Prokuratorzy IPN zwrócą się do władz brytyjskich o udostępnienie dokumentów dotyczących okoliczności katastrofy gibraltarskiej, w której miał zginąć generał Sikorski. Chcą też ekshumacji jego szczątków – Nie jest kwestia najbliższego czasu – mówi jednak „Rz” szef pionu śledczego IPN Dariusz Gabrel. Nie jest bowiem jasne, czy do ponownego otwarcia trumny w ogóle może dojść. Jak twierdzi historyk Dariusz Baliszewski, w 1993 r., kiedy Polakom przekazano zwłoki Sikorskiego, Brytyjczycy zastrzegli w specjalnej umowie, że trumna nie może być otwierana. – O umowie tej mówił mi ówczesny minister w Kancelarii Lecha Wałęsy Andrzej Zakrzewski. Nie bardzo więc wierzę, że do otwarcia trumny dojdzie bez zgody Brytyjczyków – mówi „Rz” Baliszewski.
Od lat bada sprawę śmierci Sikorskiego i za najbardziej prawdopodobną uważa hipotezę zakładającą, że naczelny wódz nie zginął w katastrofie samolotu w 1943 r., lecz został wraz z innymi osobami zamordowany w pałacu gubernatora, a w samolocie umieszczono zwłoki.
Dariusz Gabrel o umowie z Brytyjczykami zakazującej otwierania trumny nic nie wie. – Zbadamy tę sprawę, ale jesteśmy zdeterminowani, by to śledztwo przeprowadzić. Badania szczątków mogłyby pomóc – mówi Gabrel.
Nic nie wiadomo, by kiedykolwiek przeprowadzono sekcję zwłok generała. Nigdy też nie podano oficjalnej, bezpośredniej przyczyny śmierci Sikorskiego. W 1993 r., gdy przekładano szczątki do nowej trumny, dokonano jedynie pobieżnych oględzin ciała. Zachowane stosunkowo dobrze tkanki nie nosiły blizn, które zazwyczaj powstają podczas sekcji zwłok.
Tadeusz A. Kisielewski, autor książki „Gibraltar ’43. Jak zginął generał Sikorski”, jest przekonany, że ekshumacja wyjaśni przyczynę śmierci. – Dla mnie jest pewne, że generał nie zginął w katastrofie. Czy przyczyną śmierci była kula, uderzenie tępym narzędziem, trucizna czy uduszenie, to mogą ustalić lekarze – mówi „Rz”.