O generale Karolu „Walterze” Świerczewskim bez emocji

Karol Świerczewski wyróżniał się brawurą i odwagą. Miał zwyczaj obserwowania działań przeciwnika z przedpiersia okopu, można też wspomnieć choćby o kąpieli w Wiśle 29 lipca 1944 r., na oczach żołnierzy przygotowujących się do forsowania rzeki – mówi płk rez. dr hab. Jacek Lasota z Akademii Sztuki Wojennej.

Publikacja: 09.05.2025 04:04

Karol „Walter” Świerczewski (1897–1947) – generał pułkownik Armii Czerwonej i generał broni ludowego

Karol „Walter” Świerczewski (1897–1947) – generał pułkownik Armii Czerwonej i generał broni ludowego Wojska Polskiego, działacz komunistyczny. Zginął 28 marca 1947 r. pod Jabłonkami

Foto: „INTERFOTO /ALAMY STOCK PHOTO”/BEW

Świerczewski urodził się na Woli w 1897 r. Czy w jakiś specjalny sposób pielęgnował swoją polskość?

Na warszawskiej Woli przy ul. Kaczej 6 mieszkała rodzina ślusarza Karola Klemensa Świerczewskiego. Początkowo wiodło im się całkiem nieźle, ojciec rodziny miał dobry zawód i pracę, był giserem w fabryce armatur Gwiździńskiego przy ul. Koszykowej. Jego żona Antonina z domu Jędrzejewska pochodziła z podwarszawskiej wsi; była pogodną i zaradną kobietą. Aby wiązać koniec z końcem, szyła ubrania dla całej rodziny oraz dzięki protekcji chodziła także na posługę do zamożnych warszawiaków, gdzie m.in. polerowała srebrną zastawę. Zanim urodził się Karol, Świerczewscy mieli już dwie córki: Henrykę i Leontynę. Kiedy matka miała lat 25, a ojciec 27, na świat przyszedł ich pierworodny syn. W księdze urodzeń w parafii Najświętszej Marii Panny odnotowano, że urodził się 10 lutego 1897 r. o godz. 8 rano, co potwierdzili świadkowie: tokarze Wacław Bardziński i Tadeusz Schmidt. Na chrzcie nadano małemu Świerczewskiemu imiona: Karol – po ojcu i Wacław – po ojcu chrzestnym. Był trzecim dzieckiem i najstarszym z trzech synów, potem na świat przyszło jeszcze młodsze rodzeństwo: Lucyna, Zofia, Maksym i Tadeusz. W 1904 r. mały Karol poszedł do szkoły powszechnej na rogu ulic Smoczej i Nowolipek. Skończył cztery klasy i nauczył się czytać, pisać oraz rachować po polsku i rosyjsku. Choć ojciec Karola pragnął, aby jego pierworodny syn się uczył, to w wyniku pogarszającej się sytuacji materialnej rodziny młody Karol musiał zacząć terminować w warsztatach przy ul. Elektoralnej. Ojcu udało się uzyskać dla niego pracę w fabryce Gwiździńskiego i tam Karol uczył się tokarstwa.

W 1912 r. na rodzinę Świerczewskich spada wielki cios – umiera ojciec. Jak to zmieniło życie Karola?

Piętnastoletni Karol musi wziąć na swoje barki utrzymanie rodziny. Przede wszystkim zmienia pracę, przechodzi do fabryki Gerlacha przy ul. Czystej 4 i pracuje tam jako tokarz-metalowiec. Pomimo 12-godzinnego dnia pracy rozpoczyna naukę na niedzielnym Kursie Rzemieślniczo- -Przemysłowym, który przekształcono później w I Miejską Szkołę Rzemieślniczą im. Konarskiego przy ul. Leszno 72. Zdążył ją ukończyć tuż przed ewakuacją w głąb Rosji w 1915 r. Tak zamknął się pierwszy etap życia przyszłego generała „Waltera”. Co do pytania o kultywowanie polskości i patriotyzm to dziś niezwykle trudno, aby ktoś powiedział cokolwiek dobrego na temat generała Świerczewskiego, gdyż odmawia mu się nawet miana Polaka. A stwierdzenie, że Karol Świerczewski czuł się Polakiem, skutkuje w najlepszym przypadku ostrą krytyką skierowaną w autora takiej opinii. Jest niezaprzeczalnym faktem, że do przemian ustrojowych, do jakich doszło w latach 1989–1990, było wiele niedorzecznych i nierealistycznych peanów w książkach, artykułach, a nawet wierszach na temat przeogromnego patriotyzmu i umiłowania Polski przez Świerczewskiego.

