Reklama
Rozwiń
Reklama

Sylwetka - Jan Rodowicz „Anoda”

Dowódca. Narciarz. Legenda pokolenia. Pierwszy kronikarz Batalionu „Zośka”. Student. Wynalazca. Czy nie za dużo jak na 26-letnie życie?

Aktualizacja: 19.11.2007 19:23 Publikacja: 19.11.2007 13:23

Sylwetka - Jan Rodowicz „Anoda”

Foto: Rzeczpospolita

Ojciec „Anody”, profesor Politechniki Warszawskiej, specjalista w dziedzinie budownictwa wodnego, był autorem kilku projektów regulacji Wisły. Janowi Rodowiczowi Wisła ocaliła życie, kiedy trzykrotnie ranny w powstaniu został ewakuowany na Saską Kępę przez berlingowców w połowie września 1944 r. Józef Sigalin, jak tuziny urbanistów i marzycieli, począwszy od Wokulskiego, marzył o „zwróceniu Warszawy ku Wiśle”, publikując w tej sprawie kolejne memoriały.

Pod koniec lat 40. obaj mieli do czynienia z wartownikami: młodszy przez dwa tygodnie prowadzony był przez nich z piwnicy MBP na Koszykowej do pokoju przesłuchań na IV piętrze; starszy pisał o wartownikach na budowie MDM, zaskoczonych „gospodarską wizytą” Bieruta. Dalszą karierę robił już tylko Sigalin.

W podaniu skierowanym do ZUS jesienią 1945 roku wyliczał sucho: „5 sierpnia 1944 r. zostałem ranny na ulicy Okopowej pociskiem z pistoletu maszynowego w lewą nogę. Po opatrunku walczyłem dalej. 10 sierpnia na ul. Spokojnej doznałem przestrzału lewego płuca pociskiem z kb. 15 września na ul. Wilanowskiej zostałem ranny po raz trzeci z niemieckiej rusznicy ppanc. w lewe ramię i łopatkę, z potrzaskaniem kości. Następnego dnia w drodze do szpitala zostałem ranny odłamkami z granatnika w lewy łokieć i przy upadku noszy doznałem złamania lewej ręki w łokciu”.

Urodzony w 1923 roku siostrzeniec gen. Władysława Bortnowskiego mógłby wymienić jeszcze niejedno, od akcji pod Arsenałem w kwietniu 1943 r. (dowódca sekcji „Butelki”, wyprowadza spod ognia rannego „Alka”; pierwszy Krzyż Walecznych), przez uwolnienie więźniów pod Celestynowem w maju, likwidację posterunku żandarmerii w Sieczychach w sierpniu, wykolejenie pociągu pod Pogorzelą we wrześniu ostatniego roku przed powstaniem. Jaktorów, Milanówek, Wilanów, Rogożno: historia akcji Kedywu to w niemałej części dzieje Jana Rodowicza.

Szeregowy 23. drużyny ZHP w liceum Batorego, szaroszeregowiec, podharcmistrz, „harcerski” w stopniu, który dziś zdawałby się ostentacją. Podczas pobytu na bazie dwóch plutonów kompanii „Rudy” w lasach pod Wyszkowem urządzał podwładnym kąpiel świętego Szczepana, czyli – bieg przez jałowce w spodenkach gimnastycznych, traktując to jako „pożyteczną szkołę hartu”. Ślubował, że do końca okupacji nie będzie tańczył – ale kiedy trafia na pierwsze powojenne imieniny kuzynki, tańczy przez cały wieczór z poznaną tam Alicją, która zostanie jego narzeczoną.

Reklama
Reklama

Zainicjował akcję ekshumacyjną: to pod wodzą „Anody” szczątki żołnierzy Batalionu „Zośka” trafiały z Woli i Czerniakowa do kwatery A-20 na Powązkach (ciała brata, który spłonął 30 sierpnia 1944 w szpitalu powstańczym na Chełmskiej, nie udało się odnaleźć). Nakłanianie tych, którzy przeżyli, do spisywania pamiętników i do stawienia się przed Komisją Likwidacyjną Obszaru Centralnego AK, na której czele stał dowódca Zgrupowania „Radosław” płk Jan Mazurkiewicz. 81 procent inwalidztwa – i narty w Szklarskiej Porębie. Absolwent okupacyjnej Państwowej Szkoły Elektrycznej, syn i bratanek inżyniera, mógł trafić tylko na Politechnikę. Kiedy Urząd Bezpieczeństwa aresztował go w Wigilię 1948 roku, był na drugim roku Wydziału Architektury.

Z zawiadomienia Naczelnej Prokuratury Wojskowej rodzice dowiedzieli się, że Jan Rodowicz 7 stycznia 1949 r. popełnił samobójstwo, wyskakując z okna podczas przeprowadzania go z aresztu. Już w marcu dr Konrad Okolski opowiedział im jednak o przeprowadzonej potajemnie sekcji, z której wynikało, że „Anoda” został zamęczony i najprawdopodobniej wyrzucony przez okno w stanie agonalnym. Do niemal identycznej relacji innego świadka dotarł w połowie lat 90. historyk Piotr Lipiński. Śledztwo, podjęte w 1991 roku decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości Wiesława Chrzanowskiego, nie doprowadziło jednak do wiążących ustaleń: nie zachowały się ani archiwa MBP, ani – na kilku kościach wydobytych z kwatery rodzinnej na Powązkach – ślady wojskowych butów.

Ojciec „Anody”, profesor Politechniki Warszawskiej, specjalista w dziedzinie budownictwa wodnego, był autorem kilku projektów regulacji Wisły. Janowi Rodowiczowi Wisła ocaliła życie, kiedy trzykrotnie ranny w powstaniu został ewakuowany na Saską Kępę przez berlingowców w połowie września 1944 r. Józef Sigalin, jak tuziny urbanistów i marzycieli, począwszy od Wokulskiego, marzył o „zwróceniu Warszawy ku Wiśle”, publikując w tej sprawie kolejne memoriały.

Pod koniec lat 40. obaj mieli do czynienia z wartownikami: młodszy przez dwa tygodnie prowadzony był przez nich z piwnicy MBP na Koszykowej do pokoju przesłuchań na IV piętrze; starszy pisał o wartownikach na budowie MDM, zaskoczonych „gospodarską wizytą” Bieruta. Dalszą karierę robił już tylko Sigalin.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama