W 1263 r., trzecim roku powstania plemion pruskich przeciwko Krzyżakom, sytuacja niemieckich braci zakonnych była niezwykle trudna. Broniły się już tylko nieliczne twierdze, takie jak Królewiec, a na domiar złego przywódca plemienia Natangów, Herkus Monte, przyniósł wojenną pożogę do samego matecznika Krzyżaków, czyli ziemi chełmińskiej, którą wedle relacji kronikarza Piotra z Dusburga „uczynił czerwoną od krwi chrześcijańskiej”. Wczesną wiosną, pod osłoną puszcz, Prusowie podeszli niezauważeni pod najważniejsze zamki i zaatakowali znienacka zaskoczonych Krzyżaków. Po zdobyciu olbrzymich łupów i wzięciu wielu jeńców rozpoczęli odwrót. W pościg za nimi, na czele zebranych naprędce sił zakonnych, ruszył mistrz krajowy Helmeryk von Würzburg. Udało mu się dogonić oddział Montego w ziemi lubawskiej. Krzyżacy zaatakowali niemal z marszu, popełniając wielki błąd. Würzburg miał naprzeciw siebie znakomitego wodza, który dodatkowo świetnie znał swojego przeciwnika. I to nie tylko z poprzednich bitew i potyczek.