Przez 78 lat historia wojny polskiej 1939 r. została totalnie zafałszowana, a popularnymi wyobrażeniami zawładnęły mity. Odpowiedzi brak choćby na podstawowe pytanie: dlaczego Polska i Niemcy znalazły się na kursie wojennym? Popularni autorzy przekonują, idąc za Catem-Mackiewiczem, że to perfidna Wielka Brytania skłoniła nas swoimi gwarancjami do sprowokowania Hitlera do uderzenia. Gwarancje zostały ogłoszone przez premiera Neville'a Chamberlaina w kwietniu 1939 r., a kluczowa narada, na której polskie władze postanowiły postawić się Niemcom, odbyła się na Zamku Królewskim w Warszawie w styczniu 1939 r. Prewencyjną wojnę przeciwko Niemcom rozważaliśmy zresztą podczas kryzysu czechosłowackiego w 1938 r., a proponowaliśmy ją Francji już w 1936 i 1933 r. To raczej Polska starała się wciągać do wojny mocarstwa zachodnie, a nie odwrotnie. Nad tą dyplomatyczną rozgrywką rozciąga się mgła nieodgadnionej tajemnicy. Być może w jej rozwianiu pomogłoby rozwiązanie innej zagadki – dlaczego Wielka Brytania, wbrew swoim interesom i kiepsko przygotowana, poszła na wojnę przeciwko III Rzeszy.
Wielka Brytania. Cud domu windsorskiego
Król rządzący wielkim imperium abdykuje, by móc poślubić kobietę, którą kocha. Tak w sposób romansowo-bajkowy oficjalna historiografia pokazuje wydarzenia z grudnia 1936 r. – niespodziewaną abdykację brytyjskiego władcy Edwarda VIII, który wkrótce poślubił średnio urodziwą amerykańską rozwódkę Wallis Simpson. Jego decyzja wywołała wówczas szok. Oto bowiem w atmosferze skandalu odszedł dobrze zapowiadający się monarcha, uznawany za przyjaciela ludu. „Nie zamierzałem nic więcej, niż otworzyć okna i wpuścić do szacownej instytucji trochę świeżego powietrza, jakim miałem w zwyczaju oddychać, gdy byłem księciem Walii. Moją skromną ambicją było poszerzenie nieco podstaw monarchii, uwrażliwienie jej na nowe uwarunkowania naszych czasów" – mówił Edward VIII. Wtajemniczeni przyznawali, że dymisja króla bynajmniej nie zmartwiła rządu premiera Stanleya Baldwina. Wszak król od dawna był na kursie kolizyjnym z tym rządem. W czasie kryzysu nadreńskiego Edward VIII wymógł na Baldwinie, by Wielka Brytania nie protestowała przeciwko złamaniu przez Niemcy traktatu wersalskiego. Groził abdykacją.
Zażyłe stosunki króla z niemieckim ambasadorem von Ribbentropem oraz innymi prominentnymi nazistami, wyrażany publicznie podziw dla Hitlera, sympatia okazywana Niemcom zarówno przed abdykacją, jak i później (czasem ocierająca się o zdradę – w czasie wojny, gdy był gubernatorem Bahamów, miał utrzymywać kontakty z niemieckimi tajnymi służbami i wspierać działania U-Bootów na pobliskich akwenach) – wszystko to wskazywało, że Wielka Brytania ma pronazistowskiego monarchę, który chce, by imperium weszło w sojusz z Rzeszą. Logiczne wydaje się więc podejrzenie, że w 1936 r. doszło do zamachu stanu, którym Londyn dokonał strategicznego wyboru. Król został zmuszony do abdykacji. Wcześniej, w lipcu 1936 r., dokonano na niego zamachu – próbował go zastrzelić Irlandczyk Jerome Brannigan, prawdopodobnie współpracujący z MI5. Komuś bardzo zależało na pozbyciu się hiperaktywnego proniemieckiego monarchy.
Po co jednak sięgać po takie środki? Edward VIII nie był przecież jedynym przedstawicielem proniemieckiej frakcji w brytyjskich elitach. Jego brat i następca Jerzy VI firmował przecież „pokój naszych czasów" osiągnięty w Monachium, a w czasie wojny stał na stanowisku, że Wielka Brytania powinna zawrzeć pokój z Niemcami. Rudolf Hess w 1941 r. udał się do Szkocji, by spotkać się z przedstawicielami brytyjskiej rodziny królewskiej i arystokracji. Królowa matka mówiła zaś w 1940 r., że niemiecka okupacja Wielkiej Brytanii byłaby do zaakceptowania pod warunkiem, że Niemcy pozostawiliby monarchię w spokoju. Trudno się dziwić takim poglądom. Brytyjska rodzina królewska to przecież etniczni Niemcy. Również wielu przedstawicieli brytyjskich elit uważało wojnę z Niemcami za niepotrzebną i ogromnie ryzykowną dla imperium. Wszak Hitler miał być człowiekiem, który zajmie się ekspansją na Wschodzie, pozostawiając w spokoju kolonie, i porachuje się z „tymi okropnymi bolszewikami". Po dojściu Hitlera do władzy Londyn wielokrotnie dawał do zrozumienia, że nie będzie powstrzymywał Niemiec. Świadczył o tym m.in. korzystny dla Rzeszy traktat morski. Z wielu źródeł wiadomo zaś, że Hitler liczył na układ z Wielką Brytanią – Niemcy będą mieli wolną rękę na kontynencie, a Brytyjczycy niech panują w koloniach i na morzach. Jakim więc cudem oba kraje znalazły się na kursie kolizyjnym, który doprowadził do wybuchu II wojny światowej?
II wojna światowa. Na czym polegał Plan Wojenny Czerwony
Jeśli w 1936 r. ktokolwiek spodziewał się uwikłania Wielkiej Brytanii w wojnę, to najczęściej oczekiwał, że będzie to wojna przeciwko... Stanom Zjednoczonym. O nieuchronności tej wojny był przekonany m.in. Hitler, który uważał, że Niemcy powinny w niej stanąć u boku Brytyjczyków. To napięcie wojenne miało źródło w Planie Wojennym Czerwonym, opracowanym w 1930 r. pod kierownictwem gen. Douglasa MacArthura, ówczesnego szefa sztabu armii USA. Obejmował on atak na dużą skalę na Kanadę, m.in. ze zmasowanym użyciem broni chemicznej. To miało być miażdżące uderzenie pozbawiające Albion bardzo ważnej części imperium. Do tego doszłoby prawdopodobnie zatopienie brytyjskiej floty na Karaibach oraz zajęcie wysp na Pacyfiku. To nie były czysto teoretyczne rozważania. W 1931 r. legendarny lotnik Charles Lindbergh wykonywał misję szpiegowską nad Zatoką Hudsona, identyfikując miejsca na potencjalne przyczółki inwazyjne. Jednocześnie rozpoczęto intensywną rozbudowę instalacji wojskowych przy granicy kanadyjskiej. Prace te nabrały tempa za rządów prezydenta Franklina Delano Roosevelta, przywódcy zdeterminowanego, by przekształcić świat według swojej wizji, i jednocześnie nienawidzącego europejskich imperiów kolonialnych. W 1935 r. nad granicą kanadyjską odbyły się wielkie amerykańskie manewry wojskowe. Roosevelt stopniowo przygotowywał gospodarkę i społeczeństwo na konflikt globalny...