliśmy się, że w długim okresie – a często i w krótkim – najbardziej szalone przewidywania okazują się śmiesznie konserwatywne”. Pogardliwe określenie „pseudonauka” jest jedynie przejawem głupoty i megalomanii jego autorów. Nauka to poszukiwanie i nieustanna zmiana paradygmatów, a nie stagnacja i zaślepienie. Jeżeli wyzwoliliśmy się z krępujących więzów średniowiecznego dogmatyzmu światopoglądowego, to tylko dlatego, że ludzie tacy jak np. nasz rodak Mikołaj Kopernik nieustannie podważali rzekomą słuszność obowiązującego w ich czasach opisu rzeczywistości.