Reklama

Giordano Bruno. Śmierć wolnomyśliciela

Giordano Bruno – filozof, teolog, mistyk, poeta, wizjoner nauki, wolny duch i religijny obrazoburca. Mieszanka iście wybuchowa jak na czasy, w których żył. Odważył się myśleć samodzielnie, niezgodnie z dogmatami i – co gorsza – głosić swoje idee na forum publicznym. W czasach kontrreformacji groziła za to śmierć.

Aktualizacja: 26.06.2021 07:14 Publikacja: 24.06.2021 21:00

Proces Giordana Bruna – tablica na pomniku filozofa na Campo de’ Fiori w Rzymie

Proces Giordana Bruna – tablica na pomniku filozofa na Campo de’ Fiori w Rzymie

Foto: Jastrow/Wikipedia

Biuletyn „Ritorni di Roma" z 19 lutego 1600 r. donosił: „W czwartek spalony został żywcem na Campo de' Fiori zakonnik, dominikanin z Noli, niepoprawny heretyk. Z kneblem w ustach z powodu zbrodniczych słów, które wypowiadał". Inny informator publiczny „Avvisi di Roma" dodawał: „(...) Był to niezwykle uparty heretyk, który według swojej fantazji układał różne twierdzenia przeciwne naszej wierze (...). Zbrodzień ten w swej zawziętości pragnął dla tych swych twierdzeń umrzeć (...)". Podobno ostatnie zdanie, jakie wyrzekł do oprawców, brzmiało: „Wy, którzy mnie skazujecie, bardziej być może boicie się tego wyroku niż ja". Potem założono mu na język metalową płytkę – krwawy knebel rzymskiej inkwizycji obawiającej się, że skazany jeszcze przed śmiercią zdąży rzucić w tłum kilka słów, które obudzą uśpione serca i umysły wiernych.

Rzymskie biuletyny nie rozpisywały się o śmierci Bruna, bo nie było takiej potrzeby. Świadków wydarzenia było wielu. Spalenie na stosie to w tamtych czasach była spora atrakcja. Z pewnością mały placyk w centrum Rzymu o pięknej poetyckiej nazwie, na którym mroźnym rankiem 17 lutego 1600 r. stanął stos dla Giordana Bruna, szczelnie wypełnił się żądną krwi publiką. Z pewnością zgromadzona gawiedź bez zachęty wykrzykiwała słowa pełne nienawiści, kiedy miejski kat wyprowadził skazanego i jeszcze raz odczytał wyrok: „Ogłaszamy cię bracie Giordano Bruno nieskruszonym, zawziętym i zatwardziałym heretykiem. Na podstawie tego podlegasz wszystkim potępieniom i karom Kościoła powszechnego". Bez wątpienia tłum zafalował z oburzenia, kiedy Bruno odmówił ucałowania krucyfiksu, a potem krzyczał z radości, gdy odarto go z szat, ukazując jego wychudzone i poranione ciało, i przy akompaniamencie ponurych pieśni członków Bractwa Ścięcia Świętego Jana Chrzciciela podpalono stos. A potem zapewne było jak w słynnym poemacie Miłosza napisanym kilka wieków później:

„Tu na tym właśnie placu

Spalono Giordana Bruna,

Kat płomień stosu zażegnął

Reklama
Reklama

W kole ciekawej gawiedzi.

A ledwo płomień przygasnął,

Znów pełne były tawerny,

Kosze oliwek i cytryn

Nieśli przekupnie na głowach".

Lawa

Filippo Bruno (Giordano to imię zakonne) urodził się w 1548 r. w małej miejscowości Nola pod Neapolem, w pobliżu wulkanu Wezuwiusz. Jak obrazowo ujął to jego biograf Andrzej Nowicki – „miał usposobienie gorejącego wulkanu, wybuchającego wspaniałymi płomieniami genialnych pomysłów naukowych, które wyprzedzały rozwój nauki o całe stulecia". Do rewolucyjnych teorii dojdzie po latach, ale odwagę samodzielnego myślenia i ciekawość świata miał od dziecka. Problemem były pieniądze, a konkretnie ich brak. Dla ambitnego chłopca z biednej rodziny pozostawała w zasadzie jedna droga – kariera kościelna.

Reklama
Reklama

W 1565 r. 17-letni Filippo wstępuje więc do zakonu dominikanów w Neapolu, chociaż bez najmniejszej wątpliwości jest to z jego strony wybór całkowicie wyrachowany i pragmatyczny, niepoparty jakimkolwiek powołaniem. Bruno od początku łamie wszelkie reguły. Ze swojej celi zakonnej usuwa wizerunki świętych, a pozostałych nowicjuszy zniechęca do lektury żywotów świętych. Mimo zatargów z przełożonymi kończy studia teologiczne, a w 1574 r. otrzymuje nawet tytuł doktora teologii. Jego bunt, podparty wiedzą, rozwija się. Bruno, w odróżnieniu od większości religijnych reformatorów doby renesansu i reformacji, nie zaczyna od krytykowania instytucji Kościoła, ale od razu uderza w podstawowe dogmaty wiary. Zamiast pism Arystotelesa i jego chrześcijańskiego epigona, czyli św. Tomasza z Akwinu, woli czytać Erazma z Rotterdamu. W przyswajaniu wiedzy wspomaga się mnemotechniką, której metody wytrwale zgłębia.

Neapolitańska inkwizycja po raz pierwszy zwraca baczniejszą uwagę na młodego myśliciela w 1575 r., gdy podczas dyskusji o arianizmie Bruno ujawnia swe wątpliwości co do Trójcy Świętej. W lutym 1576 r. zostaje oskarżony o herezję (akt oskarżenia przeciwko niemu zawiera blisko 130 punktów) i ekskomunikowany. Bruno rozpoczyna wieloletnią tułaczkę po Europie, podczas której dojrzewają w nim niekonwencjonalne poglądy teologiczne i filozoficzne, a także rodzą się przełomowe teorie naukowe.

Jednocześnie rośnie liczba jego wrogów lub osób, którym się naraził. Jego wadą jest z pewnością bezkompromisowość, arogancja i przekonanie o własnej słuszności. Potrafi głośno krytykować możnych doktorów Kościoła, i to nie tylko katolickiego, także tych reformowanych. Być może gdyby urodził się dwa stulecia później i działał w okresie oświecenia, jego losy byłyby inne, ale wiek XVI nie jest gotowy na rewolucyjność jego poglądów i jego niewyparzony, posuwający się do bluźnierstwa (w ówczesnym rozumieniu tego pojęcia) język.

Do 1579 r. Giordano wędruje po Włoszech, zarabiając na życie jako prywatny nauczyciel gramatyki i astronomii. Gdy w Bergamo zostaje ponownie oskarżony o herezję, występuje z zakonu, by powrócić do życia zakonnego po kilku miesiącach. Ostatecznie habit zrzuca w 1579 r., już po wyjeździe do Genewy, gdzie na pewien czas przyjmuje kalwinizm. Gdy jednak okazuje się, że ten odłam chrześcijaństwa jest jeszcze bardziej nietolerancyjny niż katolicyzm, a Bruno za ostrą krytykę jednego z miejscowych autorytetów teologicznych trafia do więzienia, postanawia przenieść się do Tuluzy, określając na pożegnanie kalwinistów pogardliwie „pedagogami i pedantami".

We Francji przez dwa lata wykłada filozofię i astronomię, po czym trafia na dwór króla Henryka III, zafascynowanego jego mnemotechnicznymi sztuczkami. Sprawując intratną funkcję lektora królewskiego, Bruno nieco się wycisza i znajduje czas na napisanie traktatu poświęconego zagadnieniu „magicznej pamięci" – „De umbris idearum", a także komedii „Candelaio" oraz opery „Cantus Circaeus", w których ostro krytykuje zepsucie współczesnego świata i Kościoła. W 1583 r., kiedy Francją coraz mocniej zaczynają wstrząsać wojny religijne i rośnie fanatyzm, Giordano Bruno decyduje się na przenosiny na drugą stronę kanału La Manche. Znajduje zatrudnienie na dworze królowej Elżbiety I, a potem na uniwersytecie w Oksfordzie. Tam ostatecznie krystalizują się jego poglądy filozoficzne i teologiczne. Napisane po włosku „O nieskończoności wszechświata i światach" („De l'infinito universo e mondi") dotyczy kluczowych zagadnień teologicznych i kosmologicznych, zainspirowanych m.in. odkryciami Kopernika. Z kolei w „Wieczerzy Środy Popielcowej" i pięciu innych dialogach ostro krytykuje Biblię jako źródło poznania prawdy o świecie naturalnym.

Wykłady w Oksfordzie przysparzają mu wrogów wśród tamtejszych elit uniwersyteckich, które m.in. wyśmiewają teorie heliocentryczną Kopernika. Bruno nazywa ich „głupcami" i w 1585 r. decyduje się na powrót na kontynent, gdzie przez kolejnych sześć lat odwiedza miasta Rzeszy i Francji, co rusz wywołując skandale i zbierając oskarżenia za szerzenie herezji. W tym czasie zaczyna się też jego fascynacja magią, kabałą, religiami wschodnimi i okultyzmem.

Reklama
Reklama

Buntownik z wyboru

W Europie końca XVI w. Giordano Bruno musiał zostać intelektualnym outsiderem. Postrzegano go jako groźnego heretyka, który w swoich wykładach, traktatach i poematach brutalnie i bezpardonowo stara się zburzyć panujący od wieków porządek, kwestionuje religijne dogmaty i próbuje udowodnić, że Bóg i wszechświat są czymś innym, niż przedstawiają to teologowie, zarówno katoliccy, jak i protestanccy. Nie jest przypadkiem, że był jedynym znanym filozofem z XVI wieku, który został ekskomunikowany przez wszystkie trzy główne odłamy chrześcijaństwa: katolicyzm (1576), kalwinizm (1579) i luteranizm (1589, w Helmstedt).

Włoski filozof był pierwszym myślicielem, który tak wyraźnie i jednoznacznie poparł heliocentryczną teorię Kopernika (pamiętajmy, że Galileusza inkwizycja złamała i zamknęła mu usta). Warto jednak podkreślić, że Bruno nie zrozumiał jej w sposób naukowy, jego znajomość matematyki i astronomii była niewystarczająca, o czym świadczą zapiski na marginesach należącego do niego egzemplarza „O obrotach sfer". O Koperniku Bruno pisał bardzo pochlebnie: „Jemu zawdzięczamy oswobodzenie nas od różnych fałszywych twierdzeń powszechnie panującej wulgarnej filozofii, jeśli nie powiedzieć wręcz, że od ślepoty" („De immenso et innumerabilibus"). Jednocześnie poszedł o krok dalej niż polski astronom, który zakładał istnienie tzw. sfery gwiazd stałych, ograniczającej kosmos. Bruno doszedł do wniosku, że wszechświat jest nieskończony w czasie i przestrzeni, i jest to odbicie nieskończoności Boga, który nie jest odrębnym bytem. Stąd jeden z największych zarzutów podniesionych później przez inkwizycję – utożsamienie Boga z naturą, czyli panteizm.

Bruno głosił także teorię o wielości światów. Uważał, że układów gwiezdnych podobnych do naszego jest bardzo dużo, a ludzie nie są jedynymi istotami rozumnymi we wszechświecie. Podczas śledztwa oświadczył, że w nieskończonym wszechświecie zawarte są niezliczone światy i „w ten sposób istnieje dwojakiego rodzaju nieskończoność – nieskończona wielkość wszechświata i nieskończona mnogość światów, z czego pośrednio wynika zaprzeczenie prawdy opartej na wierze". Ostentacyjnie pogardzał Arystotelesem i opartym na jego filozofii chrześcijańskim tomizmem, za to bliscy mu byli np. Demokryt czy Leucyp, którzy twierdzili, że wszelka materia jest zbudowana z atomów.

Filozof z Noli naraził się także Kościołowi, krytykując Biblię, którą uważał za zbiór mitów oraz legend, oraz odrzucając inne podstawowe prawdy wiary: objawienie, grzech pierworodny, sąd ostateczny, boskość Jezusa, którego nazwał szarlatanem, a proroków postrzegał jako epileptyków.

W rękach inkwizycji

W 1591 r. Giordano Bruno zmęczony wieloletnią tułaczką i powszechnym ostracyzmem w stosunku do jego osoby wraca do Włoch. Marzy mu się katedra uniwersytecka w Padwie, ale ostatecznie przyjmuje propozycję, która okaże się niezwykle brzemienna w skutkach – gościnę u weneckiego patrycjusza Giovanniego Mocenigo, zafascynowanego jego pismami i osobą. Bruno ma nauczyć go mnemotechniki oraz wprowadzić w tajniki ezoteryki i magii. Pół roku później Mocenigo przekazuje związanego filozofa w ręce weneckiej inkwizycji. Jaka była prawdziwa przyczyna konfliktu między nimi? – nie wiadomo. Znany jest tylko skutek. Bruno szybko trafia do więzienia kościelnego w Rzymie, gdzie przez następne siedem lat toczy się przeciwko niemu drobiazgowe śledztwo, a potem proces. Świętemu Oficjum przewodzi Robert Bellarmin, który traktuje więźnia dość łagodnie i stosunkowo długo pozwala mu na aktywną obronę. Bruno przemawia, przekonuje, pisze, kluczy, co pewien czas wycofuje się z niektórych swoich twierdzeń, by po chwili wykrzyczeć je jeszcze głośniej. Im dłużej trwa śledztwo, tym bardziej bezkompromisowa staje się postawa wolnomyśliciela. W końcu zamknięcia procesu i skazania heretyka domaga się sam papież Klemens VIII.

Reklama
Reklama

W święta Bożego Narodzenia 1599 r. Bruno dostaje ostatnią szansę w postaci pióra, kałamarza i pliku kartek, na których ma spisać swój akt skruchy i wyrzec się swoich poglądów. Przede wszystkim musi przyjąć dogmaty: o Trójcy Świętej, o transsubstancji, o Niepokalanym Poczęciu, Duchu Świętym, odrzucić swoją koncepcję wielości światów. Giordano Bruno oddaje inkwizytorom czyste karty. Kiedy w następnych tygodniach odwiedzają go zakonnicy z różnych kongregacji, próbując przekonać do ustępstw – milczy. 8 lutego wysłuchuje aktu oskarżenia. Zostaje wyklęty, podobnie jak jego pisma, które jako heretyckie również zostają skazane na spalenie i hurtowo wciągnięte do indeksu ksiąg zakazanych. Półtora tygodnia później Giordano Bruno ginie na stosie, a jego prochy zostają wysypane do Tybru.

Wbrew panującej powszechnie opinii nie był on męczennikiem w imię nauki, a w każdym razie jego naukowe twierdzenia i wizje nie wpłynęły zasadniczo na surowość wyroku. Jak już wspomniałem, Bruno do swoich rewolucyjnych i, jak się okazało, w większości prawdziwych teorii naukowych dochodził dzięki swojemu wizjonerstwu, intuicji, wyobraźni. Nie pozostawił ani jednego naukowego traktatu potwierdzonego empirycznie. Kościół skazał go i uśmiercił przede wszystkim za obrazoburcze twierdzenia dotyczące chrześcijańskich dogmatów. Dlatego Bruno jest raczej męczennikiem za wolną myśl, za prawo do swobodnego głoszenia nawet najbardziej rewolucyjnych poglądów, a jego największe znaczenie polega na intelektualnej odwadze, bez której nie ma pełnej wolności sumienia i myśli. „Nikt nie ma prawa do narzucania innym jakichkolwiek ograniczeń – czy to materialnych, czy duchowych, a zwłaszcza nikt nie może stosować wobec drugiej osoby przymusu religijnego" – stwierdził w jednym ze swoich dzieł wolnomyśliciel z Noli.

„Trudno orzec, kim był naprawdę. Nikt przy zdrowych zmysłach nie ośmieli się zaprzeczyć, że wielkim filozofem i znakomitym pisarzem. Chodzi jednak nie tylko o jego bezsporne przymioty umysłu i równie bezsporne talenty. Kusi jego zagadkowa sylwetka ludzka. To agresywny, wybuchowy, pewny siebie gwałtownik i zuchwały ironista, to milczący samotnik, izolowany z własnej woli, drażliwy i gotów zawsze wycofać się na długo w krąg cienia" – tak o Giordano Bruno napisał Gustaw Herling-Grudziński w opowiadaniu „Głęboki cień". „Posiadał jakoby więcej kobiet niż Salomon (...). Znieważał bluźnierczo Chrystusa i Matkę Boską w sposób niemożliwy do powtórzenia. Lecz była to zewnętrzna kora ludzka – owoc wielu lat nędzy, upokorzeń, niepowodzeń, włóczęgostwa, ucieczek. W ostatniej fazie procesu potrafił wznieść się na szczyty swej wiedzy i filozoficznej przenikliwości".

Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama