W świecie kowalek własnego losu

„To właśnie dorobek emancypantek z okresu dwudziestolecia międzywojennego, a także żołnierek, młodych harcerek, agentek czy konspiratorek z czasów II wojny światowej utorował współczesnym kobietom drogę do możliwości, jakimi dysponują dzisiaj” – podkreśla historyczka i pisarka Barbara Wysoczańska.

Publikacja: 17.01.2025 04:49

Kobiety agitujące w dniu wyborów do Rady Miejskiej w Warszawie, 22 maja 1927 r.

Kobiety agitujące w dniu wyborów do Rady Miejskiej w Warszawie, 22 maja 1927 r.

Foto: nac

Pani przygoda z powieściami historycznymi osnutymi wokół życia silnych kobiet rozpoczęła się wraz z wydaną w 2021 r. bestsellerową „Narzeczoną nazisty”. Prawa do ekranizacji tej powieści zostały już kupione. Przedstawia pani w niej wątek miłosny pomiędzy polską patriotką a niemieckim żołnierzem. Czy wpływ, jaki kobiety mogą wywrzeć na zakochanych mężczyzn, stanowi jedną z ich największych „mocy”, będących w stanie zmienić bieg historii?

Owszem, znane są z kart historii świata takie sytuacje, w których miłość odgrywała znaczącą rolę i potrafiła zmienić bieg wydarzeń, ale są to przypadki mocno marginalne i też nie o to w „Narzeczonej nazisty” chodziło. Nie sądzę też, aby ta „broń” stanowiła największą siłę kobiet w dążeniu do zmiany historii, bo mają one znacznie więcej do zaoferowania. „Narzeczona nazisty” to przede wszystkim dramatyczna opowieść o dwojgu młodych ludzi, którzy nie chcieli i na pewno nie dążyli do tego, aby mieć jakikolwiek wpływ na historię. Wręcz pragnęli żyć spokojnie z dala od wojennej rzeczywistości, która ich dotknęła. To, że w tej okrutnej wojnie narzucono im wzajemną wrogość i nienawiść, a jedyną społecznie dopuszczalną oraz akceptowalną formą miłości stała się miłość do ojczyzny, okazało się ich osobistym dramatem. Oni jako narzeczeni mieli przecież zupełnie inny plan na życie. Nie chcieli ze sobą walczyć, ale tak im wówczas nakazywał honor. Takich ludzi jak Hania i Johann podczas II wojny światowej nie brakowało. Wystarczy zagłębić się we wspomnienia świadków, którzy tę wojnę przeżyli. Przez długie dekady historia bała się takich relacji, bo uważano je za niewygodne, wypaczające rzeczywistość, gloryfikujące „wroga”, bezczeszczące państwowe wartości. A ci ludzie często byli ofiarami brutalnej rzeczywistości, w dodatku przez długie dekady surowo i bezwzględnie osądzanymi jako osoby, które dopuściły się zdrady. A czasem ta ich zdrada polegała tylko na tym, że nie potrafili wyrzec się miłości do człowieka stojącego po drugiej stronie barykady. Historia jest złożona, tak jak złożone są ludzkie losy, a relacje damsko-męskie, zwłaszcza te o zabarwieniu romantycznym, zawsze odgrywały ogromną rolę, i to wbrew powszechnie panującym zasadom.

Nie ulega wątpliwości, że sprawczość kobiet nie ogranicza się jedynie do sfery relacji damsko-męskich. Są one w stanie zupełnie indywidualnie kształtować swoją rzeczywistość. Jednak to, co obecnie jest dla nas standardem, nie było oczywiste jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Czy opisywanie procesu zdobywania przez kobiety władzy nad własnym życiem sprawia pani najwięcej satysfakcji? Które wydarzenia z przeszłości, odnoszące się do tego zagadnienia są pani najbliższe?

Oczywiście, że sprawczość kobiet nie zamyka się wyłącznie w sferze relacji damsko-męskich. Takie stwierdzenie byłoby wręcz ogromnym uproszczeniem. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu kobiety borykały się z nieporównywalnie większymi problemami niż my teraz. Były powszechnie poniżane, marginalizowane i zaniedbywane na każdym poziomie życia – społecznym, edukacyjnym, gospodarczym i prawnym. Kobiety nie miały praktycznie żadnych perspektyw, prócz prawa do bycia żoną i matką. Takie kobiety są bohaterkami niektórych moich powieści, jak np. „Siła kobiet”, „Cena wolności” czy najnowszej książki – „Nigdy się nie poddam”. Pojawiły się jednak w tamtych czasach odważne i świadome emancypantki, jak chociażby polityczka oraz działaczka społeczna Zofia Moraczewska czy posłanka Maria Moczydłowska – a oprócz nich także wiele innych Polek – które nie bały się mówić głośno o prawach kobiet. I to one są dla mnie zarówno powodem do dumy, jak i przedmiotem podziwu. Naturalnie stały się więc pierwowzorem moich bohaterek. Bały się tak jak my, kochały tak jak my, miały pasje i marzenia jak my, ale żywiły też głęboką świadomość, że bez wolności to wszystko stanowi tylko namiastkę życia. Jest jedynie jego skrawkiem, fragmentem, a nierzadko po prostu udręką.

Uważam, że dwudziestolecie międzywojenne mogło okazać się w tej kwestii dla Polski kluczowe. Byliśmy młodym państwem na poziomie konstytuowania się wszelkiego prawa, mogliśmy zrobić naprawdę wiele w sprawie praw kobiet, mogliśmy stać się wzorem dla innych państw Europy i świata, a jednak potencjał mocnego głosu polskich kobiet został wówczas zmarnowany przez radykalne, mocno przestarzałe poglądy niedojrzałych polityków. Polacy nie mieli odwagi zmierzyć się z siłą i potencjałem swoich kobiet. To jest ten temat w naszej historii, który bardzo mnie interesuje. Nie bez znaczenia jest również fakt, że wiele z tego, co jednak udało się wówczas polskim kobietom osiągnąć, wojna zaprzepaściła, a komunizm z kolei utworzył własny model kobiety.

Historyczka i pisarka Barbara Wysoczańska

Historyczka i pisarka Barbara Wysoczańska

Foto: Monika Klapiszewska

Tamte czasy są kanwą moich powieści, bo one uświadamiają nam, jaką siłę i determinację wykazują kobiety w dążeniu do celu. W taki upór wyposażam osobowości moich bohaterek i wiem, że czytelniczki ten potencjał dostrzegają i doceniają. Uważam, że powinniśmy nauczyć się wyciągać z historii właściwe wnioski. Do tej konieczności z pewnością jeszcze nieraz będę odwoływać się w moich powieściach.

Tłem pani powieści są różne dekady XX stulecia, nierzadko te w okresie okołowojennym. Był to wiek najbardziej radykalnych i najszybszych zmian w sferze technologicznej, ale przede wszystkim – społeczno-obyczajowej oraz kulturowej, co oczywiście wywarło ogromny wpływ na życie kobiet. Które z formalnych i nieformalnych reform, jakie nastąpiły w tej epoce, miały według pani największe znaczenie dla kobiet?

Na pierwszy plan natychmiast wysuwają się prawa wyborcze. Polki, po odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości, nie tylko uzyskały prawo do głosowania, ale i kandydowania do Sejmu dekretem o ordynacji wyborczej z 6 grudnia 1918 r. To zmiana radykalna i fundamentalna, która była mocnym orężem dla poprawy rzeczywistości polskiej kobiety. Niestety, mentalność i poziom świadomości zdecydowanej większości ówczesnego społeczeństwa tkwiły wciąż na etapie zaborów i to znacząco utrudniało drogę do postępu. Nie zmieniła tego nawet konstytucja marcowa z 1921 r., chociaż formalnie stwierdzała, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa. Jak jednak dobrze wiemy, papier przyjmie wszystko. Z egzekwowaniem tej myśli poszło już naszym przodkom znacznie trudniej.

Kobiety uzyskały wówczas również m.in. mocno ograniczoną możliwość do pełnienia funkcji publicznych czy do szerokiej edukacji, ale nie bez powodu zaznaczam, że mocno ograniczoną, bo tak naprawdę mężczyzna wciąż miał decydujący głos na temat tego, czy kobieta powinna sprawować funkcję publiczną, czy powinna podejmować pracę zarobkową lub też czy powinna zdobywać wyższe wykształcenie. Kobiety nawet nie miały prawa samodzielnie decydować o sprawach dotyczących ich własnych dzieci! To i tak jedynie pojedyncze przykłady ogromnego wachlarzu ograniczeń, które wówczas wiązały kobietom ręce i zamykały usta.

Czytaj więcej

Samotny rejs przez Atlantyk

II wojna światowa, wokół której często koncentruje pani akcje swoich powieści, była czasem, w którym przyszło kobietom walczyć z karabinem w ręku w charakterze żołnierzy – na równi z mężczyznami. Czy pani zdaniem te okoliczności na zawsze zmieniły sposób postrzegania potencjału płci żeńskiej i czy w tym konkretnym przypadku była to akurat zmiana na lepsze?

Na pewno był to czas przełomowy, kiedy społeczeństwo polskie dostrzegło militarny potencjał kobiet, ale wynikało to bardziej z tragicznej konieczności, z dziejowej potrzeby niż z przypływu nagłego podziwu i uznania dla ich odwagi czy waleczności. A kobiety chciały walczyć i miały odwagę to robić, choć ich możliwości były z różnych względów mocno ograniczone. Potrafiły mimo tych przeszkód świetnie się zorganizować, były zdyscyplinowane, twarde. To pokazało, jak potężną bronią przeciwko nieprzyjacielowi może okazać się kobieta. Dorobek tych żołnierek, młodych harcerek, agentek czy konspiratorek utorował współczesnym kobietom drogę do możliwości, jakimi dysponują dzisiaj, choć wciąż nie znajdują one należnego im miejsca w panteonie bohaterów tamtych czasów.

Wyposaża pani swoje bohaterki w zdecydowane osobowości i bezkompromisowe charaktery. Czy w pani opinii właśnie ta siła kobiet była niezbędnym czynnikiem, który umożliwił im zdobycie swoich praw? Czy można postawić tezę, że kobietom praw nikt nie „dał”, tylko one same je wywalczyły?

Oczywiście, że nikt polskim kobietom praw nie dał. Gdyby ktoś miał im te prawa dać, to pewnie długo by czekały, a pamiętajmy, że byliśmy drugim (!) państwem w Europie, po Finlandii, który te prawa kobietom zagwarantował. Polki je wywalczyły swoją świadomością i uporem, domagając się uwagi i wysłuchania. Wywalczyły to prawo swoją odwagą, nie bojąc się krzyczeć, gdy wyśmiewano ich postulaty i uważano za obrazę dla „wrażliwości kobiety”. Wywalczyły je, udowadniając własnym przykładem, że kobieta jest zdolna do pracy zarobkowej i do samodzielnego myślenia. Wywalczyły je, mówiąc wprost o krzywdzie i niesprawiedliwości, jaka spotykała Polki w społeczeństwie. Nad tym tematem pochyliłam się szczególnie w książkach „Cena wolności” i „Siła kobiet”. Te wspaniałe emancypantki wierzyły, że prawo wyborcze to potężna siła, która zmieni ich rzeczywistość na lepsze.

W kuluarach sejmowych. Widoczni: senator Ludwik Józef Evert, senator Hanna Hubicka (pierwsza z lewej

W kuluarach sejmowych. Widoczni: senator Ludwik Józef Evert, senator Hanna Hubicka (pierwsza z lewej), posłanka Maria Jaworska (pierwsza z prawej), posłanka Zofia Moraczewska (druga z prawej). Warszawa, 1 października 1931 r.

Foto: nac

Czy pomimo że w ostatnich latach literatura coraz częściej stara się oddać sprawiedliwość kobietom z przeszłości, ma pani wrażenie, że rola kobiet w historii nadal jest marginalizowana?

Tak, kobieta w historii wciąż postrzegana jest przez pryzmat mężczyzny. Powoli to się zmienia, warstwa po warstwie odkrywamy, kim były kobiety w dawnych czasach i jaką spuściznę po sobie zostawiły, ale moim zdaniem wciąż jest to zbyt ubogie, jednostkowe. Większość kobiet w historii, które odniosły sukces, jest postrzegana często surowo i jednostronnie jako podejmująca nieracjonalne decyzje. Niejednokrotnie patrzy się na takie kobiety, analizując ich życie seksualne bądź jego brak i doszukując się w tym powodów ich decyzji. To wypaczanie historii. Kobiety wciąż, nawet teraz, muszą udowadniać (i tu jest ogromne pole do popisu dla historyków), że były racjonalnie odważne i nie głupsze od mężczyzn, a ich wszelkie działania podyktowane były świadomością swoich czasów i uporem w obliczu kobiecego bezgłosu. Ich poczynania często naznaczone były cierpieniem, samotnością i niezrozumieniem wyłącznie dlatego, że były kobietami, a co za tym idzie, również matkami, żonami, kochankami, siostrami i córkami.

Planuje pani publikacje kolejnych powieści? Czy jest jakiś szczególny historyczny okres, miejsce lub ludzie, którzy panią inspirują?

Obecnie pracuję nad kolejną książką obyczajowo-historyczną, ale dopóki jej nie skończę, nie chciałabym zdradzać szczegółów. A jeśli chodzi o inspiracje, to dla mnie szalenie ciekawym i ważnym tematem historycznym, po który bez dwóch zdań warto sięgnąć w literaturze, są przemiany społeczne w Polsce w latach 80. XX w. Solidarność, stan wojenny, transformacja ustroju, to wydarzenia mocno zakorzenione w naszej świadomości, a wciąż nieco pomijane. Chciałabym w przyszłości zająć się tym tematem i też przedstawić go z punktu widzenia polskich kobiet.

Pani przygoda z powieściami historycznymi osnutymi wokół życia silnych kobiet rozpoczęła się wraz z wydaną w 2021 r. bestsellerową „Narzeczoną nazisty”. Prawa do ekranizacji tej powieści zostały już kupione. Przedstawia pani w niej wątek miłosny pomiędzy polską patriotką a niemieckim żołnierzem. Czy wpływ, jaki kobiety mogą wywrzeć na zakochanych mężczyzn, stanowi jedną z ich największych „mocy”, będących w stanie zmienić bieg historii?

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia Polski
80. rocznica wyzwolenia gruzów Warszawy
Historia Polski
Obóz Dulag 121 - piekło Warszawy
Historia Polski
Tysiąc lat koronacji Bolesława Chrobrego. Co się wydarzy w Gnieźnie?
Historia Polski
27 grudnia to święto państwowe: Co upamiętnia?
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Historia Polski
80 lat bez Pałacu Saskiego. Niemcy z pełnym wyrachowaniem stworzyli plan zniszczenia Warszawy
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego