Pewien król, chcąc napełnić pusty skarbiec, wymyślił podatki. Rozkazał, aby co miesiąc inny minister przedkładał projekt podatku. Pewnego razu, po kolejnym akcie ustawodawczym, doniesiono królowi, że lud osowiał i nie weseli się tak jak dawniej; ale monarcha uśmiechnął się tylko. Po pewnym czasie doniesiono, że lud jęczy i zgrzyta zębami; ale i teraz król jedynie zatarł dłonie i zanurzył je w worku złotych talarów. Pewnego dnia sprzed zamku doleciały do sali tronowej dzikie okrzyki o żądania monarszej głowy; i tym razem król jeno zachichotał, licząc perły i szmaragdy. Gdy zdyszany minister policji przypadł do majestatu z wieścią, że hordy żebraków natarły na halabardników pałacowych, król, zanosząc się śmiechem, kazał nałożyć nowy podatek, od torby żebraczej i kija. Ale nazajutrz, gdy podczas śniadania minister oświadczył ze zdumieniem, iż rebelia wygasła, lud zaś... pokłada się ze śmiechu – najjaśniejszy pan pobladł jak chusta, upuścił na marmurową posadzkę srebrną misę z marcepanami i odwołał jeszcze tego ranka połowę podatków” (Krzysztof Kowalski, „Śmiech na służbie”).
Będący w podobnej sytuacji gen. Wojciech Jaruzelski, nie mając już czego odwoływać – do kupienia był tylko ocet, a sklepy mięsne z pustymi hakami, na których nie wisiały kiełbasy i połcie, nazywano szatniami – wprowadził stan wojenny.
Czytaj więcej
Trudno uwierzyć, że od pamiętnego 13 grudnia 1981 r. minęły już 43 lata. Mam wrażenie, jakby to b...
René Villeneuve rzucił się Polakom na pomoc, załadował swój prywatny furgon Ford Transit żywnością ofiarowaną przez Carrefour w mieście Macon i po kilkunastu godzinach jazdy dotarł do przejścia granicznego w Zgorzelcu. Chcąc uniknąć długiego stania w kolejce pojazdów, i mając do tego legitymację z racji misji charytatywnej, pokazał mundurowym legitymację Parti communiste français (PCF), czyli Francuskiej Partii Komunistycznej, której był członkiem. Po telefonie do Warszawy wycofano z kolejki furgon Ford Transit na francuskich numerach, kierowcę – symbolicznie – kopnięto w zadek i odesłano tam, skąd przybył; owszem, „proletariusze wszystkich krajów łączcie się”, ale bez przesady...
René Villeneuve nie dał za wygraną. Ponieważ na granicy w Zgorzelcu nie przeprowadzono żadnych czynności urzędowych, on sam i jego furgon nie został odnotowany. Pół roku po 13 grudnia wwiózł do Polski, przez Słubice, tonę deficytowych środków higienicznych i 200 kg wędzonych szynek wieprzowych z kością, 20 imponujących sztuk. René Villeneuve znał wiele osób z polskiego środowiska archeologicznego, za jego pośrednictwem wielu badaczy bywało w zamku Chenavel w Burgundii, który stanowił bazę wykopaliskową dla miejscowych prehistoryków, toteż imponujące szynki trafiły do wielu z nich. Gdy... z szynką w dłoni zadzwoniłem do drzwi doktora B.B., ten zdeklarowany ateista – znany z ponadprzeciętnego egoizmu i skąpstwa – w Boga wierzyć nie zaczął, ale do altruizmu nabrał przekonania. Do tego stopnia, że zaprosił kolegów na plasterek szynki, oczywiście przed godziną policyjną.