Historia Polski nie zaczyna się od myszy. Co prawda, pożarły one ostatniego księcia plemiennego z linii Popielidów, zwanego Popielem, i pozwoliły synowi Piasta Chościskowica, czyli Piasta Kołodzieja, Siemowitowi przejąć władzę i rozpocząć dynastię Piastów, ale od wina, które Popiel miał podać na uczcie. W winie rozpuszczona była trucizna. To ona zabiła jego 20 stryjów – synów Leszka III. Dopiero z ich martwych ciał miały się wylęgnąć myszy, które dokonały zmiany władzy. Historia o myszach, opisana przez Galla Anonima, miała wskazywać na rękę Boga. Ten swoją mocą przekazał władzę w ręce Siemowita, którego „za powszechną zgodą, księciem Polski ustanowił, a Popiela wraz z jego potomstwem doszczętnie wytracił z królestwa”.
Tenże Gall wspomina również ważną dla układu dynastycznego Piastów kwestię postrzyżyn Siemowita. Wówczas w Gnieźnie pojawili się tajemniczy goście, którzy trafili na ucztę zorganizowaną przez Piasta i żonę jego, imieniem Rzepka. Gospodarze mimo swego ubóstwa serdecznie podjęli podróżnych, starając się zapewnić im wszelkie wygody. „Mam ci ja beczułkę [dobrze] sfermentowanego piwa, które przygotowałem na postrzyżyny jedynego syna, jakiego mam, lecz cóż znaczy taka odrobina? Wypijcie je, jeśli wola!” – rzekł Piast. Przybysze nie bronili się przed nakładaniem kolejnych porcji mięsa ani polewaniem nowych rogów trunku, „bo dobrze wiedzieli, że przez picie nie ubędzie go, lecz przybędzie. I tak ciągle miało przybywać piwa, aż napełniono nim wszystkie wypożyczone naczynia”. Ta nigdy niekończąca się beczka piwa miała podkreślać wagę przewrotu niosącego dobrobyt. Umieszczenie trunków jako kluczowego elementu zmiany dynastycznej na początku polskiej państwowości świadczy o tym, jak ważny był alkohol dla naszych przodków.
Cukry i drożdże
Historia alkoholu zaczyna się od wyewoluowania grzybów, a dokładnie drożdży. Drożdże żyją dzięki cukrom. Odżywiają się nimi, a jak już się dobrze najedzą, wydalają alkohol. Tę cechę jako pierwsi zauważyli ludzie pierwotni, jak choćby przedstawiciele kultury natufijskiej. Napój Natufijczyków był przygotowywany z pszenicy i jęczmienia. Bardziej przypominał sfermentowaną owsiankę niż dzisiejsze piwo. Naukowcy spekulują, że pragnienie, które mogło zaspokoić tylko piwo, stało się bodźcem do udomowienia zbóż, a to zapoczątkowało rewolucję neolityczną, czyli zmianę trybu życia z koczowniczego na osiadły.
Na ziemiach polskich tradycje piwowarskie nie są tak stare, ale sięgają najdawniejszych czasów prasłowiańskich. Było ono najpopularniejszym napojem alkoholowym wśród Słowian. O piwie wspomina Jan Długosz w swoich „Rocznikach”: „Wina i oliwy kraj ten dla ostrego północnego zimna nie ma; zamiast wina używa piwa, które robią z żyta, pszenicy i jęczmienia albo orkiszu”. Smak piwa poprawiano miodem, który dodatkowo przyspieszał fermentację i wzmagał moc trunku. Bo piwa w owych czasach były raczej cienkie. Długosz opisuje też historię księcia poznańskiego Przemysława, który „podczas 40-dniowego postu odziany włosiennicą, używał tylko ladajakiego piwa i wina cienkiego”.
Gall Anonim podkreśla w „Kronice polskiej”, że piwo było lubiane i popularne, a to wraz z rozwojem średniowiecznych miast przyczyniło się do powstania prężnego przemysłu browarniczego. Prawie każde miasto miało przynajmniej jeden browar, a na przykład w XIV-wiecznym Krakowie, gdzie żyło 12–15 tys. ludzi, było ich 25.