Międzynarodowa Rada Oświęcimska dyskutowała dziś wieczorem, czy może on z powrotem znaleźć się w dawnym miejscu.
Po głośnej kradzieży zabytku trwają prace nad scaleniem pociętego napisu. Dopiero wtedy zapadnie ostateczna decyzja, czy oryginał wróci nad bramę obozu. Teraz bardziej prawdopodobne wydaje się umieszczenie go pod dachem – twierdzi sekretarz Rady Oświęcimskiej Marek Zając. Wiele zależy od opinii konserwatora zabytków.
Kradzież i pocięcie wykonanego przez polskiego więźnia napisu na trzy części pogorszyły stan zabytku. Dlatego być może zobaczymy go tylko na wystawie w obozowym budynku. Nad bramą mógłby zawisnąć jedynie z okazji ważnych wydarzeń, np. rocznic wyzwolenia hitlerowskiego obozu.
Napis "Arbeit macht frei" został skradziony 18 grudnia 2009 roku. Zadaniem prokuratury, na zamówienie przebywającego dziś w krakowskim areszcie Szweda – Andersa Hoegstroema. Napis odnaleziono 20 grudnia we wsi Czernikowo koło Torunia. Przestępcy – współpracujący ze Szwedem Polacy - pocięli go na trzy części.
Krakowski sąd skazał już trzech uczestników tej kradzieży na kary od półtora roku do dwóch i pół lat więzienia oraz nawiązki po 10 tys. zł. Na wniosek oskarżonych wyrok zapadł bez przeprowadzania przewodu sądowego.