Il Ridotto, kasyno słynne na całą XVIII-weiczną Europę

Francesco Guardi, XVIII-wieczny malarz z Wenecji, autor licznych pejzaży miejskich, uwiecznił słynne na całą ówczesną Europę kasyno. Il Ridotto zlikwidowano w 1774 r., a istniejąca od VIII stulecia Republika Wenecka przetrwała jeszcze tylko 23 lata.

Publikacja: 16.01.2020 14:50

Jedna z czterech zachowanych do dziś wersji obrazu Francesca Guardiego, na których artysta uwiecznił

Jedna z czterech zachowanych do dziś wersji obrazu Francesca Guardiego, na których artysta uwiecznił weneckie kasyno działające od 1638 do 1774 r.

Foto: Wikipedia

Budynek, w którym od 1638 r. przez kolejnych 136 lat mieścił się „dom gier", przetrwał do czasów współczesnych. Obecnie w Palazzo Dandolo, usytuowanym w pobliżu placu św. Marka, ale frontem zwróconym do jednego z kanałów, znajdują się hotel i restauracja – niezwykle ceniona przez odwiedzających Wenecję turystów, serwująca m.in. wyszukane dania z owoców morza. Miasto na lagunie, które przez ponad tysiąc lat było stolicą Republiki Weneckiej, a wraz z jej upadkiem przeżyło lata regresu, już w drugiej połowie XX w. stało się jedną z najchętniej wybieranych destynacji turystycznych. I choć tłumy przybyszów z każdego zakątka świata pojawiają się tu każdego dnia, to w okresie karnawału Wenecja przeżywa prawdziwe oblężenie.

Niech żyje karnawał!

Dopóki trwała Republika Wenecka, jej stolicą zarządzał doża wybierany przez Wielką Radę na dożywotnią służbę. W skład rady wchodzili członkowie najznamienitszych rodów, od wieków stanowiących o potędze i bogactwie miasta. Patrycjusze swoje majątki zbili na handlu i żegludze dalekomorskiej. Ale dawno już minęły czasy, gdy weneckie statki przewoziły chrześcijańskich krzyżowców przez Morze Śródziemne, gdy Republika posiadała liczne porty na Peloponezie i na wybrzeżu Adriatyku, a także dominowała w handlu europejskim z Orientem. Upadek Wenecji rozpoczął się wraz z odkryciem Ameryki: główne międzynarodowe szlaki handlowe nie przechodziły już przez miasto. Patrycjusze zubożeli, ale nie pozwolono im nawet przywrócić rodzinnych fortun poprzez śluby synów z córkami nowobogackiej burżuazji. Za taki mariaż zapłaciliby utratą miejsca w Wielkiej Radzie. Ich pałace popadały więc w ruinę, a XVIII-wieczna Wenecja traciła dawny blask. Niemniej w karnawale nadal była chętnie odwiedzana przez młodych arystokratów i przedstawicieli zamożnej burżuazji z całej Europy, ponieważ tylko w tym czasie mogli oni incognito oddać się wszelkim uciechom, także hazardowi.

Il Ridotto było otwarte jedynie podczas karnawału, który w Wenecji trwał w sumie około czterech miesięcy. „Przedsezon" rozpoczynał się już 5 października. Po krótkiej przerwie na Boże Narodzenie karnawałowa zabawa zaczynała się na nowo, by zakończyć się wraz z początkiem Wielkiego Postu. Z kolei po Wielkanocy karnawał powracał na wiosnę jeszcze na dwa tygodnie, zbiegając się z dużymi targami odbywającymi się w Wenecji podczas święta Wniebowstąpienia. Zarówno samo miasto, jak i Il Ridotto były w tym czasie przepełnione – do Wenecji ściągali tłumnie nie tylko bogaci turyści, ale też kurtyzany. Aby żaden z gości nie miał ochoty wyjeżdżać zbyt wcześnie, wyciszano złe wieści. Na przykład w 1789 r. wiadomość o śmierci ówczesnego doży upubliczniono dopiero wraz z nadejściem Wielkiego Postu. W karnawale goście mieli się czuć bezpiecznie: miasto miało skuteczny system policyjny oparty na armii tajnych agentów – powszechnie noszone maski zapewniały im anonimowość. Na czas karnawału wszelkie podejrzane osoby były zamykane w więzieniach lub wydalane z miasta. Dla pozostałych mieszkańców w XVIII w. karnawał był okresem finansowych żniw. Hotelarze, restauratorzy, a także gondolierzy, wytwórcy masek i sprzedawcy żywności zarabiali wówczas nieporównanie więcej niż w jakiejkolwiek innej porze roku.

Miasto artystów

Francesco Lazzaro Guardi był jednym z wielu malarzy w XVIII-wiecznej Wenecji. Na przykład Pietro Longhi, przedstawiciel włoskiego rokoka, malował głównie scenki rodzajowe rozgrywające się w środowisku patrycjuszy: małżeństwo pijące kawę, młodą dziewczynę biorącą „Lekcję tańca" (ok. 1741 r.). Dwaj malarze zwani Canaletto, zarówno wuj, jak i jego siostrzeniec, byli mistrzami wedut, czyli pejzaży miejskich. Nam szczególnie bliski jest Canaletto zwany młodszym, ponieważ w 1767 r. został nadwornym malarzem Stanisława Augusta. Jego cykl wedut warszawskich, będących artystycznym zapisem ówczesnego wyglądu miasta, do dziś możemy podziwiać w Zamku Królewskim i Muzeum Narodowym (m.in. na ich podstawie po II wojnie światowej odtworzono wygląd niektórych dzielnic zburzonej Warszawy).

Wróćmy jednak do Francesca Guardiego. Urodził się 5 października 1712 r. w Wenecji, w rodzinie artystów. Był synem malarza z Trentino w północnych Włoszech, który przeniósł się do Wenecji, by założyć tam pracownię, a także młodszym bratem Gianantonia uważanego za współzałożyciela Akademii Weneckiej. Miał jeszcze brata Nicolo, a także siostrę Cecilię, która poślubiła Giovanniego Battistę Tiepolo, wówczas najbardziej znanego weneckiego malarza (niestety, Cecilia uzależniła się od hazardu i straciła wszystkie prace męża oraz rodzinną willę).

Niewiele wiemy o klientach Guardiego. Ludzie, którzy kupowali jego obrazy, byli prawdopodobnie turystami lub mieszczanami z Wenecji (jego nazwisko nie pojawia się w inwentarzach kolekcji sztuki należących do rodzin patrycjuszy). Druga połowa XVIII w., czyli ostatnie dekady Republiki Weneckiej, nie była dobrym czasem dla artystów, także dla Guardiego. Ale ok. 1759 r. artysta stworzył obraz, który stał się dokumentem epoki, dowodem na istnienie wyjątkowego miejsca w jego ukochanym mieście.

Wenecki „dom gier"

Trudno powiedzieć, ile razy Francesco Guardi namalował Il Ridotto, ale cztery wersje przetrwały do naszych czasów. Dzieła różnią się między sobą nie tylko rozmiarem i kadrowaniem: artysta pomijał niektóre postacie, wymyślał nowe lub ubierał je w inne stroje. W prezentowanym powyżej obrazie ukazał wnętrze kasyna. Guardi oferuje nam widok salonu gier, w którym zostało wydzielonych kilka hazardowych sal – w rzeczywistości było ich ponad dziesięć, a artysta pokazuje nam wejścia do pięciu. Żadna z nich nie ma drzwi – prawdopodobnie dlatego, by łatwiej było mieć wszystko na oku. Na ścianach nad wejściami widać płótna w ramach, a lśniące żyrandole nadają delikatną strukturę górnej części obrazu – podkreślają też bogactwo i przepych tego miejsca. Świece nie są zapalone, ponieważ światło dzienne dociera z prawej strony, przez wysokie okna. Architektura i wystrój nie były jednak najważniejsze dla Guardiego, który chciał, aby cała uwaga widza skupiła się na namalowanych przez niego postaciach, niczym na teatralnej scenie.

Guardi gromadzi na tym obrazie około dwóch tuzinów ludzi – jedni wchodzą, inni udają się do wydzielonych sal lub już tam przebywają. Po lewej dwaj mężczyźni pochylają głowy nad stołem, poniżej dziecko bawi się z małym psem; obok młoda kobieta zwraca się do mężczyzny, który się jej kłania; dwie postacie w białych maskach wydają się ich obserwować. Po prawej jest też kurtyzana grająca na lutni, która zabawia mężczyznę w peruce, a za jego plecami dżentelmeni w długich czarnych płaszczach spieszą do jednej z sal, by wpaść w szpony hazardu.

W centrum obrazu dwie anonimowe postacie w białych półmaskach ubrane są w typowy wenecki strój karnawałowy. Noszono go nie tylko do Ridotto czy na uroczyste gale, ale także w ciągu dnia: do kawiarni, w odwiedziny do znajomych lub na zakupy. Kostium nosił nazwę bauta i zakrywał usta, brodę i włosy czarną jedwabną zasłoną, która opadała poza ramiona. Biała maska ??była noszona w połączeniu z trójkątną czarną czapką, a także czasem z peleryną, która zakrywała drogie stroje patrycjuszy. Kostium ukrywał płeć i znosił społeczne różnice. Pod przebraniem nie można było odróżnić sługi od pana czy też matki od córki. Aby się dowiedzieć, kto skrył się pod maską, wystarczyło spojrzeć na buty, które nawet pod długą peleryną trudno było schować – ujawniały status społeczny danej osoby.

Na obrazie za osobami w białych maskach można dostrzec postać z komedii dell'arte, mężczyznę w wysokim kapeluszu. Ubrany jest jak Poliszynel (wł. Pulcinella), postać w bieli, z garbem i haczykowatym nosem. Poliszynel był niezwykle gadatliwy i wciąż rozsiewał plotki. Niby to szepcąc pod nosem, dzielił się informacjami z publicznością – w efekcie tajemnica poliszynela stała się określeniem powszechnie znanej wiadomości. Nie dziwi więc, że właśnie jego umieścił Guardi na swoim obrazie poświęconym karnawałowi i hazardowi. Kolejna postać z komedii dell'arte pojawia się po lewej stronie dzieła – to dziecko zaczepiające małego psa. Malec jest przebrany za Arlekina. Jego patchworkowy kostium ma symbolizować prostotę i spryt (Arlekin zwykle odgrywał rolę sługi w improwizowanych komediach).

Spójrzmy też na osoby przy stole po lewej: ta w masce jest graczem, ale kim jest mężczyzna obok? Tylko weneccy patrycjusze mogli działać jako bankierzy w kasynach. Te uprzywilejowane osoby można było rozpoznać po tym, że nie nosiły maski (mężczyzna na obrazie ma na sobie perukę i tzw. togę, czarny oficjalny strój). Transakcję między dwoma mężczyznami niełatwo ustalić: na stole leżą żetony lub monety, a karty do gry są rozrzucone po podłodze. Niezamaskowany mężczyzna trzyma w dłoni mały notes, być może rejestr długów z gier hazardowych. Wielu turystów w czasie karnawału w Wenecji traciło fortuny. Niestety, po zamknięciu Il Ridotto w 1774 r. i upadku Republiki Weneckiej w roku 1797 hazardziści nie podróżowali już do miasta na lagunie, tylko do Monte Carlo.

Korzystałam m.in. z: Rose-Marie & Rainer Hagen, „What Paintings Say...", Taschen 2016

Historia
Przypadki szalonego Kambyzesa II
Historia
Paweł Łepkowski: Spór o naturę Jezusa
Historia
Ekshumacje w Puźnikach. Do odnalezienia drugi dół śmierci
Historia
Paweł Łepkowski: „Największy wybuch radości!”
Historia
Metro, czyli dzieje rozwoju komunikacji miejskiej Część II
Historia
Krzysztof Kowalski: Cień mamony nad przeszłością
Historia
Wojskowi duchowni prawosławni zabici przez Sowietów w Katyniu będą świętymi