Redakcja dziennika „Nowiny” idzie za ciosem i ustala, co następuje: „W Łańcuckiej Fabryce Śrub ludzie dostają deputat proszkowo-mydlany, jednak biorą go do domu na pranie cywilnych ciuchów, więc kombinezony pozostają brudne. W krośnieńskiej »Lniance« rozdano pracownicom nowe, zgrabne, kolorowe fartuchy. Na drugi dzień tylko kilka przyszło w nich do fabryki, reszta założyła stare, sponiewierane.

Zarządzający mogli machnąć ręką. Ale nie: przekonali mistrzów, żeby ci przekonali pracownice. Poskutkowało, bo poszła wieść: „»Baby, jutro przyjeżdża telewizja!«”. Artykuł wieńczy myśl, że „to naprawdę istotne, czy człowiek rano myśli: znowu muszę iść do tej cholernej czarnej roboty, czy też: tak mi się chce znowu zacząć moją, dobrą, ciekawą pracę”.

A propos ciekawej pracy – nowe możliwości otwiera projekt Towarzystwa Krzewienia Kultury Świeckiej. „TKKŚ uczyniło już wiele dla upowszechnienia i wdrożenia świeckiej, socjalistycznej obyczajowości i obrzędowości. Na szczególną uwagę zasługują inicjatywy dotyczące świeckiego ceremoniału pogrzebowego. Pogrzeb wyznaniowy ma na celu zapewnienie treści wyłącznie religijnych i nie zawsze jest w stanie zastąpić treści świeckich, które wiążą się z pożegnaniem człowieka jako obywatela, towarzysza pracy, członka społeczności”. Niestety, na razie brak nie tylko mistrzów ceremonii, ale nawet osób, które potrafiłyby wygłosić mowę pogrzebową. „Nie ukształtowały się i nie upowszechniły kanony tego rodzaju przemówień – łkają „Nowiny”. – Dlatego na wyróżnienie zasługuje inicjatywa Międzywojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Kadr Laickich, który wydał „Zbiór przemówień na uroczystych obrzędach obywatelskich”. Znalazły się tam również wzorce przemówień pogrzebowych. W Katowicach zaś wydano tej jesieni broszurę „Ceremonie stosowane w zakładach przemysłu hutniczego”. 21. rozdział zbiorku poświęcony jest świeckiemu ceremoniałowi pogrzebowemu organizowanemu towarzyszowi pracy”.

Ale nie wszystkim praca w głowie. Gdańscy studenci powitali rok akademicki 1975/1976 imprezą nazwaną Piwowaria. „Sami co prawda tego piwa nie warzyli, ale porozumieli się z takimi, co robią i w efekcie dysponowali w klubie Żak 13 gatunkami tego napitku, co jest absolutnym rekordem Polski czasów najnowszych” – piszą „Nowiny”. Kolejka na zewnątrz była na dwie godziny stania, po wejściu każdy kupował karnet (maksymalnie cztery kufle).