Reklama

Niemcy zwracają rzeczy osobiste ofiar wojny

Obrączki, zegarki, zdjęcia, dokumenty – zachowało się 876 depozytów z rzeczami ofiar niemieckich zbrodni.

Aktualizacja: 30.03.2021 09:14 Publikacja: 29.03.2021 19:08

Zachowana w niemieckim archiwum legitymacja Dariusza Wiaderka

Zachowana w niemieckim archiwum legitymacja Dariusza Wiaderka

Foto: Archiwum Arolsen

Pamiątki znajdują się w Wydziale Poszukiwań Arolsen Archives – Międzynarodowe Centrum Badań Nazistowskich Prześladowań w Niemczech. Mogą się po nie zgłaszać bliscy tragicznie zmarłych Polaków.

Po Franciszku Wąsiku został tylko zegarek, po Wiktorii Kaczmarek złota bransoletka. Znajdujący się w szarej kopercie depozyt Dariusza Wiaderka zawiera dokumenty pokazujące jego więzienną drogę oraz legitymację szkolną Zawodowego Męskiego Gimnazjum Mechanicznego im. M. Konarskiego w Warszawie. Dariusz mieszkał w Warszawie przy ul. Freta 48/15, był synem Wincentego i Euzebii z domu Brzezińskiej, urodził się 10 października 1923 r. w miejscowości Gidle koło Radomska.

– 15 sierpnia 1940 r. został wywieziony do obozu koncentracyjnego Auschwitz, otrzymał numer więźniarski 2940. Potem przeniesiono go do obozu Neuengamme. Był jednym z 23 uratowanych z katastrofy okrętu pasażerskiego „Thielbeck", zatopionego 3 maja 1945 r. w Zatoce Lubeckiej przez samoloty brytyjskie – mówi nam Małgorzata Przybyła z Wydziału Poszukiwań Archiwum Arolsen w Niemczech. Po wojnie Dariusz przebywał w obozie dla cudzoziemców w Neustadt w Holstein, następnie dzięki pomocy UNRRA wyjechał do Szwecji, a potem wrócił do Polski. Nieznane są jego dalsze losy.

Śmierć na morzu

Archiwum poszukuje też bliskich ucznia Waldemara Marii Rowińskiego (ur. 14 września 1923 r. w Porębie na Śląsku, mieszkał w Chorzowie przy ulicy 11 Listopada 26), który przed wojną uczęszczał do Publicznej Szkoły Powszechnej i do Gimnazjum Męskiego nr 868 im. św. Stanisława Kostki. W depozycie zachowała się jego legitymacja i świadectwa szkolne, a także zdjęcia – na jednym jest ojciec Czesław, komisarz policji. 17-letni Waldemar jako więzień polityczny w pierwszym transporcie trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz, a 12 marca 1943 r. przeniesiony został do obozu Neuengamme. Zginął 3 maja 1945 r. podczas bombardowania statku „Cap Arcona" w Zatoce Lubeckiej. Został pochowany na cmentarzu w Neustadt.

– Poszukujemy krewnych Ludwika Grąza, urodzonego 16 września 1921 r., który mieszkał w Brześciu nad Bugiem, na terenie obecnej Białorusi – dodaje Małgorzata Przybyła. Uczęszczał do Średniej Szkoły Technicznej im. Marszałka Piłsudskiego. W jego legitymacji szkolnej wpisano imię ojca: Wojciech. Gdy miał zaledwie 18 lat, Niemcy wywieźli go do Auschwitz, następnie do Neuengamme koło Hamburga.

Reklama
Reklama

– Ludwik Grąz zginął prawdopodobnie w maju 1945 r. w Zatoce Lubeckiej podczas bombardowania statków, które stały się śmiertelną pułapką dla ponad 6000 więźniów – dodaje Małgorzata Przybyła.

W poprzednim roku Arolsen Archives po raz pierwszy zaprezentowało we współpracy z Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau cyfrową wystawę #StolenMemory (#SkradzionaPamięć). Pokazane zostały przedmioty osobiste, które nadal znajdują się w niemieckim archiwum, a które placówka ta jest gotowa zwrócić bliskim ofiar wojny.

Szare koperty

Co to za depozyty? Po aresztowaniu Niemcy odbierali więźniom wszystkie rzeczy osobiste. Trafiały one do koperty jako tzw. Effekten, a następnie przesyłane były za więźniem do kolejnego miejsca jego pobytu. Mienie osobiste Żydów, Romów, sowieckich jeńców wojennych oraz więźniów innych narodowości zamordowanych w komorach gazowych SS rekwirowało.

Tuż przed wyzwoleniem obozu Neuengamme funkcjonariusze SS ukryli depozyty więźniów w jednej z pobliskich wsi, ale odnaleźli je żołnierze brytyjscy. W sumie było to prawie 4700 kopert z rzeczami osobistymi, część z nich została zwrócona, jednak do dzisiaj w archiwum jest ich jeszcze ok. 2700. Najwięcej, bo aż 876, należało do polskich ofiar.

Chociaż wie o nich kilka instytucji publicznych i przedstawiciele rządu, nie zrobiono nic, aby mogły wrócić do bliskich ofiar, chociażby angażując się w poszukiwanie spadkobierców.

Małgorzata Przybyła z Archiwum Arolsen mówi nam, że po wyzwoleniu osobiste rzeczy więźniów obozu koncentracyjnego Neuengamme zostały zabezpieczone przez zarząd gminy Lunden Szlezwik-Holsztyn. Były to pozostałości po przeniesionym do tej miejscowości zarządzie mieniem zagrabionym więźniom z Neuengamme.

Reklama
Reklama

Brytyjczycy skonfiskowali je, a następnie zinwentaryzowali. Zostały one przekazane Głównemu Urzędowi ds. Zarządzania Majątkiem, który od 1955 r. przyjął nazwę Krajowe Biuro Administracji ds. Odszkodowań. W 1963 r. depozyty trafiły do archiwum z zastrzeżeniem, że powinny zostać zwrócone bliskim ofiar.

W grupie poszukiwanych są m.in. bliscy tych, którzy zostali ewakuowani na statkach „Cap Arcona" i „Thielbek". 3 maja 1945 r. brytyjskie samoloty zatopiły je, zginęło około 6400 więźniów. W archiwum są też rzeczy osobiste więźniów z obozów koncentracyjnych Bergen-Belsen oraz Dachau.

Informacje o depozytach polskich ofiar znajdują się na stronie archiwum arolsen-archives.org.

Historia
Artefakty z Auschwitz znów na aukcji w Niemczech. Polski rząd tym razem nie reaguje
Historia
Julia Boyd: Po wojnie nikt nie zapytał Niemców: „Co wyście sobie myśleli?”
Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama