Pusty sarkofag. W poszukiwaniu grobu Bolesława Śmiałego

Wśród największych zagadek polskiego średniowiecza na pierwsze miejsce wybija się tajemnica konfliktu króla Bolesława II Szczodrego, zwanego też Śmiałym, z biskupem krakowskim Stanisławem w 1079 r.

Publikacja: 04.07.2024 21:00

Według Kadłubka Bolesław Śmiały w 1079 r. osobiście zabił biskupa Stanisława. W 1909 r. Aleksander A

Według Kadłubka Bolesław Śmiały w 1079 r. osobiście zabił biskupa Stanisława. W 1909 r. Aleksander Augustynowicz namalował tę scenę

Foto: polona.pl

O tym, że dla obu głównych zainteresowanych spór ten zakończył się tragicznie, nie trzeba właściwie nikogo przekonywać. Biskupa spotkała bowiem w jego wyniku gwałtowna śmierć: według starszej relacji kronikarza Galla Anonima skazany został wyrokiem królewskim na ćwiartowanie, według późniejszej Wincentego Kadłubka – zamordowany osobiście przez Bolesława przy ołtarzu w kościele św. Michała Na Skałce pod Krakowem. Według tradycji hagiograficznej szczątki Stanisława, pochowane w miejscu jego męczeństwa, przeniesione zostały wkrótce do katedry na Wawel, by z czasem – już po kanonizacji biskupa w 1253 r. – stać się obiektem czci i pielgrzymek wiernych.

Również jednak losy antagonisty św. Stanisława potoczyły się tragicznie – król Bolesław, wygnany jeszcze w tym samym 1079 r. z kraju, udał się wraz z żoną i synem Mieszkiem na Węgry. Dalsze jego losy są zagadką, kształtowana bowiem w ciągu wieków tradycja przedstawia jego koniec zgoła różnie – jako ofiarę magnackiego spisku, szaleńca ginącego śmiercią samobójczą, wreszcie penitencjarza odpokutowującego w zaciszach klasztornych swoje zbrodnie. Nie wiadomo też, gdzie został ostatecznie pochowany, a potencjalnych miejsc wiecznego spoczynku tego wielkiego, choć niewątpliwie kontrowersyjnego polskiego monarchy, jest wiele. Prześledzenie wszystkich poszlak oraz wskazówek tak pisemnych, jak i archeologicznych, prowadzi niekiedy do całkiem przeciwstawnych hipotez.

Czytaj więcej

Oblegany gród

Węgierskie groby

Bolesław Śmiały nie był jedynym polskim władcą, który został wygnany, był jednak pierwszym, o którym z całą pewnością wiadomo, że nie wrócił już za życia do kraju (pomijam tu legendarne dzieje Popiela), umierając na obczyźnie, jak wynika z późniejszych o kilka wieków przekazów, 3 lub 4 kwietnia 1081 lub 1082 r. Jedynie najbliższy czasowo Gall Anonim przekazał ciekawą informację, że przez narażenie się swoim butnym obejściem Węgrom z otoczenia ich króla Władysława I Świętego, „i – jak mówią – przyspieszył tym swoją śmierć”. Podobnie, choć wzbogacone o nieznane szczegóły (śmierć samobójcza lub w wyniku opętania), rzecz ujmują późniejsi kronikarze – Wincenty Kadłubek i jego kompilatorzy aż do końca XIV w. – zawsze jednak trzymając się wątku panońskiego. Logicznie i metodycznie rzecz ujmując, miejsca pochówku należałoby zatem szukać właśnie na Węgrzech, oczywiście tych w granicach z drugiej połowy XI w. Problemem jednak jest to, że najstarsze kroniki czy annały w ogóle o pochówku królewskim nie wspominają – co jednak wcale nie znaczy, że takich informacji w tej czy innej formie nie odnotowano.

Badając zatem w pierwszej kolejności – jako najbardziej logiczną – hipotezę istnienia grobu króla polskiego na Węgrzech, warto zwrócić uwagę na dawną stolicę tego królestwa i nieistniejącą już koronacyjną katedrę Marii Panny w Székesfehérvárze (pol. Białogród Królewski). Jako miejsce pochowania pierwszych świętych pochodzących z dynastii Arpadów – królewicza Emeryka (1031 r.) i króla Stefana I (1038 r.) – świątynia ta z czasem wyrosła na narodową nekropolię królewską, miejsce spoczynku wielu monarchów, monarchiń i członków ich rodzin. Czy Bolesław mógł tam właśnie zostać złożony po śmierci do grobu? Na ciekawy ślad natrafił kilkanaście lat temu węgierski historyk Tamás Kádár, który, badając okoliczności śmierci i pogrzebu w katedrze w Székesfehérvárze zmarłego 13 marca 1516 r. monarchy czesko-węgierskiego Władysława II Jagiellończyka (syna polskiego króla Kazimierza), zwrócił uwagę na list margrabiego Ansbach Fryderyka Hohenzollerna do brata Kazimierza, donoszącego o poszukiwaniach odpowiedniego miejsca na królewski pochówek. Znaleziono wtedy stary grób, w którym pochowani zostali nieznana królowa, córka władcy z XIV w. Karola Roberta, a także „pewien król urodzony w Polsce”, co zapewne Fryderyk odczytał z łacińskiej inskrypcji nagrobnej.

Czytaj więcej

Król albo biskup

Czy mogło tu chodzić o króla Bolesława, jak utrzymuje polski badacz Stanisław A. Sroka? Jest to prawdopodobne, chociaż nie do końca. Warto bowiem zwrócić uwagę, że wśród węgierskich monarchów, jeśli nie liczyć wspomnianego wyżej Władysława oraz jego stryja i imiennika Warneńczyka (którego ciała zresztą po bitwie pod Warną nie odnaleziono), było jeszcze dwóch urodzonych w Polsce węgierskich władców. Chodzi o królów Gejzę I oraz panującego po nim brata, wspomnianego już Władysława I Świętego – obaj przyszli na świat w Polsce, w czasie wygnania ich ojca. Problemem jednak jest fakt, że obaj pochowani zostali poza katedrą w Székesfehérvárem. Jak potwierdza węgierski kronikarz Szymon z Kezy, miejscem pochówku Gejzy była bowiem katedra w miejscowości Vác, natomiast Władysław I Święty (zm. w 1095 r.) znalazł ostatecznie wieczny spoczynek w katedrze w Váradzie (pol. Wielki Waradyn, obecnie Oradea w Rumunii), gdzie po przeprowadzonej w XIII stuleciu kanonizacji powstał główny ośrodek jego kultu. Warto jednak zauważyć, że w przypadku tego świętego króla było to już drugie miejsce jego pochówku, a jeśli liczyć także to potencjalnie planowane – nawet trzecie. Z wydanej w 1106 r. bulli papieża Paschalisa II wiadomo bowiem, że król spoczywał wówczas w kościele św. Idziego w ufundowanym przez siebie w 1091 r. opactwie benedyktyńskim w Somogyvárze, skąd jeszcze przed 1131 r. trumnę jego przewieziono do siedmiogrodzkiego miasta Várad. Ciekawą jednak informację podaje spisana w XIII w. hagiograficzna „Legenda św. Władysława”, z której wynika, że początkowo magnaci węgierscy pragnęli pochować szczątki królewskie właśnie w stolicy, jednak wóz z trumną w cudowny sposób bez koni zawrócił w kierunku Siedmiogrodu. Planowany pochówek w Székesfehérvárze jest jednak tym bardziej możliwy, że właśnie nie kto inny, jak Władysław doprowadził w 1086 r. do kanonizacji pochowanych tam Emeryka i Stefana I, zatem pogrzeb u boku świętych krewnych byłby jak najbardziej na miejscu i zgodny z kanonami epoki. A nawet jeśli przyjąć, że jest to wymysł późniejszego hagiografa, dążącego do ukazania klimatu cudowności całego wydarzenia, to możliwe jest także i to, że opiekujący się katedrą węgierscy duchowni, opierając się na wersji z legendy, oznaczyli po prostu miejsce niedoszłego pochówku drugiego po Stefanie króla wyniesionego na ołtarze, opatrując go stosowną inskrypcją zawierającą m.in. wzmiankę o jego narodzinach na terenie Polski.

Paradoksalnie, istnieje jeszcze jedno wytłumaczenie tej informacji. Pamiętać należy, że pochowany w Székesfehérvárze bratanek i następca Władysława Świętego, król Koloman Uczony, wezwany został do objęcia tronu właśnie z Polski, gdzie przez pewien czas przebywał na wygnaniu. Możliwa zatem jest i taka interpretacja, że nieznana łacińska inskrypcja nagrobna dotyczyła nie tyle miejsca narodzin, ile powołania króla „z Polski” do węgierskiej ojczyzny.

Dzisiaj dawna katedra koronacyjna i nekropolia królewska to tzw. ogród ruin, z odsłoniętymi fragmentarycznie fundamentami świątyni. Poza odkrytym w trakcie badań domniemanym sarkofagiem Stefana Świętego oraz nietkniętymi pochówkami Beli III i jego małżonki Agnieszki z Châtillon, lokalizacje pozostałych królewskich pochówków są nieznane. Odkryto co prawda liczne kości, ale tak wymieszane po profanacji grobów królewskich, jakich dopuścili się Turcy w czasie swojego panowania na tych ziemiach w XVI i XVII w., że nie siląc się nawet na ich identyfikację, zgromadzono je wszystkie w ossuarium. Czy wśród nich mogły znaleźć się także domniemane szczątki polskiego wygnańca bez korony? Tego nie wiadomo. Z analizy źródeł pisanych wynika bowiem, że katedra koronacyjna nie jest jedynym możliwym miejscem węgierskiego grobu Bolesława Śmiałego.

Do pochówku króla odnosi się bezpośrednio autor „Rocznika świętokrzyskiego” (nowego) z przełomu XIV i XV w., wplatając jednak przy tym bałamutną informację, że król po wygnaniu jakoby przez dziesięć lat pokutował w jednym z węgierskich klasztorów, gdzie zmarł i został pochowany. Już sama wiadomość o dziesięcioletniej jakoby pokucie stawia pod znakiem zapytania jej wiarygodność, gdyby jednak mimo wszystko rzecz potraktować poważnie, trop prowadziłby do benedyktyńskich klasztorów założonych przed 1081/1082 r., kiedy to Bolesław rozstał się ze światem. Jest to hipoteza, którą mimo wszystko warto rozważyć, pamiętając o poparciu, jakie Bolesław Śmiały okazywał benedyktynom w czasie swoich rządów w Polsce, fundując lub uposażając kilka ich klasztorów. Niewykluczone, że utrzymywał kontakty z benedyktynami także w czasie swojego pobytu na Węgrzech. W grę mogło wchodzić opactwo w Pannonhalma, położone niedaleko obecnej granicy z Austrią, a ufundowane jeszcze w roku 996 przez księcia Gejzę, ojca Stefana Świętego, który dwa lata później stał się założycielem innego klasztoru w Pécsváradzie. Jeszcze jedną możliwą lokalizacją byłoby – ufundowane w 1055 r. przez Andrzeja I – opactwo na półwyspie Tihany nad Balatonem.

Które z nich mogłoby uchodzić za potencjalne miejsce spoczynku Bolesława? Źródła węgierskie pod tym względem zawodzą, a rocznikarz świętokrzyski nie daje żadnych wskazówek. Jednak przy optymistycznym założeniu, że jego relacja opiera się na jakiejś węgierskiej tradycji (klasztor na Świętym Krzyżu poczuwał się wszak do związków ze św. Emerykiem), to można hipotetycznie wskazać prawdopodobny kierunek poszukiwań. Do pewnych luźnych związków z Polską nawiązywało bowiem opactwo w Pannonhalma. Według tradycji do jego powstania przyczynił się św. Wojciech Sławnikowic bezpośrednio przed udaniem się na dwór Bolesława Chrobrego, ustanawiając opatem św. Astryka, a wkrótce też trafił tam pochodzący z Polski św. Świerad. Ponieważ jednak nie udało się wykazać pielęgnowania bezpośrednich związków z Polską w tamtejszym środowisku klasztornym, wypada zatem uznać ten wątek poszukiwań za oparty na zbyt wątłych podstawach. Nie przeszkodziło to późniejszym kompilatorom korzystającym z relacji świętokrzyskiej nawiązać w swoich rozważaniach do motywu króla pokutnika.

Austriackie tropy

Za informacją o pokucie upadłego monarchy w klasztorze poszedł Jan z Dąbrówki w swoim „Komentarzu do Kroniki Wincentego Kadłubka”, spisanym w latach 30. XV w. Stwierdził w nim, że Bolesław udał się do Rzymu po rozgrzeszenie oraz wyznaczenie pokuty przez papieża, by następnie anonimowo osiąść jako skromny brat w którymś z klasztorów na pograniczu Węgier, Karyntii i Austrii. Spełniał tam podobno pokornie wszystkie prace pomocnicze, aby dopiero na łożu śmierci wyznać swoje pochodzenie. Ponieważ Dąbrówka nie wskazał jednak nazwy owego klasztoru ani źródła pochodzenia tej historii, można szczerze wątpić, czy jego wersja opiera się na jakiejś tradycji wybiegającej poza wersję podaną przez rocznikarza świętokrzyskiego.

Do „ustaleń” Dąbrówki nawiązał w swojej spisywanej do 1480 r. kronice kanonik krakowski Jan Długosz, we właściwym mu moralizatorskim stylu usiłując rozwikłać zagadkę losów upadłego monarchy. Sam kronikarz nie do końca był przekonany, którą drogą rekonstrukcji jego dziejów chce podążać. Dlatego z jednej strony wciąż bajał coś w ślad za Kadłubkiem i jego epigonami o królewskim szaleństwie i śmierci w lasach panońskich (a zatem na Węgrzech), dodając już od siebie wersję o pożarciu upadłego króla przez własne psy, a z drugiej – zdecydował się podążać szlakiem wytyczonym przez rocznikarza świętokrzyskiego i Jana z Dąbrówki o klasztornej pokucie, rozbudowując jednak narrację. Długosz pokusił się bowiem tym razem o określenie miejsca królewskiej pokuty, wskazując na Karyntię i tamtejsze klasztory, jednak konkretnie wymieniając Wilten koło Innsbrucka... nad rzeką Adyga. I tu właśnie dotykamy słabej znajomości przez kanonika krakowskiego geografii tych obszarów, łatwo bowiem zauważyć, że miejsce to nie leży we wskazanej Karyntii, ale w Tyrolu, sama zaś Adyga nie przepływa przez żadną z tych prowincji, tylko przez tereny północnej Italii! Każe to zatem z rezerwą podchodzić do pochodzenia tych Długoszowych informacji jako odbicia jakiejś miejscowej tradycji, bardziej widząc w nich przejaw nadmiernej wyobraźni kanonika krakowskiego, na dodatek niepodpartej geograficzną wiedzą. Wystarczy dodać, że żadna lokalna tradycja z Wilten faktu pobytu króla polskiego w murach klasztornych ani tym bardziej pochówku nie odnotowała.

Okazało się jednak, że historia znalazła swój ciąg dalszy już w czasach nowożytnych. Geograf i historyk z początków XVI stulecia Maciej z Miechowa, kompilując kronikę Długosza, w swojej „Kronice Polaków” jako miejsce pokutnego pobytu króla wskazał klasztor w Ossiach (pol. Osjak), położony niedaleko Villach. Nie sposób stwierdzić, co zadecydowało o wskazaniu przez Miechowitę tej lokalizacji, ale być może, nie kojarząc innych klasztorów w Karyntii pasujących mu do koncepcji króla pokutnika, uznał po prostu, że musiał to być właśnie ten. Wskazówka ta, upowszechniona w drukowanych edycjach w 1519 i 1521 r., stała się z czasem impulsem do coraz liczniejszego odwiedzania tego miejsca przez Polaków poszukujących tu grobu swojego dawnego monarchy, a ignorujących konkurencyjny ośrodek w Wilten. Mnisi w Ossiach, początkowo zapewne nie bez zdziwienia obserwujący ten fenomen, postanowili to z czasem wykorzystać, mając na uwadze korzyści płynące dla klasztoru ze swoistego „ruchu turystycznego” z Polski. W kościele opackim w północnej nawie przebudowano stary znajdujący się tam grób na niszową kaplicę, jako pochówek polskiego króla. Sam nagrobek umieszczono jednak poza świątynią, na przyklasztornym cmentarzu. Postawiono w tym miejscu pamiętający jeszcze czasy rzymskie kamień z wizerunkiem osiodłanego wierzchowca bez jeźdźca, opatrując go stosownym napisem: „Król Bolesław z Polski, zabójca św. Stanisława, biskupa krakowskiego”. Wmurowany w ścianę kościoła znajduje się w tym miejscu do dziś. Poszerzona zaś o nowe elementy legenda trafiła do wydanych w 1584 r. „Herbów rycerstwa polskiego” Bartosza Paprockiego, a ponieważ w tym czasie opat Zachariasz Gröblacher zamieścił ją także w spisywanych wówczas „Rocznikach osjackich”, zatem spopularyzowana została w obu krajach, a Ossiach od XVII w. stał się rzeczywiście celem licznych pielgrzymek.

Eksploracje pierwotnego grobu dokonane w 1839 r. z inicjatywy hrabiny Izabeli Geos nie dały jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy jest to pochówek królewski, a jedynie, że znalezione tam kości i drobne przedmioty należały do kogoś znacznego. Dopiero badania archeologiczne prowadzone w 1953 i 1955 r. przez Karolinę Lanckorońską dowiodły, że był to pochówek Irinburgi, żony hrabiego Ozziusa – założyciela klasztoru w Ossiach około 1000 r. Nie zmieniło to jednak zasadniczo sentymentalnego nastawienia rodaków pani Lanckorońskiej, nadal wierzących w autentyczność grobu Bolesława Śmiałego w Ossiach, będącego jedynym oznaczonym jako taki miejscem pochowania tego monarchy.

Powrót króla

Współczesność dopisała jednak kolejny rozdział w poszukiwaniach prawdziwego lub domniemanego pochówku króla Bolesława, wskazując tym razem na podkrakowski Tyniec. Wykopaliska z 1961 r. na terenie opactwa benedyktynów, prowadzone przez Klementynę Żurowską i Lidię Zoll-Adamikową, odsłoniły wówczas m.in. zagadkowy pochówek oznaczony jako grób nr 13, zlokalizowany w środku romańskiego kościoła – miejscu przeznaczonym na pochówek fundatora. Odkryto w tym miejscu fragmenty okazałej trumny i dwie drobne kości. Pozwoliło to w 1984 r. Zofii Kozłowskiej-Budkowej na wysunięcie hipotezy o pochowaniu w tym miejscu Bolesława Śmiałego, uważanego przez część badaczy za faktycznego założyciela opactwa tynieckiego. Szczątki królewskie miały być przewiezione z Węgier przez jego syna Mieszka, powracającego wraz z matką w 1086 r. do kraju z wygnania, i powtórnie pochowane na terenie królewskiej fundacji, co – jak pokazuje przypadek Władysława Świętego – było wówczas dość często stosowaną praktyką. Co do początków klasztoru w Tyńcu tu również pojawiają się wątpliwości, komu faktycznie należy się tytuł jego fundatora. Chociaż bowiem dokument legata papieskiego, kardynała Idziego, z 1125 r. wymienia jako głównych donatorów klasztoru tynieckiego króla Bolesława i jego bratową, królową Judytę, to nie przesądza to jeszcze o samym akcie fundacji. Źródła z XIII w., chociaż pochodzące dopiero z czasów kanonizacji św. Stanisława, a zatem programowo niechętne Bolesławowi, wskazują bowiem jako fundatora opactwa ojca króla, Kazimierza Odnowiciela. Gdyby przyjąć większe prawdopodobieństwo tej hipotezy, oznaczałoby to, że tajemniczym nieboszczykiem z grobu nr 13 byłby właśnie Kazimierz (jego pochowanie w katedrze poznańskiej wspomina Długosz). Jak jest naprawdę, można teoretycznie stwierdzić przez porównanie DNA z dwóch zachowanych kości tynieckich z tym pochodzącym z relikwii matki Kazimierza, królowej Rychezy, przechowywanych w katedrze w Kolonii. Inną metodą byłoby z kolei zestawienie materiału genetycznego z tym zachowanym w szczątkach Jarosława Mądrego, będącego wujem Bolesława. Czy badacze pokuszą się kiedyś o przeprowadzenie podobnego śledztwa? Czas pokaże.

Przyjęcie jednak jako prawdopodobną możliwości transportu szczątków królewskich do Polski każe rozważyć jeszcze jedną lokalizację pochówku, w dotychczasowych badaniach nieuwzględnianą. Na uwagę zasługuje bowiem krakowski kościół katedralny na Wawelu, którego romańska wersja, tzw. katedra hermanowska, była najprawdopodobniej również fundacją Bolesława. Wiadomo z późniejszych źródeł, że katedra ta przed jej spłonięciem w 1305 r. stanowiła miejsce pochówku licznych książąt piastowskich z XI–XIII w., których groby w czasach przebudowy świątyni w stylu gotyckim „zniesiono i zatracono”, jak zanotował Długosz. Dzisiaj po tych wczesnych pochówkach książęcych nie ma już śladu.

Nie jest jednak wykluczone, że pierwszym władcą pochowanym na Wawelu mógł być właśnie… Bolesław Śmiały! Zamieszczony przez Galla Anonima opis okazałego pogrzebu jego syna Mieszka w 1089 r., w którym miało uczestniczyć kilku biskupów, sugeruje bowiem, że został on złożony „w sarkofagu” na terenie katedry. Jest bardzo prawdopodobne, że była nią właśnie katedra w Krakowie, gdzie Mieszko najprawdopodobniej rezydował przez trzy ostatnie lata swojego życia jako namiestnik lub książę dzielnicowy, podległy władzy stryja Władysława Hermana. Można zatem hipotetycznie założyć, że młody książę został złożony w sarkofagu swojego ojca Bolesława, a zatem – tak jak w przypadku tynieckiego grobu nr 13 – w środku kościoła, mniej więcej w miejscu, w którym po wiekach stanęła konfesja św. Stanisława z jego trumną.

Czyżby zatem dwaj główni aktorzy dramatu z 1079 r. – biskup Stanisław i król Bolesław – spoczywali w tym samym miejscu? Gdyby tak było, oznaczałoby to szczególne zrządzenie losu...

Widok z lotu ptaka na bazylikę we współczesnym Wilten (dziś to jedna z dzielnic w Innsbrucku). Jan D

Widok z lotu ptaka na bazylikę we współczesnym Wilten (dziś to jedna z dzielnic w Innsbrucku). Jan Długosz sugerował, że Bolesław Śmiały ostatnie dni życia spędził w klasztorze w Wilten

imageBROKER.com/Shutterstock

Dzisiaj dawna katedra koronacyjna i nekropolia królewska w Székesfehérvárze to tzw. ogród ruin, z od

Dzisiaj dawna katedra koronacyjna i nekropolia królewska w Székesfehérvárze to tzw. ogród ruin, z odsłoniętymi fragmentarycznie fundamentami świątyni

Kutasi Xenia/Shutterstock

O tym, że dla obu głównych zainteresowanych spór ten zakończył się tragicznie, nie trzeba właściwie nikogo przekonywać. Biskupa spotkała bowiem w jego wyniku gwałtowna śmierć: według starszej relacji kronikarza Galla Anonima skazany został wyrokiem królewskim na ćwiartowanie, według późniejszej Wincentego Kadłubka – zamordowany osobiście przez Bolesława przy ołtarzu w kościele św. Michała Na Skałce pod Krakowem. Według tradycji hagiograficznej szczątki Stanisława, pochowane w miejscu jego męczeństwa, przeniesione zostały wkrótce do katedry na Wawel, by z czasem – już po kanonizacji biskupa w 1253 r. – stać się obiektem czci i pielgrzymek wiernych.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia Polski
Paweł Łepkowski: Nigdy nie wolno tracić nadziei
Historia Polski
Zwiedzanie polskich zabytków techniki. Dzieje krakowskich mostów, część II
Historia Polski
Gdzie są dzieła sztuki i wyposażenie wnętrz z MS „Piłsudski”?
Historia Polski
Odważyli się rzucić wyzwanie Moskwie
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Historia Polski
Pochowają 700 ofiar z „doliny śmierci”
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki