Od wojny minęło ponad 20 lat, ale ludziom żyło się coraz trudniej. W sklepach nie starczało nie tylko mięsa (przede wszystkim wieprzowego), ale nawet oleju jadalnego z powodu braku opakowań szklanych i ludzi do pracy w rozlewniach. Po 1967 roku wzrost płac nie przekraczał 2 procent, gdy np. odzież podrożała o ponad 10 procent. Na dodatek atrakcyjne towary można było kupić wyłącznie spod lady. Produkowane w Polsce koszule non-iron mięły się, a szorstkie swetry płowiały, rozciągały i traciły fason. Nie było nawet obrączek. W 1969 roku modne były karbowane, ale „czynniki miarodajne” wyjaśniły, że nie ma po co karbować, skoro nawet gładkich brakuje. Dla osłody dzienniki podały, że w 1969 roku do sklepów trafi 100 tys. maszyn do szycia, 235 tys. pralek, 530 tys. telewizorów,20 tys. syren i 7 tys. fiatów.
W 1970 roku brakowało 1,3 mln mieszkań. Od połowy lat 60. standard budowanych mieszkań był obniżony. W 1970 roku 48 procent mieszkań miało łazienkę. Co 20. rodzina miała samochód, co piąta chłodziarkę, połowa radio i 48 procent telewizor. Przede wszystkim z powodu małych zarobków gospodarstwa domowe wydawały co drugą złotówkę na żywność. Żeby podreperować domowe budżety, do pracy poszły kobiety. W pięcioleciu 1965 – 1970 planiści założyli 42-procentowy przyrost miejsc pracy dla kobiet, ale tylko w latach 1966 – 1967 wyniósł on 57 procent.
W latach 60. rząd PRL planował nadgonić zapóźnienie w dziedzinie chemii. Do 1967 roku wydał łącznie ok. 40 mld zł na produkcję włókien syntetycznych, w tym na Elanę w Toruniu, Anilanę w Łodzi i Stilon w Gorzowie. Produkcja włókien wzrosła z 78 tys. ton w 1960 roku do 140 tys. ton dziesięć lat później, czyli z 2 do 4 kg na jednego mieszkańca. Planiści zapomnieli jednak o włókniarzach, którzy nie mieli maszyn do przerobu włókien syntetycznych. Dlatego prawie połowa z wyprodukowanej w 1968 roku elany zalegała w magazynach. Pełne magazyny były również w Anilanie i Stilonie. Tam, gdzie pieniądze były, przedsiębiorstwa budowlane nie miały mocy przerobowych i zaplanowane środki nie zostały wykorzystane.
Gospodarka planowa poniosła kompletną klapę także w dziedzinie elektroniki. Dyrekcja zjednoczenia Unitra narzekała na szybkie tempo zmian technologii i asortymentu wyrobów w tej branży, które zmuszało do nowych inwestycji. Brakowało półprzewodników, niektórych typów kondensatorów, anten ferrytowych itp., a materiały hutnicze i chemiczne były złej jakości. Rosła za to produkcja przestarzałych lamp elektronowych. Udział artykułów powszechnego użytku w produkcji Unitry spadł z 28,5 procent w 1965 roku do 25 procent w 1970 roku, chociaż weszły do sprzedaży radia tranzystorowe i z UKF. Nie udało się rozpocząć produkcji kolorowych telewizorów i magnetofonów kasetowych. Wyroby znane były z częstych awarii.
Udział Polski w światowej produkcji przemysłowej w 1970 roku wynosił 2 procent, a Polska miała 0,1 procent zainstalowanych na świecie komputerów – 70 razy mniej niż USA i 18 razy mniej niż Wielka Brytania. Województwo opolskie miało od 1968 roku jeden komputer Odra 1013. „Wykorzystuje go huta Małapanew w Ozimku do obliczeń kosztów odlewów staliwnych, Fabryka Obrabiarek Rafamet do obliczenia kosztów odlewów żeliwnych i Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Handlu Obuwiem do obliczania obrotów magazynowych. Pozostała moc obliczeniowa wykorzystywana jest przez biura projektowe. Centrum obliczeniowe ma być wybudowane w Opolu dopiero w 1975 roku”, pisało „Życie Gospodarcze” w 1969 roku.