Problem jednak w tym, że jak na razie nie znamy stanowiska Niemiec w tej sprawie. Oprócz haniebnej wypowiedzi jakiegoś anonimowego urzędnika rządu Angeli Merkel, który mówił, że z „moralnego" punktu widzenia sprawa odszkodowań jest załatwiona, nikt w Niemczech głośno nie wypowiada się w tej sprawie. Słusznie, bo po co nagłaśniać problem, o który Polacy zaraz się pokłócą między sobą i z Żydami. Niedawno prezes PiS Jarosław Kaczyński postraszył, że Polska upomni się nie tylko o odszkodowania za zniszczenia dokonane przez Niemców w czasie II wojny światowej, ale także w czasie I wojny światowej. Gdybym chciał wyjść na błazna, dorzuciłbym do tego roszczenia o reparacje za zabór pruski, dziewięć wojen krzyżackich, wojnę w 1109 r. z królem niemieckim Henrykiem V i z cesarzem Henrykiem II w latach 1002–1005, 1007–1013 i 1015–1018 oraz zapłatę za to, że Wanda rzuciła się do Wisły. Śmieszne? O nie. Dramatycznie żałosne!