Dziś historycy piszą o Świerczewskim w cudzysłowie: „polski generał”…

Odważę się pokusić o stwierdzenie, że kultywował swoją polskość, pomimo że ponoć zgłosił się na ochotnika do walki na froncie zachodnim (walczył na kierunku mozyrskim) w wojnie polsko-bolszewickiej. Po prostu należy rozważyć, co nim kierowało, aby stanąć po stronie bolszewickiej Rosji. Być może chciał uzyskać wysokie stanowisko wojskowe w przyszłej komunistycznej republice polskiej, a może były inne powody? Jego córka Antonina powiedziała: „chyba uważał, że niesie wolność polskim robotnikom i chłopom”. Pewnie można też to interpretować jako wykonywanie rozkazu. Dowodził wówczas 2. Batalionem 510. Pułku Strzeleckiego z 57. Dywizji Strzeleckiej. Jednak w tej wojnie walczył tylko około dwóch miesięcy, gdyż został dwukrotnie ranny (w głowę i ramię) w walkach na Białorusi pod Chobnoje. W wyniku odniesionych ran 22 lipca 1920 r. skierowano go do szpitala, tam z kolei zachorował na tyfus. Następnie dostał dwumiesięczny urlop zdrowotny, a po rekonwalescencji otrzymał przydział na stanowisko wykładowcy taktyki walki na białą broń na Zjednoczonych Kursach Czerwonych Komunardów. Przed powrotem do służby ożenił się z Anną Worobjową, z którą miał trzy córki: Antoninę (1921) – imię nadał jej po swojej matce, Zorię (1924) i Martę (1932). Wracając do polskości Świerczewskiego, to w marcu 1926 r. w liście do mieszkającej w Warszawie swojej siostry Henryki napisał takie słowa: „(…) i wcale bym się nie gniewał, jeśliby Twoja odpowiedź (…) nosiłaby oddźwięk kraju, na który nie patrząc na więzy łączące mnie z wszechstronnym życiem tutejszym – odczuwam tęsknotę i ja, prawda, nieco może odmienną od pojmowanej przez Ciebie, różną również i od ogólnego pojęcia żalu za ojczyzną, tym niemniej jednak więcej realną aniżeli Twoja”. Kiedy już w Hiszpanii Jan Wyka chciał przeprowadzić z „Walterem” wywiad dla „Głosu Pracy”, pisma dla Polaków w Kanadzie, to generał wypytywał go o Warszawę. Wykę zadziwiła piękna warszawska gwara Świerczewskiego. Będąc już dowódcą 35. Dywizji Hiszpańskiej Armii Republikańskiej, Polakom zgrupowanym w Brygadzie Międzynarodowej im. Jarosława Dąbrowskiego wspominał o szwoleżerach Jana Kozietulskiego i ułanach Jana Dziewanowskiego. Podczas rozmowy z legendarną Dolores „La Pasionarią” Ibárruri Gómez opisywał nadwiślański krajobraz, a szczególnie okolice Warszawy. Jako swoiste podsumowanie tych hiszpańskich opowieści o Warszawie można dodać anegdotę o tym, że gdy „La Pasionaria” pod koniec kwietnia 1947 r. odwiedziła Warszawę, chciała na własne oczy zobaczyć sławione przez Świerczewskiego malownicze brzegi Wisły. I wówczas, gdy zobaczyła zrujnowaną stolicę i porośnięte chaszczami brzegi rzeki, powiedziała: „Aleś, »Walter«, nakłamał”. To, że zachował umiejętność mówienia czystą polszczyzną, potwierdzają też wspomnienia kapelana Tadeusza Fedorowicza, który przytacza także słowa Świerczewskiego, że u niego w domu mówi się po polsku. Również jego córki w wydanej w ograniczonym nakładzie książce (300 egzemplarzy) pt. „Żołnierz trzech armii” wspominały, że „tata mówił do nas po polsku, zresztą tak jak i nasza babcia, i nasze ciotki, i dlatego polski dla nas jest prawie jak język ojczysty”. Podsumowując pytanie o polskość generała Karola Świerczewskiego, można stwierdzić, że była ona bardzo złożona, jak zresztą całe jego dorosłe życie. Oddał swoje życie w Bieszczadach w walce z bandami UPA za bezpieczeństwo Polski.

Jak trafił do Rosji?

W sierpniu 1915 r. wojska niemieckie podeszły na przedpola Warszawy. Przed opuszczeniem miasta władze carskie zarządziły ewakuację do Rosji ważniejszych fabryk i innych ważnych obiektów. Świerczewscy – jak większość ówczesnych rodzin robotniczych – nie posiadali oszczędności, aby przeżyć zbliżający się trudny czas. Dlatego Karol Świerczewski zdecydował się na ewakuację wraz z fabryką Gerlacha, zabierając ze sobą też matkę i część rodzeństwa. Jego rodzina trafiła do Moskwy, a sam Karol do Kazania, sennego miasta o drewnianej zabudowie w głębi Rosji. Jednak już w grudniu 1915 r. Świerczewski przenosi się do Moskwy. Otrzymuje tam pracę w garażach Wszechrosyjskiego Ziemskiego Związku Pomocy Chorym i Rannym Żołnierzom (Ziemsojuz). W marcu 1916 r. Karol Świerczewski trafia na front.

Czy wiemy coś prawdziwego o jego losach w armii carskiej?

Niestety, nie znalazłem w literaturze jakichś szczególnie wiarygodnych informacji o służbie Karola Świerczewskiego w armii imperium rosyjskiego. W biografiach wydanych w czasie PRL można znaleźć zapis, że wstąpił do dywizjonu ułanów Brygady Strzelców Polskich w Rosji i ukończył szkołę podoficerów kawalerii. Pod koniec 1916 r. wraca do Moskwy. Tam jest świadkiem rewolucji lutowej i upadku caratu.

Kiedy i jak związał się z bolszewikami?

Najprawdopodobniej z ideami rewolucyjnymi zetknął się już, gdy pracował jako praktykant i młody robotnik w warszawskich fabrykach. Jednak dopiero po ewakuacji do Rosji bliżej związał się ruchem rewolucyjnym, jako 20-latek po wybuchu rewolucji październikowej wstąpił do grupy bojowej Gwardii Czerwonej utworzonej przy fabryce „Prowodnik” i wziął udział w pierwszych walkach na ulicach Moskwy. Mniej więcej w listopadzie 1918 r. wstąpił do RKP(b) przemianowanej w 1925 r. na WKP(B) i pełnił wówczas służbę jako organizator partyjny 123. Pułku Strzeleckiego 14. Dywizji Strzeleckiej.

Jakie były jego losy w Rosji sowieckiej?

W Rosji sowieckiej służył w wojsku i piął się po szczeblach wojskowej kariery. W listopadzie 1917 r. zaciągnął się jako ochotnik do 1. Moskiewskiego Oddziału Gwardii Czerwonej do zadań specjalnych i uczestniczył w walkach w Ukrainie przeciwko oddziałom samozwańczego hetmana Skoropadskiego. Walczy tam do lutego 1918 r., wraca do Moskwy i zostaje instruktorem w jednym z moskiewskich batalionów. Od września 1918 r. do maja 1920 r. bierze udział w walkach na południu Rosji przeciwko oddziałom gen. Krasnowa i gen. Denikina na różnych stanowiskach służbowych: od szeregowca, poprzez dowódcę plutonu i kompanii, aż do dowódcy batalionu. W walkach na froncie południowym pod Akiszewskaja zostaje pierwszy raz ranny – w lewą rękę. Później, jak wspomniałem powyżej, walczył przeciwko Polsce na kierunku mozyrskim. Od października 1920 r. do lutego 1921 r. pełni obowiązki dowódcy 49. Zapasowego Pułku Strzeleckiego w Krasnoborsku. Już w maju i czerwcu 1921 r. na czele polskiego batalionu słuchaczy Szkoły Czerwonych Komunardów bierze udział w rozbiciu oddziałów generała Antonowa. Dowódcą tego batalionu jest późniejszy generał Władysław Korczyc, a Karol Świerczewski pełni wówczas obowiązki komisarza politycznego – prawie przez rok, gdyż od listopada 1921 r. do września 1922 r. jest w dyspozycji Moskiewskiego Okręgu Wojskowego. Na przełomie lat 1922 i 1923 został mianowany dowódcą plutonu w 56. Pułku Strzeleckim 19. Dyw. Strzel. w Moskiewskim Okręgu Wojskowym. Następnie po ukończeniu kursu dla dowódców pułku w Wyższej Szkole Piechoty zostaje dowódcą plutonu konnego (styczeń–październik 1923 r.), a potem szefem konnego zwiadu w 56. Pułku Strzeleckim 14. Dyw. Strzel. (październik 1923 r. – sierpień 1924 r.) W 1924 r. 27-letni Karol Świerczewski został skierowany na trzyletnie studia do Akademii Wojskowej im. M. Frunzego w Moskwie. W tym okresie był też radnym Moskiewskiej Rady Delegatów Robotniczo-Chłopskich i Żołnierskich. Po zakończeniu studiów był kolejno: szefem sztabu w 7. Pułku Kawalerii, pomocnikiem szefa oddziału w sztabie Białoruskiego Okręgu Wojskowego, szefem wydziału w Sztabie Generalnym Armii Czerwonej, wykładowcą taktyki w Specjalnej Szkole Politycznej przy Polskiej Sekcji Międzynarodówki Komunistycznej w Moskwie. Następnym etapem wojskowej służby była Hiszpania. Walczył tam od grudnia 1936 r. do maja 1938 r.

Uzupełnił w międzyczasie wykształcenie?

Dziś wytykanie komuś z biednej robotniczej rodziny przełomu wieków XIX i XX, że wówczas nie miał odpowiedniego wykształcenia ogólnego, jest raczej mało moralne. Edukacja dzieci robotników lub chłopów kończyła się zazwyczaj na kilku klasach szkoły powszechnej, później trzeba było iść do pracy. Jak wspomniałem, swoją naukę musiał przerwać zaraz po śmierci ojca, aby przyjąć na swoje barki utrzymanie rodziny. Pomimo to, pracując jako tokarz metalowiec w fabryce Gerlacha, potrafił ukończyć renomowaną czteroletnią szkołę zawodową. Już w Rosji Radzieckiej w latach 20. i 30. XX w. ukończył wiele kursów wojskowych oraz był absolwentem trzyletnich studiów w Akademii Wojskowej im M. Frunzego w Moskwie. Rok po powrocie z Hiszpanii został skierowany do Akademii im. M. Frunzego na stanowisko starszego wykładowcy katedry służby sztabów, gdzie w sierpniu 1939 r. otrzymał tytuł asystenta kandydata nauk wojskowych. W czerwcu 1940 r. awansuje na stopień generała majora (w Polsce odpowiednik generała brygady). Następnie w sierpniu 1940 r. broni pracę kandydacką (w Polsce odpowiednik dysertacji doktorskiej) pt. „Działania 35. Dywizji w saragoskiej operacji zaczepnej republikanów, sierpień – wrzesień 1937 r.” i zostaje za tę pracę przedstawiony przez pięcioosobową komisję selekcyjną cyklu historyczno-wojskowego Akademii Wojskowej im. M. Frunzego do Nagrody Stalinowskiej. Tak więc miał jak na owe czasy bardzo dobre wykształcenie wojskowe. Również w tym momencie warto nadmienić, że biegle posługiwał się językiem polskim i rosyjskim, władał francuskim, rozumiał angielski, komunikował się po hiszpańsku ze świadomością popełnianych błędów. Także w kwestii jego wykształcenia wojskowego można nadmienić, że przez ponad rok (luty 1942 r. – czerwiec 1943 r.) był komendantem Kijowskiej Szkoły Oficerskiej Piechoty w Syberyjskim Okręgu Wojskowym.

Zdjęcie z Moskwy z 1943 r. przedstawiające Annę Worobjową, Zofię Świerczewską i Karola Świerczewskie

Zdjęcie z Moskwy z 1943 r. przedstawiające Annę Worobjową, Zofię Świerczewską i Karola Świerczewskiego

Foto: ACCESS RIGHTS FROM UTCON COLLECTION / ALAMY STOCK PHOTO/BEW

Jak trafił na front wojny domowej w Hiszpanii?

W grudniu 1936 r. Karol Świerczewski pod pseudonimem „Walter” został wysłany do republikańskiej Hiszpanii. Przebywał tam do maja 1938 r. Należy nadmienić, że kierowano tam najbardziej doświadczonych dowódców i oficerów, a Karol Świerczewski miał dobre przygotowanie dowódcze, a przede wszystkim sztabowe.

Co tak naprawdę pewnego wiemy o jego udziale w hiszpańskiej wojnie domowej?

„Walter” na przełomie lat 1936 i 1937 walczył na froncie południowym pod Montoro, Loperą i Porcuną w rejonie Kordoby jako dowódca francusko-belgijskiej XIV Brygady Międzynarodowej „La Marseillaise”. Następnie w lutym 1937 r. na czele Dywizji „A” prowadził udane walki na froncie madryckim nad rzeką Jaramą. W kwietniu 1937 r. objął dowództwo nowo utworzonej 35. Dywizji wchodzącej w skład V Korpusu armijnego Hiszpańskiej Armii Ludowej. Z tą dywizją w maju i czerwcu 1937 r. bierze udział w operacji zaczepnej pod miejscowością Balsamin w rejonie Segowii w górach Guadarrama. Na czele 35. Dywizji w lipcu uczestniczy w operacji bruneckiej na froncie madryckim. Od sierpnia do października 1937 r. bierze udział w przygotowaniu i przeprowadzeniu operacji saragoskiej. Dowodzona przez niego 35. Dywizja (w składzie: XI i XV Brygada Międzynarodowa oraz hiszpańska 32. Brygada) wraz z przydzielonymi jednostkami hiszpańskimi zdobywa umocnione węzły oporu Quinto i Belchite. W raz z dowodzoną przez siebie 35. Dywizją w styczniu i lutym 1938 r. walczy w operacji teruelskiej. Natomiast od marca do maja 1938 r. bierze udział w ciężkich walkach odwrotowych na czele 35. Dywizji, w której skład weszła także polska XIII BM im. Jarosława Dąbrowskiego, na froncie aragońskim i katalońskim, m.in. pod Belchite, Lécerą, Vinnaceite, Hijarem, Caspe, Bateą i Mora la Nueva. Uroczyste pożegnanie wracającego do ZSRR Karola Świerczewskiego, generała „Waltera”, miało miejsce w Barcelonie w maju 1938 r.

Jak oceniano go jako dowódcę?

Od początku wykazywał się skutecznością w dowodzeniu i walce, już w styczniu 1937 r. miał duży wkład w powodzenie kontrnatarcia na kierunku Las Rosas – Majadahonda. Dowodząc 35. Dywizją, Świerczewski wyróżnił się w operacjach zaczepnych w okolicach Segowii (maj–czerwiec 1937 r.) i operacji brunieckiej w lipcu 1937 r. na froncie madryckim. Miesiąc później, w sierpniu 1937 r., duży sukces odniósł w operacji saragoskiej. W 1938 r. doceniono jego dowodzenie podczas walk odwrotowych na froncie aragońskim i katalońskim. Szczególnie dały się poznać takie cechy jego charakteru, jak opanowanie, zimna krew i siła charakteru. Nie należy zapominać, że był jednocześnie człowiekiem impulsywnym i aroganckim, wprowadzającym surową dyscyplinę. Jego działania niejednokrotnie zapobiegły przerwaniu frontu przez wojska generała Franco. Podkreślał rolę dobrego szkolenia, rozpoznania i współdziałania rodzajów wojsk i służb. Dowodzeni przez niego żołnierze mówili o nim „nasz generał”. Dowodził twardą ręką i nie wahał się rozstrzeliwać dezerterów. Za walki w Hiszpanii jako jeden z nielicznych biorących udział w tej wojnie został odznaczony najwyższym hiszpańskim odznaczeniem: Orderem Laurów Madrytu I Klasy. Natomiast po powrocie do ZSRR za działania w Hiszpanii został odznaczony Orderem Czerwonego Sztandaru oraz Orderem Lenina.

Czy już wtedy był alkoholikiem? Ile w tym prawdy, a ile legendy?

W bardzo ciekawej książce Kamila Janickiego „Pijana wojna. Alkohol podczas II wojny światowej” można przeczytać następujące zdanie: „Nie każdy żołnierz był bohaterem, nie każdy zabijał wrogów i nie każdy odniósł rany. Ale każdy pił”. Świerczewski nie stronił od alkoholu i gdyby wówczas w Armii Czerwonej czy w Wojsku Polskim stawiano diagnozy o leczeniu choroby alkoholowej, to zapewne zostałby na taką kurację skierowany. Natomiast kończąc temat alkoholu w życiu generała Świerczewskiego, warto odnotować, że choć w wielu pracach można znaleźć stwierdzenie, że w dniu śmierci był kompletnie pijany, to towarzyszący mu wówczas w inspekcji gen. Mikołaj Prus-Więckowski, składając relację ministrowi obrony narodowej o zajściach w Bieszczadach, meldował, że podczas inspekcji gen. Świerczewski pił mało, mówiąc, że zdrowie mu nie pozwala, a ostatniego dnia, 28 marca 1947 r., wypił do śniadania 25-gramowy kieliszek wódki.

Skąd ta legenda o tym, że „kulom się nie kłaniał”?

„O człowieku, który się kulom nie kłaniał” to tytuł książki Janiny Broniewskiej poświęconej gen. Karolowi Świerczewskiemu. Niewiele ma ona wspólnego z faktami historycznymi, ale przyczyniła się do powstania różnych opinii na ten temat. Jedną z nich może być tytuł artykułu Marioli Pawlak „Nie kłaniał się kulom, bo był pijany”. Rzeczywistość była chyba jednak inna. W opinii świadków i współtowarzyszy walk gen. Świerczewski wyróżniał się brawurą i odwagą. Miał zwyczaj obserwowania działań przeciwnika z przedpiersia okopu, można też wspomnieć choćby o kąpieli w Wiśle 29 lipca 1944 r. – na oczach żołnierzy przygotowujących się do forsowania rzeki. W Hiszpanii natomiast zwykle dowodził ze stanowiska, które było położone jak najbliżej pierwszej linii. Bez wahania przejął dowodzenie w zasadzce zorganizowanej przez bandy UPA 28 marca 1947 r., w której zginął.

Kiedy i w jakich okolicznościach wrócił do ZSRR?

Powrócił do ZSRR w maju 1938 r. i, jak to było w zwyczaju, okazywano mu zaraz po przybyciu pewną nieufność. Jednak nie skończył tak jak wielu innych uczestników wojny w Hiszpanii. Innymi słowy przeżył i nie stracił pozycji w wojsku.

Ile jest prawdy w jego hiszpańskiej legendzie?

Najlepszym podsumowaniem hiszpańskiej legendy gen. „Waltera” jest uwiecznienie jego postaci w doskonałej książce Ernesta Hemingwaya „Komu bije dzwon”. Generał Golz wzorowany jest właśnie na „Walterze”. Przytoczę fragment z tej książki: „Rozkaz wydał Golz. A kto to jest Golz? Dobry generał. Najlepszy, pod jakim służyłeś. Ale czy człowiek powinien wykonać nierealny rozkaz, wiedząc, do czego on prowadzi? Nawet jeżeli został wydany przez Golza, który jest zarówno Partią, jak wojskiem? Tak. Powinien go wykonać, bo tylko w praktyce może okazać się nierealny”. O Świerczewskim pisał również nie kto inny jak Ksawery Pruszyński w „Rapsodzie o generale Walterze”.

Jakie były jego losy w czasie II wojny światowej?

Wybierając się na wojnę, gen Świerczewski miał dobry nastrój, gdyż czuł, że jest dobrze przygotowany do nowoczesnego światowego konfliktu. Uważał, że ma dobre przygotowanie teoretyczne i duże doświadczenie praktyczne w dowodzeniu pododdziałami, oddziałami i związkami taktycznymi. Po ataku Niemców na Związek Radziecki w czerwcu 1941 r. dowodził rozbitą pod Wiaźmą 248. Dywizją Strzelecką. Podczas przebijania się dywizji przez okrążenie zginął brat generała – Maksym. Walki pod Wiaźmą gen. Świerczewski bardzo przeżył: nie dość, że uczestniczył w klęsce, stracił brata, to jeszcze został odsunięty od dowodzenia i skierowano go w głąb Rosji do szkolenia rekrutów. Jednak już 18 sierpnia 1943 r. został zastępcą dowódcy do spraw liniowych 1. Korpusu Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Wówczas zaczął tworzyć sztab korpusu, kolejne dywizje oraz pułki. Funkcje zastępcy dowódcy do spraw liniowych pełnił również po przeformowaniu Korpusu w 1. Armię Polską w ZSRR i awansował na stopień generała dywizji.

Jaki był jego udział w formowaniu 2. Armii WP?

13 sierpnia 1944 r. Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej wydało dyrektywę o zorganizowaniu sztabu Frontu Wojska Polskiego i 2 Armii WP. Na dowódcę 2. Armii został mianowany gen. dyw. Karol Świerczewski. Rozkaz naczelnego Dowódcy WP nr 8 nakazywał sformowanie 2. Armii do 15 września 1944 r. Formowanie napotykało wiele trudności organizacyjnych, ale przede wszystkim były to problemy kadrowe i logistyczne. Generał Świerczewski w czasie tworzenia armii wykorzystywał też swoje osobiste kontakty i znajomości w dowództwie Armii Czerwonej, aby przyspieszyć proces formowania. Dotyczyło to w większości spraw związanych z zaopatrzeniem w sprzęt, uzbrojenie i żywność. Należy także pamiętać, że generał Świerczewski 25 września 1944 r. przekazał dowodzenie 2. Armią gen. bryg. Stanisławowi Popławskiemu, a sam zgodnie z rozkazem nr 41 naczelnego dowódcy WP gen. broni Michała Roli- -Żymierskiego przystąpił do formowania 3. Armii WP. Jednak już 15 listopada Naczelne Dowództwo WP zdecydowało o zaprzestaniu tworzenia 3. Armii WP, co równało się z rezygnacją utworzenia Frontu WP. W związku z tym 19 grudnia 1944 r. gen. Świerczewski został mianowany dowódcą 2. Armii WP.

Delegacja polskich przywódców politycznych (w tym Józef Cyrankiewicz – pierwszy rząd, drugi od prawe

Delegacja polskich przywódców politycznych (w tym Józef Cyrankiewicz – pierwszy rząd, drugi od prawej), podążająca za wieńcem, który miał zostać złożony na grobie gen. Karola Świerczewskiego na cmentarzu wojskowym na Powązkach w Warszawie

Foto: KEYSTONE-FRANCE/GAMMA-KEYSTONE VIA GETTY IMAGES

Jakie błędy osobiście popełnił jako dowódca w operacji budziszyńskiej?

Należy pamiętać, że 2. Armia WP przechodziła wówczas chrzest bojowy i to właśnie żołnierze tej formacji przyjęli na siebie ostatnie wielkie uderzenie wojsk niemieckich w II wojnie. Rolą 2. Armii była osłona lewego skrzydła 1. Frontu Ukraińskiego. Zgodnie z dyrektywą dowódcy frontu 2. Armia miała pierwszego dnia operacji sforsować Nysę i włamać się w obronę niemiecką na głębokość 12 km, w drugim dniu operacji – na 22 km, a w trzecim – na 45 km i dotrzeć do rejonu Buchwalde – Königswartha – Budziszyn, a w dalszych działaniach osiągnąć Drezno, na które od północy miał nacierać prawoskrzydłowy sąsiad 2. AWP – radziecka 5. Armia Gwardii. Przyjęty zamiar forsowania Nysy i dokonanie podziału na kierunek główny i pomocniczy w mojej opinii były właściwe. Prawidłowo przyjęto także ugrupowanie bojowe na głównym kierunku i na pomocniczym – uwzględniono zasadę sztuki wojennej, jaką jest zasada ekonomii sił. Pomimo silnej obrony Nysa została sforsowana, uchwycono przyczółki i poszerzono je, a następnie wprowadzono do walki grupę szybką w sile 1. Korpusu Pancernego, który po trzech dniach uporczywych walk przełamał obronę i wszedł w przestrzeń operacyjną, co było zgodne z założeniami doktrynalnymi Armii Czerwonej. Nie wchodząc w szczegóły, należy stwierdzić, że dowódca 2. Armii WP realizował zadanie dowódcy frontu marszałka Iwana Koniewa. Generał Świerczewski stał na stanowisku, że należy jak najszybciej zająć Drezno i Lipsk. Niestety, trzeba zwrócić uwagę, że sztab Koniewa źle ocenił sytuację, jaka zaistniała na lewym skrzydle. Zakładano uderzenie przeciwnika od strony Drezna, a nastąpiło ono z kierunku Goerlitz – Zgorzelec i to w sile, której się nie spodziewano. W strukturach armii nie było elementów rozpoznania, na szczeblu dywizji była to samodzielna kompania zwiadu, a na szczeblu pułku – pluton zwiadu. Jedynie 1. Korpus Pancerny miał w swoim etatowym składzie batalion rozpoznawczy, ale operował on na czele armii, a nie na jej skrzydłach. Tak więc słabość rozpoznania i niedocenienie sił przeciwnika skutkowały błędami taktycznymi, a to spowodowało duże straty. Trzeba też powiedzieć, że błędy popełniali również niektórzy podlegli gen. Świerczewskiemu dowódcy dywizji i brygad. Między innymi dowódca 5. DP gen. Waszkiewicz. Dużą rolę odegrał także brak doświadczenia bojowego poszczególnych związków taktycznych i oddziałów armii. Nie umniejsza to jednak osobistej odpowiedzialności Świerczewskiego za błędy, które popełnił. Uważam, że należy ocenić działania 2. Armii WP bez emocji i brać pod uwagę wszelkie czynniki operacyjne, które zaistniały w czasie działań bojowych. Jednak jest to temat do osobnych rozważań.

Co robił po wojnie?

1 maja 1945 r. gen. Karol Świerczewski został awansowany na generała broni, a 13 maja 1945 r. otrzymał od marszałka Koniewa rozkaz wycofania armii z Czech i powrotu do kraju. Już 3 czerwca Świerczewskiemu powierzono stanowisko generalnego inspektora Osadnictwa Wojskowego. Jego pierwszym powojennym zadaniem było zatem zorganizowanie sprawnego wycofania wojsk, a następnie czuwania nad prawidłowym przebiegiem zasiedlania ziem zachodnich i północnych Polski (Ziem Odzyskanych), zwłaszcza przez zdemobilizowanych żołnierzy. Objął też dowództwo Okręgu Wojskowego nr III w Poznaniu, przewodniczył delegacji polskiej, która prowadziła w Berlinie rokowania w sprawie repatriacji Polaków z Niemiec. 14 lutego 1946 r. został mianowany na wiceministra obrony narodowej. Udzielał się także w pracy politycznej, m.in. był delegatem na I Zjazd Polskiej Partii Robotniczej, gdzie wybrano go na członka KC PPR. W styczniu 1947 r. został wybrany na posła do Sejmu Ustawodawczego w okręgu wyborczym nr 34 w Gnieźnie. Był także członkiem Sejmowej Komisji Wojskowej. Angażował się również w spotkania weteranów wojny domowej w Hiszpanii, które były organizowane w Polsce i za granicą.

Ile wiemy o jego śmierci w Bieszczadach?

Opis ostatniego dnia życia generała Świerczewskiego jest szeroko znany. I jest to, jak to najczęściej bywa na wojnie, przypadkowa śmierć, która nie powinna się wydarzyć. Generał Świerczewski po zakończeniu inspekcji w Baligrodzie dowiedział się, że jest jeszcze dalej na południe wysunięta placówka WOP w Cisnej. Mimo że odradzano mu podróż do tej pobliskiej wsi z powodu niebezpieczeństwa ze strony band UPA, które były tam aktywne w ostatnich dniach, Świerczewski chciał koniecznie odwiedzić żołnierzy. Podobno wówczas powiedział: „Ach! I w Warszawie można otrzymać cegłą po głowie. Do nich i tak nikt nie przyjeżdża, będą chłopcy zadowoleni”. Konwój ruszył w drogę. Niespełna 6 km od Baligrodu, na wysokości spalonej wsi Jabłonki, ok. godz. 10.00 samochód generała Świerczewskiego został ostrzelany przez upowców. Byli to członkowie sotni „Stacha” i „Chrina”. Dowódca bandy UPA Stepan Stebelski „Chryn” i jego podwładni nie wiedzieli, na kogo zorganizowali zasadzkę. Byli przekonani, że jest to transport z żywnością. Generał Świerczewski osobiście objął dowodzenie i umiejętnie kierował swoją ostatnią walką podczas potyczki z banderowcami. Niestety, został trzykrotnie trafiony przez banderowskiego erkaemistę, w wyniku czego poniósł śmierć ok. godz. 11.00. O tym, kto zginął w zasadzce, zamachowcy dowiedzieli się dopiero po dwóch dniach.

22 lutego 2018 r.: demontaż pomnika gen. Karola Świerczewskiego w Jabłonkach, gdzie „Walter” zginął

22 lutego 2018 r.: demontaż pomnika gen. Karola Świerczewskiego w Jabłonkach, gdzie „Walter” zginął z rąk UPA 28 marca 1947 r

Foto: PAP/DAREK DELMANOWICZ

Czy na pewno nie ma tu ukrytej prawdy o tym, że został zlikwidowany przez własnych towarzyszy?

Z dużą dozą prawdopodobieństwa śmierć generała Świerczewskiego nie ma „drugiego dna” i została już wyjaśniona, zresztą pisał o tym prof. Grzegorz Motyka.

Jakie jest jego dziedzictwo? Czy w realiach PRL zasłużył na kult?

W PRL pisano o generale Świerczewski książki, artykuły, wiersze, w 1953 r. nakręcono pełnometrażowy film pt. „Żołnierz zwycięstwa”. Jego wizerunek był na banknocie 50-złotowym, 10-złotowej monecie i na monetach okolicznościowych. Nadawano jego imię szkołom, instytucjom i zakładom pracy. Był patronem Akademii Sztabu Generalnego. Może nie zasłużył na kult, ale na upamiętnienie w tamtych czasach – na pewno tak. Natomiast jego dziedzictwem jest to, co bardzo trafnie ujął prof. Bohdan Halczak z Uniwersytetu Zielonogórskiego: „znikną prawdopodobnie wszystkie upamiętnienia Karola Świerczewskiego na polskiej ziemi. Pozostanie po nim jednak swoisty »pomnik« w postaci akcji »Wisła«, która związała się trwale z tą postacią”.

Płk rez. dr hab. J. Lasota jest z wykształcenia oficerem dyplomowanym, doktorem habilitowanym nauk o bezpieczeństwie, o zainteresowaniach związanych z teorią i historią sztuki wojennej.

Świerczewski urodził się na Woli w 1897 r. Czy w jakiś specjalny sposób pielęgnował swoją polskość?

Na warszawskiej Woli przy ul. Kaczej 6 mieszkała rodzina ślusarza Karola Klemensa Świerczewskiego. Początkowo wiodło im się całkiem nieźle, ojciec rodziny miał dobry zawód i pracę, był giserem w fabryce armatur Gwiździńskiego przy ul. Koszykowej. Jego żona Antonina z domu Jędrzejewska pochodziła z podwarszawskiej wsi; była pogodną i zaradną kobietą. Aby wiązać koniec z końcem, szyła ubrania dla całej rodziny oraz dzięki protekcji chodziła także na posługę do zamożnych warszawiaków, gdzie m.in. polerowała srebrną zastawę. Zanim urodził się Karol, Świerczewscy mieli już dwie córki: Henrykę i Leontynę. Kiedy matka miała lat 25, a ojciec 27, na świat przyszedł ich pierworodny syn. W księdze urodzeń w parafii Najświętszej Marii Panny odnotowano, że urodził się 10 lutego 1897 r. o godz. 8 rano, co potwierdzili świadkowie: tokarze Wacław Bardziński i Tadeusz Schmidt. Na chrzcie nadano małemu Świerczewskiemu imiona: Karol – po ojcu i Wacław – po ojcu chrzestnym. Był trzecim dzieckiem i najstarszym z trzech synów, potem na świat przyszło jeszcze młodsze rodzeństwo: Lucyna, Zofia, Maksym i Tadeusz. W 1904 r. mały Karol poszedł do szkoły powszechnej na rogu ulic Smoczej i Nowolipek. Skończył cztery klasy i nauczył się czytać, pisać oraz rachować po polsku i rosyjsku. Choć ojciec Karola pragnął, aby jego pierworodny syn się uczył, to w wyniku pogarszającej się sytuacji materialnej rodziny młody Karol musiał zacząć terminować w warsztatach przy ul. Elektoralnej. Ojcu udało się uzyskać dla niego pracę w fabryce Gwiździńskiego i tam Karol uczył się tokarstwa.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia Polski
„Witaj, majowa jutrzenko” – refleksje o Konstytucji 3 maja
Historia Polski
Marian Spychalski: bezwzględny karierowicz
Historia Polski
Trwa budowa podziemnego serca wyjątkowego muzeum. Będzie w nim agora
Historia Polski
Rocznica wyzwolenia obozu Flossenburg. Nadzorczyni SS nie doczekała sądu
Historia Polski
Mieszko z Piastów, cwany geniusz
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem