Lepsze niż Stalin

Nazwisko Stalin brzmi tak strasznie, że praktycznie każdy kontekst, w którym występuje (może z wyjątkiem skrajnie negatywnych), zmienia w ponurą makabrę. Właściwie powinno zmieniać, bo zawsze mam kłopoty z wierszem Gałczyńskiego na śmierć Stalina. Treść wprawdzie obrzydliwa, ale asonanse tak piękne, że człek, czytając to monstrum, mimo usiłowań nie potrafi się otrząsnąć z uroku sztuki wersyfikacyjnej Konstantego Ildefonsa. Taka jest bowiem magia wielkich poetów, o której mocy pisałbym pewnie chętniej niż o mocach triumfatorów z pól bitewnych. No, ale pora na nie wrócić

Publikacja: 09.11.2007 16:40

Lepsze niż Stalin

Foto: Rzeczpospolita

Pytanie, jak w uszach dzisiejszego Polaka brzmi nazwa Stalingrad, w której zaklęty jest upiór strasznego tyrana. Dobrze to dla nas czy niedobrze, że Sowieci zmiażdżyli pod miastem noszącym jego imię hitlerowskie zastępy?

Z ciekawości przeprowadziłem sondę wśród moich przyjaciół z redakcji „Mówią wieki”. Prawda, biorąc pod uwagę statystycznego Polaka, była to próbka wybitnie niereprezentatywna, bo koledzy moi – przecież historycy – są niepomiernie bardziej obkuci w historii niż przytłaczająca większość rodaków. I tylko jeden odpowiedział, że nie wie, reszta jak jeden mąż oświadczyła, że w sumie dobrze, bo gdyby Niemcy pobili Sowietów, to dopiero byłoby okropnie. Też tak myślę, jednakże rozumiem, że Polacy o kresowych korzeniach niekoniecznie muszą podzielać to zdanie...

Pamiętam wszakże długą rozmowę z dużo starszym kolegą, człowiekiem mądrym i uczonym, żołnierzem Powstania Warszawskiego, wybitnym profesorem i publicystą. Nic z komunisty, rewanżysty czy kogo tam jeszcze – raczej ucieleśnienie polskiego inteligenta z bagażem starej kultury Zachodu za skórą.

Gadało się o tym i owym, jak to przy winie: o książkach, obrazach, a zwłaszcza filmach – o Fellinich, Antonionich i innych Wajdach. I nagle profesor mówi: – Fellini Fellinim, ale najpiękniejszy film mojego życia to fragment kroniki filmowej ze słynnej defilady Krasnej Armii, te pęki hitlerowskich sztandarów walające się w kurzu placu Czerwonego – cóż to był za wspaniały widok!

Dlatego, że pamiętał. Pamiętał to straszne upokorzenie, którego doznawał w okupowanej Warszawie, kiedy byle stupajka w mundurze feldgrau wprost parował pogardą do wszystkiego co polskie, słowiańskie, nieniemieckie na wschód od Odry. On, człek wykształcony, Europejczyk w każdym calu, wielbiciel Kochanowskiego i Rimbauda, Bacha i Schillera, skazany był na codzienne upokorzenia z rąk rzekomych przedstawicieli „wyższej rasy”. A teraz ich barbarzyńskie znaki leżały u stóp ludzi urodzonych daleko na wschód od Odry... To nie była żadna antyniemieckość, panslawizm czy inne, niegodne ludzi cywilizowanych, dyrdymały. To była miara upokorzenia.

Dziś inne czasy, czasy szczęśliwe, kiedy możemy wraz z Niemcami szukać dobrego, wspólnego dziedzictwa, które zagospodarowuje ogromny płacheć historii. I nie ma sensu pytać, czy Kopernik był Niemcem czy Polakiem, bo tak naprawdę był członkiem innej wspólnoty – tej szlachetnej, humanistycznej. Członkiem wielkiej europejskiej republiki ludzi poszukujących prawdy. Prawda jak daleko odbiegliśmy od bitwy stalingradzkiej? Ale to dobre, stare prawo felietonisty, który uważa, że – mimo wszystko – Stalingrad był lepszy niż Stalin.

Szybko się okazało, że walki w mieście nie są mocną stroną Wehrmachtu: bój na zawalonych gruzami ulicach i wewnątrz budynków wykluczał użycie czołgów – wszystko zależało od piechoty. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, bo walczący jak lwy Rosjanie to, co stracili za dnia, odbijali nocą. 13 września północne zgrupowanie niemieckie zdołało opanować większą część dwóch fabryk w północnych rejonach Stalingradu – Barykad i Czerwonego Października. Jednak w nocy kontrnatarcie Rosjan zmusiło Niemców do wycofania się

Pytanie, jak w uszach dzisiejszego Polaka brzmi nazwa Stalingrad, w której zaklęty jest upiór strasznego tyrana. Dobrze to dla nas czy niedobrze, że Sowieci zmiażdżyli pod miastem noszącym jego imię hitlerowskie zastępy?

Z ciekawości przeprowadziłem sondę wśród moich przyjaciół z redakcji „Mówią wieki”. Prawda, biorąc pod uwagę statystycznego Polaka, była to próbka wybitnie niereprezentatywna, bo koledzy moi – przecież historycy – są niepomiernie bardziej obkuci w historii niż przytłaczająca większość rodaków. I tylko jeden odpowiedział, że nie wie, reszta jak jeden mąż oświadczyła, że w sumie dobrze, bo gdyby Niemcy pobili Sowietów, to dopiero byłoby okropnie. Też tak myślę, jednakże rozumiem, że Polacy o kresowych korzeniach niekoniecznie muszą podzielać to zdanie...

Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem