14 czerwca 451 r. biskup Orleanu Anianus tak jak każdego dnia oblężenia wyszedł na rozpadające się pod uderzeniami taranów mury, by zagrzewać do walki i dodawać otuchy obrońcom. Już chyba tylko on wierzył, że z Rzymu nadejdzie odsiecz. Sytuacja obleganych od pięciu tygodni obrońców była tragiczna. Setki zginęły od strzał napierających Hunów. Mury lada chwila zostaną zburzone i w mieście rozpocznie się rzeź. Dłużej nie można czekać. Trzeba się poddać. Gdy już otwarto bramy i pierwsze oddziały Attyli wchodziły do miasta, biskup dojrzał na horyzoncie chmurę szybko przemieszczającego się kurzu. W końcu nadchodziła odsiecz. Na czele swoich legionów i sojuszniczej armii Wizygotów zbliżał się Flawiusz Aecjusz, dyktator Rzymu. Po krótkiej, zażartej bitwie było po wszystkim. Orlean był uratowany, a przeprawy przez Loarę pozostały w rękach chrześcijan. Hordy Hunów uciekały w kierunku Sekwany i Marny.