Świerczewski urodził się na Woli w 1897 r. Czy w jakiś specjalny sposób pielęgnował swoją polskość?
Na warszawskiej Woli przy ul. Kaczej 6 mieszkała rodzina ślusarza Karola Klemensa Świerczewskiego. Początkowo wiodło im się całkiem nieźle, ojciec rodziny miał dobry zawód i pracę, był giserem w fabryce armatur Gwiździńskiego przy ul. Koszykowej. Jego żona Antonina z domu Jędrzejewska pochodziła z podwarszawskiej wsi; była pogodną i zaradną kobietą. Aby wiązać koniec z końcem, szyła ubrania dla całej rodziny oraz dzięki protekcji chodziła także na posługę do zamożnych warszawiaków, gdzie m.in. polerowała srebrną zastawę. Zanim urodził się Karol, Świerczewscy mieli już dwie córki: Henrykę i Leontynę. Kiedy matka miała lat 25, a ojciec 27, na świat przyszedł ich pierworodny syn. W księdze urodzeń w parafii Najświętszej Marii Panny odnotowano, że urodził się 10 lutego 1897 r. o godz. 8 rano, co potwierdzili świadkowie: tokarze Wacław Bardziński i Tadeusz Schmidt. Na chrzcie nadano małemu Świerczewskiemu imiona: Karol – po ojcu i Wacław – po ojcu chrzestnym. Był trzecim dzieckiem i najstarszym z trzech synów, potem na świat przyszło jeszcze młodsze rodzeństwo: Lucyna, Zofia, Maksym i Tadeusz. W 1904 r. mały Karol poszedł do szkoły powszechnej na rogu ulic Smoczej i Nowolipek. Skończył cztery klasy i nauczył się czytać, pisać oraz rachować po polsku i rosyjsku. Choć ojciec Karola pragnął, aby jego pierworodny syn się uczył, to w wyniku pogarszającej się sytuacji materialnej rodziny młody Karol musiał zacząć terminować w warsztatach przy ul. Elektoralnej. Ojcu udało się uzyskać dla niego pracę w fabryce Gwiździńskiego i tam Karol uczył się tokarstwa.