Entuzjazm ostudził komendant stołecznej drogówki MO. Z nieukrywaną wrogością spojrzał na mówcę i zimno stwierdził, że przepisy nakazują zachowywanie odstępów między parkującymi pojazdami.

Widać było, że nie chodzi mu o te centymetry między zderzakami, ale o to, iż ktokolwiek ośmielił się bez pozwolenia z góry zaproponować cokolwiek. Naruszono jego kompetencje. Kompetencje władzy. O jej okrucieństwie i bezkarności pisze dziś w „Znakach czasu” Krzysztof Masłoń.

Kończyła się pierwsza połowa gierkowskiej dekady. Mimo bezwstydnej propagandy sukcesu Polacy przewidywali już, że „wielki manewr gospodarczy” zakończy się klapą. Nawet w „maszynówce” produkującej samochody, o czym pisze Robert Przybylski. Nie widziała tego tylko partyjna nomenklatura kupująca wszystko na talony, bony i asygnaty, lub za pół darmo we własnych stołówkach. Ale jej przywileje, butę i nadużycia coraz wyraźniej dostrzegali zwykli ludzie, a zwłaszcza robotnicy. Fabrycznych stołówek nie zaopatrywano tak, jak partyjnych. Kiedy jeszcze podwyższono ceny – wyszli na ulice Radomia. Ukazują to zdjęcia z archiwum IPN.

Prości ludzie i opozycyjni intelektualiści zaczęli się uczyć swych praw. Pod koniec dekady staną razem. Zderzak w zderzak.