Helena Wolińska zmarła w środę w Wielkiej Brytanii. Jako prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej oskarżała w procesach stalinowskich. To ona stała za aresztowaniami opozycjonistów i polskich oficerów, którzy walczyli w II wojnie światowej. Doprowadziła m.in. do skazania na śmierć po sfingowanym procesie dowódcy AK generała Augusta Fieldorfa, ps. Nil. Jej podpis widniał też na akcie oskarżenia wobec Władysława Bartoszewskiego.
Wolińska miała 89 lat. Od 1999 r. strona polska bezskutecznie starała się o jej ekstradycję. Stalinowska prokurator była oskarżona o zbrodnię komunistyczną niepodlegającą przedawnieniu. Jednak Anglicy w 2006 r. odmówili jej wydania (Wolińska miała obywatelstwo brytyjskie). Powoływali się m.in. na „względy humanitarne”.
W 2007 roku z wnioskiem o wydanie europejskiego nakazu aresztowania wystąpił pion śledczy IPN. Zarzucił prokurator Wolińskiej bezprawne aresztowanie 24 osób w latach 50. Wojskowy Sąd Okręgowy nakaz wydał. Wolińska w wypowiedzi dla „The Guradian” uznała wówczas, że jest „kozłem ofiarnym”. Próby jej ekstradycji nazwała zaś „cyrkiem”.
– Od lat zastanawiałem się, czy w ogóle można będzie doprowadzić do jej ukarania. Okazuje się, że nie. Ale przecież nawet gdyby doszło do ekstradycji, nie jest przesądzone, jakby się zachowały polskie sądy – mówi w rozmowie z „Rz” prof. Jerzy Eisler, historyk. – Ale przed sądem ostatecznym nie ma zawieszeń ani apelacji. I teraz czeka ją dużo trudniejszy proces i surowszy sąd niż tutaj.
Śmierć Wolińskiej oznacza zakończenie śledztwa IPN. – Nie mamy jeszcze oficjalnego potwierdzenia jej śmierci od Brytyjczyków. Kiedy je otrzymamy, prokurator zakończy bądź umorzy postępowanie – przyznaje Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN. – Można tylko żałować, że przed śmiercią Wolińskiej nie doszło do jej osądzenia.