— Chodziło o pokazanie jak wiele polskich śladów istnieje w niemieckiej kulturze, o czym Niemcy nie mają często pojęcia — mówi Andrzej Kaluza, jeden z koordynatorów projektu. Album powstał z inicjatywy Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt.
Jego autorzy udowadniają, że najprawdopodobniej polska kultura w Niemczech pozostawiła więcej śladów niż jakakolwiek inna. Nie wyłączając francuskiej, bardzo silnie w Niemczech obecnej, lecz sąsiedztwu polsko-niemieckiemu towarzyszyły od średniowiecza ogromne ruchy migracyjne. W przypadku Francji miało to miejsce właściwie raz, gdy do Niemiec przybyli francuscy hugenoci w XVI wieku.
Tymczasem w przedwojennych Niemczech funkcjonowała nawet uznana przez władze państwowe mniejszość polska. Polaków jest dzisiaj w Niemczech prawie 800 tys., według oficjalnych danych. W sumie wywodzących się z Polski mieszkańców Niemiec jest zapewne blisko 2 mln.
Ich obecność jest widoczna nie tylko na boiskach piłkarskich, w kulturze czy polityce, ale w codziennym życiu. O tym wszystkim traktuje album wydany na świetnym papierze z wieloma ilustracjami . Na 450 stronach znalazło się 250 haseł umieszczonych w porządku alfabetycznym.
Jednym z pierwszych jest hasło „Aushwitz-Prozesse (Procesy Oświęcimskie) z lat 1963-68 w Frankfurcie nad Menem, w których sądzono członków personelu obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. To dzięki nim, w większym stopniu niż w wyniku procesów norymberskich, dotarł do opinii publicznej powojennych Niemiec ogrom zbrodni nazistowskich Niemiec.
Jednym z ostatnich haseł jest ”Worterwanderungen” (migracja słów) na temat obecności w języku polskim słów pochodzenia niemieckiego oraz polskich określeń obecnych w języku niemieckim.