Reklama
Rozwiń

Powstanie warszawskie oczami Zachodu

Ilekroć sięgam po prace historyków zachodnich, ze smutkiem odkrywam, że powstanie warszawskie postrzegają oni przez pryzmat powstania w getcie warszawskim. Tak zresztą jest w całej historiografii zachodniej.

Aktualizacja: 01.08.2019 07:10 Publikacja: 30.07.2019 00:01

Przemówienie prezydenta Donalda Trumpa na placu Krasińskich w Warszawie przypomniało światu heroizm

Przemówienie prezydenta Donalda Trumpa na placu Krasińskich w Warszawie przypomniało światu heroizm polskiej stolicy w 1944 r.

Foto: AFP

W związku z przypadającą 1 sierpnia 75. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego przypominamy tekst, który ukazał się w "Rzecz o historii" w 2018 roku.

To dobrze, że powojenne filmy, książki i artykuły eksponują ważny i bohaterski zryw garstki bojowników Żydowskiej Organizacji Bojowej w wigilię święta Paschy 19 kwietnia 1943 r., ale niestety niemal całkowicie pomijają dwa miesiące walki polskiej stolicy w 1944 r. Szczególnie amerykańscy historycy zatracają proporcje, pisząc o tysiącach dobrze przeszkolonych żołnierzy żydowskich, których w rzeczywistości było zaledwie kilkuset (niektóre źródła podają, że było ich mniej niż 1500), i to z niewielkim doświadczeniem bojowym. Nikt też nie chce wspominać, że ci ludzie byli i czuli się Polakami. Wszelka pomoc udzielona powstańcom w getcie przez Polskie Państwo Podziemne lub Gwardię Ludową jest w większości tych prac niemal zupełnie przemilczana.

Rozpisując się o heroizmie warszawskich Żydów, tylko nieliczni autorzy wspominają także „o tym drugim powstaniu", które jest definiowane jako epizod, znany jedynie z filmu „Pianista" w reżyserii Romana Polańskiego. I tu też pojawia się mały zgrzyt. Chociaż Polański oba zrywy powstańcze ukazał oczami Władysława Szpilmana, to pozostawiają one w pamięci widza wrażenie wydarzeń o równorzędnych proporcjach. Amerykański czy niemiecki widz nie zobaczy w „Pianiście" setek barykad i nie dowie się, że od sierpnia do października 1944 r. trwała zażarta walka o każdą ulicę. Filmowy Władysław Szpilman już po minucie od pierwszych strzałów powstania błąka się po ulicach miasta planowo palonego miotaczami ognia przez SS-manów. Szkoda, że Polański tak bardzo skrócił perspektywę czasową. Przecież Szpilman brał aktywny udział w powstaniu warszawskim i dopiero po jego upadku ukrył się w ruinach domu przy al. Niepodległości 223. Tam rzeczywiście przetrwał dzięki pomocy kapitana Wehrmachtu Wilma Hosenfelda.

Konia z rzędem temu, kto znajdzie w zachodnich opracowaniach naukowych informację, że w powstaniu warszawskim brało udział kilkanaście tysięcy ocalałych z zagłady Polaków pochodzenia żydowskiego. Żaden twórca filmu dokumentalnego czy fabularnego lub autor książki historycznej nie jest zainteresowany tym, by ukazać radość i entuzjazm polskich Żydów opuszczających swoje kryjówki w pierwszych godzinach warszawskiej insurekcji. Czy Polacy wyznania mojżeszowego radośnie zakładający polskie opaski na ramiona mieszczą się w hollywoodzkiej wizji antysemickiej Polski?

Wertując amerykańskie i zachodnioeuropejskie publikacje, nie sposób trafić na informację, że 5 sierpnia 1944 r. młodzi żołnierze AK (należący do harcerskiego batalionu „Zośka"), których wyjątkowo obłudny niemiecki serial „Nasze matki, nasi ojcowie" ukazał jako zwierzęcych antysemitów, wyzwolili w popisowej akcji 348 więźniów żydowskiego obozu koncentracyjnego Gęsiówka przy obecnej ul. Anielewicza. Nikt z zachodnich autorów nie wspomina o wyzwolonych, m.in. Henryku Ledermanie ps. Heniek czy Dawidzie Goldmanie ps. Gutek, którzy spontanicznie przyłączyli się do „polskiego" powstania.

Kto w USA uwierzy, że już 1 sierpnia 1944 r. oddział Kedywu dowodzony przez por. Stanisława J. Sosabowskiego ps. Stasinek wyzwolił około 50 Żydów zatrudnionych przy Umschlagplatzu, z których większość (m.in. Chaim Goldstein, wcześniej członek francuskiego ruchu oporu i więzień KL Auschwitz) z radością dołączyła do powstania?

Dla historyków niemieckich, amerykańskich, francuskich, nie mówiąc już o rosyjskich, powstanie warszawskie jest wydarzeniem wręcz marginalnym w historii II wojny światowej. Oczywiście, biorąc pod uwagę rozmiary całego teatru wojennego w latach 1939–1945, faktycznie jest to krótki epizod, ale niezwykle ważny z moralnego punktu widzenia.

Jakże często podnosi się w naszym kraju argument, że powstanie warszawskie miało wielki wymiar symboliczny i moralny, który miał uświadomić światu wolę walki Polaków o wolność. Cóż z tego, skoro ten nieludzki wręcz wysiłek naszych dziadków i rodziców został na Zachodzie niemal całkowicie zapomniany. Nieliczni, którzy o nim słyszeli, mają o tym wydarzeniu jednoznaczną opinię: nierozsądne, czupurne i zawadiackie zachowanie młodych polskich anarchistów i amatorów, którzy wsadzili palce między ogromne drzwi szarpane przez dwóch gigantów.

Pociesza jedynie, że telewizja BBC wyprodukowała film dokumentalny ,,Battle for Warsaw. The Warsaw Uprising of 1944". Uświadamia on naszym przyjaciołom w Europie i USA, że przez 63 dni w samym środku Europy trwała heroiczna walka wielkiego miasta, w którym zamordowano ponad 200 tys. cywilów.

Historia
Co naprawdę ustalono na konferencji w Jałcie
Historia
Ten mały Biały Dom. Co kryje się pod siedzibą prezydenta USA?
Historia
Most powietrzny Alaska–Syberia. Jak Amerykanie dostarczyli Sowietom samoloty
Historia
Dlaczego we Francji zakazano publicznych egzekucji
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Historia
Tolek Banan i esbecy
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń