Paweł Łepkowski: Upokorzeni bohaterowie

Minęło 77 lat od 8 czerwca 1946 r., kiedy ulicami Londynu przeszła wielka defilada wojskowa dla uczczenia zwycięstwa aliantów nad państwami Osi w II wojnie światowej.

Publikacja: 09.06.2023 03:00

Brytyjscy żołnierze maszerują wśród ogromnych tłumów, które tego ranka wypełniły Oxford Street podcz

Brytyjscy żołnierze maszerują wśród ogromnych tłumów, które tego ranka wypełniły Oxford Street podczas parady z okazji Dnia Zwycięstwa. Londyn, 8 czerwca 1946 r.

Foto: HULTON-DEUTSCH COLLECTION/CORBIS/CORBIS VIA GETTY IMAGES

Defiladę otwierał przemarsz brytyjskich szefów sztabów wraz z naczelnymi dowódcami sił sojuszniczych. Następnie z Regent’s Park do The Mall i z powrotem przejechała zmechanizowana kolumna 500 pojazdów Królewskiej Marynarki Wojennej, Królewskich Sił Powietrznych, brytyjskich służb cywilnych i armii brytyjskiej. Kolumna czołgów, wozów opancerzonych i samochodów wojskowych miała blisko 6 kilometrów długości. Za nią w asyście gwardii honorowych podążały poczty sztandarowe państw alianckich. Nad głowami londyńczyków przeleciało 300 samolotów, którym przewodził pilotujący spitfire’a największy as lotniczy Królewskich Sił Powietrznych podpułkownik Douglas Bader. Defiladę zwycięstwa zamykał paradny przemarsz Amerykanów, Francuzów, Belgów, Brazylijczyków, żołnierzy czechosłowackich, Duńczyków, Egipcjan, Etiopczyków, Greków, Irańczyków, Irakijczyków, Nepalczyków, Holendrów, Norwegów i Transjordańczyków.

Czytaj więcej

Ostatnia twierdza Hitlera

Brytyjska stacja BBC z konsternacją zwróciła uwagę, że wśród defilujących aliantów zabrakło żołnierzy z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Zaproszenie do udziału w defiladzie zostało wystosowane jedynie do pilotów legendarnego 303. Dywizjonu im. Tadeusza Kościuszki, wchodzącego w skład Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii. Zasługi tych pilotów były niezaprzeczalne, ale przecież w czasie bitwy o Anglię walczyło aż 144 polskich pilotów służących w różnych polskich i brytyjskich dywizjonach powietrznych. Na przykład największy as polskiego lotnictwa Stanisław Skalski, który strącił aż 18 niemieckich maszyn, dowodził eskadrami w dywizjonach 306 i 316. W dodatku jego zasługi, podobnie jak innych Polaków, nie kończyły się tylko na bitwie o Anglię. Dowodzona przez niego jednostka powietrzna, zwana „Cyrkiem Skalskiego”, wspomagała działania bojowe brytyjskich dywizjonów w Tunezji w 1943 r., a później na Malcie. W Bitwie o Anglię Polacy zestrzelili 170 samolotów niemieckich. Według niektórych szacunków było to aż 12 proc. strat Luftwaffe.

Ale nie tylko lotnicy zostali upokorzeni brakiem zaproszenia na paradę. Pominięto bohaterów bitwy o Narwik z Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich oraz żołnierzy 1. Dywizji Pancernej dowodzonej przez gen. Stanisława Maczka, którzy wyzwolili kilka holenderskich i belgijskich miast, w tym m.in. Ypres, Gandawę i Passchendaele.

Czytaj więcej

Jak Hitler kazał spalić Niemcy

Dlaczego Brytyjczycy tak postąpili? Czemu nie zachowali się jak Francuzi, którzy 26 lutego 1945 r. pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu odznaczyli generała Maczka orderem Legii Honorowej? Sześć miesięcy później ten bohater II wojny światowej został haniebnie pozbawiony obywatelstwa polskiego przez zdrajców z tzw. Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Urzędnicy z laburzystowskiego rządu premiera Clementa Attlee nie byli lepsi. Po demobilizacji Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii pozbawili generała Maczka nawet podstawowych świadczeń kombatanckich. Zwycięzca bitwy pod Falaise, który przyjmował kapitulację dowództwa floty „Ostfriesland” musiał od 1946 r. zarabiać na życie jako sprzedawca, a następnie jako barman w restauracjach hoteli Dorchester i Learmonth w Edynburgu...

Londyńską paradę zwycięstwa oglądali z okien swoich skromnych londyńskich mieszkań smutni bohaterowie spod Monte Cassino z II Korpusu Polskiego wchodzącego w skład brytyjskiej 8. Armii. A przecież bez nich kampania włoska utknęłaby w martwym punkcie, a wojska wspólnoty brytyjskiej poniosłyby nieporównywalnie większe straty. Trudno się dziwić, że zawstydzony Winston Churchill, który wówczas nie był już premierem, oświadczył łamiącym się głosem w Izbie Gmin: „Wyrażam głęboki żal, że żaden z oddziałów polskich, które walczyły u naszego boku w tylu bitwach i które przelały swoją krew dla wspólnej sprawy, nie zostały dopuszczone do udziału w paradzie zwycięstwa. Będziemy w tym dniu myśleli o tym wojsku. Nigdy nie zapomnimy o ich dzielności ani o ich bojowych wyczynach, które związane są z naszą własną sławą pod Tobrukiem, Cassino i Arnhem”.

Defiladę otwierał przemarsz brytyjskich szefów sztabów wraz z naczelnymi dowódcami sił sojuszniczych. Następnie z Regent’s Park do The Mall i z powrotem przejechała zmechanizowana kolumna 500 pojazdów Królewskiej Marynarki Wojennej, Królewskich Sił Powietrznych, brytyjskich służb cywilnych i armii brytyjskiej. Kolumna czołgów, wozów opancerzonych i samochodów wojskowych miała blisko 6 kilometrów długości. Za nią w asyście gwardii honorowych podążały poczty sztandarowe państw alianckich. Nad głowami londyńczyków przeleciało 300 samolotów, którym przewodził pilotujący spitfire’a największy as lotniczy Królewskich Sił Powietrznych podpułkownik Douglas Bader. Defiladę zwycięstwa zamykał paradny przemarsz Amerykanów, Francuzów, Belgów, Brazylijczyków, żołnierzy czechosłowackich, Duńczyków, Egipcjan, Etiopczyków, Greków, Irańczyków, Irakijczyków, Nepalczyków, Holendrów, Norwegów i Transjordańczyków.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Geneza systemu dwupartyjnego w USA
Historia świata
Nie tylko Putin. Ukraina spaloną ziemią Stalina
Historia świata
Masakra w My Lai
Historia świata
Samolot z gumy i lotnik na sznurku. Odkrywcze projekty
Historia świata
Krzysztof Kowalski: Szukać trzeba do skutku