Krzysztof Kowalski: Żeby WRON-a zdechła!

W stanie wojennym godzina policyjna wywołała w społeczeństwie większy skutek, niż się socjologom wydaje. Z powodu niemożliwego swobodnego telefonicznego porozumiewania się („rozmowa kontrolowana...”) ludzie spotykali się, aby przekazywać sobie wszelkie informacje.

Publikacja: 13.12.2024 04:57

Krzysztof Kowalski: Żeby WRON-a zdechła!

Foto: AdobeStock

Pewien król, chcąc napełnić pusty skarbiec, wymyślił podatki. Rozkazał, aby co miesiąc inny minister przedkładał projekt podatku. Pewnego razu, po kolejnym akcie ustawodawczym, doniesiono królowi, że lud osowiał i nie weseli się tak jak dawniej; ale monarcha uśmiechnął się tylko. Po pewnym czasie doniesiono, że lud jęczy i zgrzyta zębami; ale i teraz król jedynie zatarł dłonie i zanurzył je w worku złotych talarów. Pewnego dnia sprzed zamku doleciały do sali tronowej dzikie okrzyki o żądania monarszej głowy; i tym razem król jeno zachichotał, licząc perły i szmaragdy. Gdy zdyszany minister policji przypadł do majestatu z wieścią, że hordy żebraków natarły na halabardników pałacowych, król, zanosząc się śmiechem, kazał nałożyć nowy podatek, od torby żebraczej i kija. Ale nazajutrz, gdy podczas śniadania minister oświadczył ze zdumieniem, iż rebelia wygasła, lud zaś... pokłada się ze śmiechu – najjaśniejszy pan pobladł jak chusta, upuścił na marmurową posadzkę srebrną misę z marcepanami i odwołał jeszcze tego ranka połowę podatków” (Krzysztof Kowalski, „Śmiech na służbie”).

Będący w podobnej sytuacji gen. Wojciech Jaruzelski, nie mając już czego odwoływać – do kupienia był tylko ocet, a sklepy mięsne z pustymi hakami, na których nie wisiały kiełbasy i połcie, nazywano szatniami – wprowadził stan wojenny.

Czytaj więcej

Stan wojenny: ostrożnie z jednoznaczną oceną!

René Villeneuve rzucił się Polakom na pomoc, załadował swój prywatny furgon Ford Transit żywnością ofiarowaną przez Carrefour w mieście Macon i po kilkunastu godzinach jazdy dotarł do przejścia granicznego w Zgorzelcu. Chcąc uniknąć długiego stania w kolejce pojazdów, i mając do tego legitymację z racji misji charytatywnej, pokazał mundurowym legitymację Parti communiste français (PCF), czyli Francuskiej Partii Komunistycznej, której był członkiem. Po telefonie do Warszawy wycofano z kolejki furgon Ford Transit na francuskich numerach, kierowcę – symbolicznie – kopnięto w zadek i odesłano tam, skąd przybył; owszem, „proletariusze wszystkich krajów łączcie się”, ale bez przesady...

René Villeneuve nie dał za wygraną. Ponieważ na granicy w Zgorzelcu nie przeprowadzono żadnych czynności urzędowych, on sam i jego furgon nie został odnotowany. Pół roku po 13 grudnia wwiózł  do Polski, przez Słubice, tonę deficytowych środków higienicznych i 200 kg wędzonych szynek wieprzowych z kością, 20 imponujących sztuk. René Villeneuve znał wiele osób  z polskiego środowiska archeologicznego, za jego pośrednictwem wielu badaczy bywało w zamku Chenavel w Burgundii, który stanowił bazę wykopaliskową dla miejscowych prehistoryków, toteż imponujące szynki trafiły do wielu z nich. Gdy... z szynką w dłoni zadzwoniłem do drzwi doktora B.B., ten zdeklarowany ateista – znany z ponadprzeciętnego egoizmu i skąpstwa – w Boga wierzyć nie zaczął, ale do altruizmu nabrał przekonania. Do tego stopnia, że zaprosił kolegów na plasterek szynki, oczywiście przed godziną policyjną.

Czytaj więcej

Stan wojenny: wspomnienie

Godzina policyjna wywołała w społeczeństwie większy skutek niż się socjologom wydaje. Z powodu niemożliwego swobodnego telefonicznego porozumiewania się („rozmowa kontrolowana...”) ludzie spotykali się, aby przekazywać sobie informacje mogące zagrażać ustrojowi i państwowości: „ciocia Wacia nie domaga”; „wuj Władek złamał palec”; „dozorca na Spartańskiej ma gumowe łatki do zaklejania opon”.

Co bardziej patriotycznie nastawieni obywatele, czyli wrogowie ustroju PRL, podczas spotkania wydobywali butelkę wódki czy bimbru, i szybko, aby zdążyć rozejść się przed godziną policyjną, wznosili szereg toastów: za Ojczyznę, za Solidarność, za Wałęsę, za Wolność, żeby WRON-a zdechła (Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego). Po jednym z takich bogoojczyźnianych konwentykli u redaktora Macieja Łukasiewicza, późniejszego naczelnego „Rzeczpospolitej”, dokonałem bohaterskiego czynu... Otóż, wracając do domu i nie mogąc utrzymać postawy pionowej, oparłem się o legitymującego mnie milicjanta i obaliłem go na ziemię. „Ty wiesz, ilu dziadziuś wywrócił krawężników?” – mówiła dużo później moja wnuczka chłopakom smalącym do niej cholewki. Fakty wzrastają w miarę upływu czasu.

Pewien król, chcąc napełnić pusty skarbiec, wymyślił podatki. Rozkazał, aby co miesiąc inny minister przedkładał projekt podatku. Pewnego razu, po kolejnym akcie ustawodawczym, doniesiono królowi, że lud osowiał i nie weseli się tak jak dawniej; ale monarcha uśmiechnął się tylko. Po pewnym czasie doniesiono, że lud jęczy i zgrzyta zębami; ale i teraz król jedynie zatarł dłonie i zanurzył je w worku złotych talarów. Pewnego dnia sprzed zamku doleciały do sali tronowej dzikie okrzyki o żądania monarszej głowy; i tym razem król jeno zachichotał, licząc perły i szmaragdy. Gdy zdyszany minister policji przypadł do majestatu z wieścią, że hordy żebraków natarły na halabardników pałacowych, król, zanosząc się śmiechem, kazał nałożyć nowy podatek, od torby żebraczej i kija. Ale nazajutrz, gdy podczas śniadania minister oświadczył ze zdumieniem, iż rebelia wygasła, lud zaś... pokłada się ze śmiechu – najjaśniejszy pan pobladł jak chusta, upuścił na marmurową posadzkę srebrną misę z marcepanami i odwołał jeszcze tego ranka połowę podatków” (Krzysztof Kowalski, „Śmiech na służbie”).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia Polski
Kobiety w dobie PRL-u
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia Polski
Marszałek kryminalista. Historia Michała Roli-Żymierskiego
Historia Polski
Historia PRL. Jak Polacy pili w pracy
Historia Polski
Stan wojenny: wspomnienie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia Polski
Stan wojenny: ostrożnie z jednoznaczną oceną!