Wybierając się na wojnę, gen Świerczewski miał dobry nastrój, gdyż czuł, że jest dobrze przygotowany do nowoczesnego światowego konfliktu. Uważał, że ma dobre przygotowanie teoretyczne i duże doświadczenie praktyczne w dowodzeniu pododdziałami, oddziałami i związkami taktycznymi. Po ataku Niemców na Związek Radziecki w czerwcu 1941 r. dowodził rozbitą pod Wiaźmą 248. Dywizją Strzelecką. Podczas przebijania się dywizji przez okrążenie zginął brat generała – Maksym. Walki pod Wiaźmą gen. Świerczewski bardzo przeżył: nie dość, że uczestniczył w klęsce, stracił brata, to jeszcze został odsunięty od dowodzenia i skierowano go w głąb Rosji do szkolenia rekrutów. Jednak już 18 sierpnia 1943 r. został zastępcą dowódcy do spraw liniowych 1. Korpusu Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Wówczas zaczął tworzyć sztab korpusu, kolejne dywizje oraz pułki. Funkcje zastępcy dowódcy do spraw liniowych pełnił również po przeformowaniu Korpusu w 1. Armię Polską w ZSRR i awansował na stopień generała dywizji.
Jaki był jego udział w formowaniu 2. Armii WP?
13 sierpnia 1944 r. Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej wydało dyrektywę o zorganizowaniu sztabu Frontu Wojska Polskiego i 2 Armii WP. Na dowódcę 2. Armii został mianowany gen. dyw. Karol Świerczewski. Rozkaz naczelnego Dowódcy WP nr 8 nakazywał sformowanie 2. Armii do 15 września 1944 r. Formowanie napotykało wiele trudności organizacyjnych, ale przede wszystkim były to problemy kadrowe i logistyczne. Generał Świerczewski w czasie tworzenia armii wykorzystywał też swoje osobiste kontakty i znajomości w dowództwie Armii Czerwonej, aby przyspieszyć proces formowania. Dotyczyło to w większości spraw związanych z zaopatrzeniem w sprzęt, uzbrojenie i żywność. Należy także pamiętać, że generał Świerczewski 25 września 1944 r. przekazał dowodzenie 2. Armią gen. bryg. Stanisławowi Popławskiemu, a sam zgodnie z rozkazem nr 41 naczelnego dowódcy WP gen. broni Michała Roli- -Żymierskiego przystąpił do formowania 3. Armii WP. Jednak już 15 listopada Naczelne Dowództwo WP zdecydowało o zaprzestaniu tworzenia 3. Armii WP, co równało się z rezygnacją utworzenia Frontu WP. W związku z tym 19 grudnia 1944 r. gen. Świerczewski został mianowany dowódcą 2. Armii WP.
Delegacja polskich przywódców politycznych (w tym Józef Cyrankiewicz – pierwszy rząd, drugi od prawej), podążająca za wieńcem, który miał zostać złożony na grobie gen. Karola Świerczewskiego na cmentarzu wojskowym na Powązkach w Warszawie
Foto: KEYSTONE-FRANCE/GAMMA-KEYSTONE VIA GETTY IMAGES
Jakie błędy osobiście popełnił jako dowódca w operacji budziszyńskiej?
Należy pamiętać, że 2. Armia WP przechodziła wówczas chrzest bojowy i to właśnie żołnierze tej formacji przyjęli na siebie ostatnie wielkie uderzenie wojsk niemieckich w II wojnie. Rolą 2. Armii była osłona lewego skrzydła 1. Frontu Ukraińskiego. Zgodnie z dyrektywą dowódcy frontu 2. Armia miała pierwszego dnia operacji sforsować Nysę i włamać się w obronę niemiecką na głębokość 12 km, w drugim dniu operacji – na 22 km, a w trzecim – na 45 km i dotrzeć do rejonu Buchwalde – Königswartha – Budziszyn, a w dalszych działaniach osiągnąć Drezno, na które od północy miał nacierać prawoskrzydłowy sąsiad 2. AWP – radziecka 5. Armia Gwardii. Przyjęty zamiar forsowania Nysy i dokonanie podziału na kierunek główny i pomocniczy w mojej opinii były właściwe. Prawidłowo przyjęto także ugrupowanie bojowe na głównym kierunku i na pomocniczym – uwzględniono zasadę sztuki wojennej, jaką jest zasada ekonomii sił. Pomimo silnej obrony Nysa została sforsowana, uchwycono przyczółki i poszerzono je, a następnie wprowadzono do walki grupę szybką w sile 1. Korpusu Pancernego, który po trzech dniach uporczywych walk przełamał obronę i wszedł w przestrzeń operacyjną, co było zgodne z założeniami doktrynalnymi Armii Czerwonej. Nie wchodząc w szczegóły, należy stwierdzić, że dowódca 2. Armii WP realizował zadanie dowódcy frontu marszałka Iwana Koniewa. Generał Świerczewski stał na stanowisku, że należy jak najszybciej zająć Drezno i Lipsk. Niestety, trzeba zwrócić uwagę, że sztab Koniewa źle ocenił sytuację, jaka zaistniała na lewym skrzydle. Zakładano uderzenie przeciwnika od strony Drezna, a nastąpiło ono z kierunku Goerlitz – Zgorzelec i to w sile, której się nie spodziewano. W strukturach armii nie było elementów rozpoznania, na szczeblu dywizji była to samodzielna kompania zwiadu, a na szczeblu pułku – pluton zwiadu. Jedynie 1. Korpus Pancerny miał w swoim etatowym składzie batalion rozpoznawczy, ale operował on na czele armii, a nie na jej skrzydłach. Tak więc słabość rozpoznania i niedocenienie sił przeciwnika skutkowały błędami taktycznymi, a to spowodowało duże straty. Trzeba też powiedzieć, że błędy popełniali również niektórzy podlegli gen. Świerczewskiemu dowódcy dywizji i brygad. Między innymi dowódca 5. DP gen. Waszkiewicz. Dużą rolę odegrał także brak doświadczenia bojowego poszczególnych związków taktycznych i oddziałów armii. Nie umniejsza to jednak osobistej odpowiedzialności Świerczewskiego za błędy, które popełnił. Uważam, że należy ocenić działania 2. Armii WP bez emocji i brać pod uwagę wszelkie czynniki operacyjne, które zaistniały w czasie działań bojowych. Jednak jest to temat do osobnych rozważań.
Co robił po wojnie?
1 maja 1945 r. gen. Karol Świerczewski został awansowany na generała broni, a 13 maja 1945 r. otrzymał od marszałka Koniewa rozkaz wycofania armii z Czech i powrotu do kraju. Już 3 czerwca Świerczewskiemu powierzono stanowisko generalnego inspektora Osadnictwa Wojskowego. Jego pierwszym powojennym zadaniem było zatem zorganizowanie sprawnego wycofania wojsk, a następnie czuwania nad prawidłowym przebiegiem zasiedlania ziem zachodnich i północnych Polski (Ziem Odzyskanych), zwłaszcza przez zdemobilizowanych żołnierzy. Objął też dowództwo Okręgu Wojskowego nr III w Poznaniu, przewodniczył delegacji polskiej, która prowadziła w Berlinie rokowania w sprawie repatriacji Polaków z Niemiec. 14 lutego 1946 r. został mianowany na wiceministra obrony narodowej. Udzielał się także w pracy politycznej, m.in. był delegatem na I Zjazd Polskiej Partii Robotniczej, gdzie wybrano go na członka KC PPR. W styczniu 1947 r. został wybrany na posła do Sejmu Ustawodawczego w okręgu wyborczym nr 34 w Gnieźnie. Był także członkiem Sejmowej Komisji Wojskowej. Angażował się również w spotkania weteranów wojny domowej w Hiszpanii, które były organizowane w Polsce i za granicą.
Ile wiemy o jego śmierci w Bieszczadach?
Opis ostatniego dnia życia generała Świerczewskiego jest szeroko znany. I jest to, jak to najczęściej bywa na wojnie, przypadkowa śmierć, która nie powinna się wydarzyć. Generał Świerczewski po zakończeniu inspekcji w Baligrodzie dowiedział się, że jest jeszcze dalej na południe wysunięta placówka WOP w Cisnej. Mimo że odradzano mu podróż do tej pobliskiej wsi z powodu niebezpieczeństwa ze strony band UPA, które były tam aktywne w ostatnich dniach, Świerczewski chciał koniecznie odwiedzić żołnierzy. Podobno wówczas powiedział: „Ach! I w Warszawie można otrzymać cegłą po głowie. Do nich i tak nikt nie przyjeżdża, będą chłopcy zadowoleni”. Konwój ruszył w drogę. Niespełna 6 km od Baligrodu, na wysokości spalonej wsi Jabłonki, ok. godz. 10.00 samochód generała Świerczewskiego został ostrzelany przez upowców. Byli to członkowie sotni „Stacha” i „Chrina”. Dowódca bandy UPA Stepan Stebelski „Chryn” i jego podwładni nie wiedzieli, na kogo zorganizowali zasadzkę. Byli przekonani, że jest to transport z żywnością. Generał Świerczewski osobiście objął dowodzenie i umiejętnie kierował swoją ostatnią walką podczas potyczki z banderowcami. Niestety, został trzykrotnie trafiony przez banderowskiego erkaemistę, w wyniku czego poniósł śmierć ok. godz. 11.00. O tym, kto zginął w zasadzce, zamachowcy dowiedzieli się dopiero po dwóch dniach.
22 lutego 2018 r.: demontaż pomnika gen. Karola Świerczewskiego w Jabłonkach, gdzie „Walter” zginął z rąk UPA 28 marca 1947 r
Foto: PAP/DAREK DELMANOWICZ
Czy na pewno nie ma tu ukrytej prawdy o tym, że został zlikwidowany przez własnych towarzyszy?
Z dużą dozą prawdopodobieństwa śmierć generała Świerczewskiego nie ma „drugiego dna” i została już wyjaśniona, zresztą pisał o tym prof. Grzegorz Motyka.
Jakie jest jego dziedzictwo? Czy w realiach PRL zasłużył na kult?
W PRL pisano o generale Świerczewski książki, artykuły, wiersze, w 1953 r. nakręcono pełnometrażowy film pt. „Żołnierz zwycięstwa”. Jego wizerunek był na banknocie 50-złotowym, 10-złotowej monecie i na monetach okolicznościowych. Nadawano jego imię szkołom, instytucjom i zakładom pracy. Był patronem Akademii Sztabu Generalnego. Może nie zasłużył na kult, ale na upamiętnienie w tamtych czasach – na pewno tak. Natomiast jego dziedzictwem jest to, co bardzo trafnie ujął prof. Bohdan Halczak z Uniwersytetu Zielonogórskiego: „znikną prawdopodobnie wszystkie upamiętnienia Karola Świerczewskiego na polskiej ziemi. Pozostanie po nim jednak swoisty »pomnik« w postaci akcji »Wisła«, która związała się trwale z tą postacią”.
Płk rez. dr hab. J. Lasota jest z wykształcenia oficerem dyplomowanym, doktorem habilitowanym nauk o bezpieczeństwie, o zainteresowaniach związanych z teorią i historią sztuki wojennej.