Krzysztof Kowalski: Święta po polsku

Charakterystyczną cechą polskiego Bożego Narodzenia była nuta patriotyczna odziedziczona po czasach rozbiorów.

Aktualizacja: 25.12.2019 06:37 Publikacja: 24.12.2019 23:01

Krzysztof Kowalski: Święta po polsku

Foto: Fotorzepa/ Piotr Kowalczyk

Szklane bombki były źle widziane, ponieważ nie były wytwarzane w Polsce, lecz sprowadzane z Niemiec. Do takiego bojkotu nawoływano już przed I wojną światową, a szczególne w święta 1918 r. w najlepszym tonie było ozdabianie drzewek orzechami, pierniczkami, cukierkami, jabłkami, zabawkami z papieru i słomy własnej roboty.

Wobec samej choinki też wysuwano patriotyczne zastrzeżenia – zwyczaj ten ma niemieckie pochodzenie – u wielu Polaków nie spotykała się więc z przychylnością. Jak w Dereszewiczach na Polesiu, w majątku Kieniewiczów, w końcu XIX wieku: choinkę przygotowywała tam, po kryjomu, Fraulein Othmer, niemiecka guwernantka, gdyż dziadek Hieronim nie cierpiał choinki. W majątku Huta na Podolu w ogóle choinki nie stawiano, gdyż właściciel Hubert Stempowski uważał ją za „barbarzyńskie niszczenie świerków”. Jadwiga Guttakowska, córka właścicieli majątku Łazek, wspominała, że zwyczaj ubierania choinki w ich domu zanikał, w zamian jej matka wpłacała pieniądze na cel charytatywny (Tomasz Adam Pruszak, „O ziemiańskim świętowaniu”).

Do polskiej tradycji należało wigilijne polowanie, ponieważ panie domu wolały, aby mężczyźni nie przeszkadzali w ostatnich przygotowaniach. Z polowania do domu należało powrócić przed zmierzchem, a więc około trzeciej po południu. Myśliwi spożywali w lesie przekąskę, śledzika na razowcu, z kieliszkiem starki czy jałowcówki. Na wigilijne polowanie często zabierano ziemniaki do pieczenia w popiele, butelkę wódki, postny bigos. Opis takiego bigosu podaje Jacek Jerzy Nieżychowski („Kuchnia ziemiańska. Błogosławione cztery pory roku”): „Bigos odgrzewany w saganie zawieszonym na drągu nad ogniskiem, przyrządzany na słodkiej i kiszonej kapuście, wielokrotnie zamrażany i odgrzewany z mnóstwem borowików podsuszanych na słońcu, z dodatkiem cebulki i odrobiny czosnku, zrumienionych na świeżym maśle, z dodatkiem ziół, wreszcie doprawiony czerwonym burgundem, wędzonymi śliwkami i ziarnkami jałowca. Do bigosu dorzucana była nasza rodzima trufla, rodzona siostra tych francuskich, czyli poczciwe purchawki, zbierana, gdy dopiero wychylały się spod ziemi (...) Smaku, zapachu owego bigosu nie jest w stanie opisać żaden poeta. To trzeba właśnie w takim mroźnym dniu na leśnej polanie popróbować, przegryzając sitnym, w domu pieczonym na liściu kapusty żytnim chlebem, przepijając nalewkami różnorodnymi i grzanym korzennym winem”.

A jak wyglądała dawniej Wigilia? Wiązały się z nią różne przesądy, zabobony: która dziewka mak tarła na Wigilię, ta niechybnie wyjdzie za mąż; kto ilu wigilijnych potraw nie spróbuje, tyle radości ominie go w następnym roku; ponieważ „jak w Wigilię, tak cały rok”, starano się nie kłócić, nie przeklinać, itp. W Wigilię w rogach pokoju, w którym miano wieczerzać, stawiano snopki niemłóconego zboża. Pod biały lniany obrus kładziono siano.

Na Kresach Wschodnich i w rodzinach pochodzących z tamtych terenów zwyczajowo przyrządzano kutię. „Bez kucyi nie było w Polsce uczty wigilijnej ani u kmiecia, ani u magnata. Jednak kutia nie miała opinii potrawy smacznej. W potrawie zaś samej ta była tylko różnica, że chłopek i zagrodowiec przyrządzał ją z pęcaku jęczmiennego, a możni z kaszy jęczmiennej zwanej perłową” – zauważa Zygmunt Gloger („Boże Narodzenie”).

Melchior Wańkowicz uważał, że w kutii mieściły się „paskudztwa”, ku tradycji przyrządzone, których nikt chętnie nie tykał. Co odważniejsi nazywali kutię „szkaradzieństwem”, którego nikt nie chciał jeść. Tadeusz Chrzanowski zapamiętał z domu rodziców, że „należało jakość kutii sprawdzać rzucaniem łyżką sowitej porcji na sufit i jeśli się doń przyklejała, znaczyło to, że jest dobra” („Gwiazdka w bachorzych wspomnieniach”).

Polska Wigilia często nie była radosna. W okresie rozbiorów, szczególnie po powstaniu styczniowym, wiele rodzin nie mogło zasiadać do stołu w komplecie, toteż święta stawały się żałobne, smutne. Czytano listy, wiersze, wspominano. W Boże Narodzenie wyrażano wiarę w odzyskanie niepodległości, toteż kolędy przeplatały się z pieśniami patriotycznymi.

Jednak życie zwyciężało śmierć. Szlachta, ziemianie urządzali kuligi, z rodziną i czeladzią wyruszano saniami, gdy nie było śniegu – bryczkami, do sąsiada, bez uprzedzenia, a gdy mu wszystko wyjedzono i wypito, zabierano go z rodziną do innego sąsiada. Wznoszono toasty, od pokoleń te same, np.:

„Mikołaja z długą brodą,

gości z procentową wodą,

kobiety gorącej w prezencie,

Historia
Krzysztof Kowalski: Zabytkowy łut szczęścia
Historia
Samotny rejs przez Atlantyk
Historia
Narodziny Bizancjum
Historia
Muzeum rzezi wołyńskiej bez udziału państwa
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Historia
Rocznica wyzwolenia Auschwitz. Przemówią tylko Ocaleni
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego