Film, który światową premierę miał 24 maja 2002 r., odniósł ogromny sukces. Otrzymał trzy Oscary, i to w bardzo prestiżowych kategoriach: za reżyserię, scenariusz adaptowany i rolę pierwszoplanową, a nominowany był w czterech kolejnych, m.in. za najlepszy film. Obraz doceniło jury Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes, przyznając mu Złotą Palmę, nagrodzono go także francuskimi Cezarami, statuetkami BAFTA oraz polskimi Orłami, by wymienić tylko najbardziej prestiżowe wyróżnienia. Trzeba dodać, że prawdziwie europejska koprodukcja, pod którą podpisały się Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Polska, była osiągnięciem nie tylko artystycznym, ale też komercyjnym – film zarobił ponad 120 mln dolarów, czyli niemal cztery razy więcej, niż wynosił jego budżet.
Czytaj więcej
Ilekroć sięgam po prace historyków zachodnich, ze smutkiem odkrywam, że powstanie warszawskie postrzegają oni przez pryzmat powstania w getcie warszawskim. Tak zresztą jest w całej historiografii zachodniej.
Roman Polański w poświęconym mu filmie dokumentalnym podkreślał, że „Pianista” to w jego dorobku dokonanie najważniejsze, bo w dramatycznych losach Władysława Szpilmana odnalazł swoje własne doświadczenia z lat okupacji. Podobnie zresztą jak współproducent filmu, Gene Gutowski, urodzony jako Witold Bardach w zasymilowanej rodzinie żydowskiej we Lwowie. Nie może więc dziwić, że obaj filmowcy dołożyli wszelkich starań, aby powstało dzieło wyjątkowe. To reżyser, po odrzuceniu 1400 aktorów uczestniczących w castingu, wybrał do roli Szpilmana 29-letniego Adriena Brody’ego. Był to wybór na miarę Oscara, a Brody miał własne powody, żeby stworzyć niezapomnianą kreację: jego pradziadek, polski Żyd, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych przed II wojną światową. Ci z rodziny, którzy pozostali w Polsce, zginęli potem w Auschwitz.
Do współpracy zaproszono najlepszych specjalistów. Za zdjęcia odpowiadał Paweł Edelman, muzykę skomponował Wojciech Kilar, a scenografię przygotował Allan Starski, który współtworzył wcześniej „Listę Schindlera” (1993 r., reż. Steven Spielberg).
Wspomnienia Władysława Szpilmana
Podstawą scenariusza, napisanego przez znanego brytyjskiego dramaturga Ronalda Harwooda, była książka o randze świadectwa. Wspomnienia Władysława Szpilmana, pianisty i kompozytora żydowskiego pochodzenia, który dzięki własnej determinacji i pomocy odważnych ludzi przeżył w okupowanej Warszawie długie lata wojennego koszmaru, zostały wydane po raz pierwszy w 1946 r., w opracowaniu Jerzego Waldorffa i pod tytułem „Śmierć miasta. Pamiętniki Władysława Szpilmana 1939–1945”. Na wznowienie trzeba było czekać ponad pół wieku, i to nie polscy czytelnicy otrzymali je jako pierwsi. W 1998 r. książka ukazała się w Niemczech pod tytułem „Das wunderbare Überleben: Warschauer Erinnerungen 1939–1945” („Cudowne ocalenie. Wspomnienia warszawskie 1939–1945”), tym razem w opracowaniu Andrzeja Szpilmana, syna Władysława. Pomysłodawcą wydania wspomnień był przyjaciel syna, niemiecki poeta i dysydent w czasach NRD Wolf Biermann.