„Dowieziono nas pod więzienie zamku Lubomirskich w Rzeszowie. Wyładowano nas pod szpalerem psów, mnie dostała się cela numer 19 w suterenach, i oddano nas pod opiekę UB. Gdy wszedłem do pomieszczenia, byłem osiemnasty, było ciasno, leżało się na betonie, ale było widno i nieco cieplej . (...) W celi byli rozmaici ludzie i z różnych stron, ale wszyscy żołnierze AK, wśród nich byli oficerowie" – napisał w niepublikowanych dotąd wspomnieniach Marian Klajner, żołnierz AK, aresztowany przez NKWD pod koniec 1944 r. w Dynowie i przewieziony do Rzeszowa. Był on świadkiem egzekucji przez powieszenie na dziedzińcu zamku.
Pion śledczy IPN w Rzeszowie rozpoczyna właśnie śledztwo w sprawie zbrodni komunistycznych popełnionych na zamku Lubomirskich w Rzeszowie w latach 1944–1956. – W tym czasie – jak szacują historycy – przez więzienie przeszło ponad 30 tys. ludzi – uważa Karol Polejowski, wiceprezes IPN.
W okresie okupacji niemieckiej przeszło zaś ponad 4,5 tys. osób, w tym Wincenty Witos. Trafiali tam głównie ludzie związani ze Związkiem Walki Zbrojnej – AK i innymi organizacjami.
Czytaj więcej
Po raz pierwszy do zwrotu dzieła sztuki Ministerstwo Kultury wykorzystało przepisy związane z systemem informacji o rynku wewnętrznym Unii Europejskiej. Niemcy zwrócili ikonę skradzioną 30 lat temu.
Aresztowania pierwszej grupy żołnierzy AK Sowieci dokonali już we wrześniu 1944 r. Funkcjonujący wtedy na zamku trybunał wojenny I Frontu Ukraińskiego wydawał wyroki śmierci lub zsyłki za przynależność do AK. Wśród skazanych był m.in. stracony 21 października Władysław Skubisz z Krasnego, członek grupy egzekucyjnej na rzeszowskich gestapowców Flaschkego i Potebauma. 8 grudnia funkcjonariusze UB zabili tam także ks. Michała Pilipica, kapelana Obwodu AK Rzeszów. Pod koniec 1944 roku wyroki wydawał Najwyższy Sąd Wojskowy z siedzibą w Lublinie, a od 1946 Wojskowy Sąd Rejonowy powołany do ścigania podziemia niepodległościowego i ukraińskich nacjonalistów. Jego wyroki wykonywano przez rozstrzelenie w jednej z piwnic zamkowych lub powieszenie na szubienicy ustawionej na dziedzińcu. Wśród osób, które straciły życie, byli m.in. Jan Prędkiewicz, szef wywiadu AK i WiN w Jarosławiu, Jan Toth ps. Mewa, żołnierz z powiatu jarosławskiego, Leopold i Tadeusz Rząsowie, żołnierze AK i działacze Rzeszowskiego Okręgu Zrzeszenia WiN, oraz wielu dowódców UPA, m.in. Wołodymyr Szczygielski ps. Burłaka.