Tak oświadczyli. Nie byli grzeczni. Raczej opryskliwi i wilkiem na wszystkich patrzyli. Ta garbata fryzjerka dostała skurczów żołądka z nerwów.
Pobiegli do dyrektora. Przez scenę sobie skrócili drogę. Akurat mieliśmy próbę. „Płacz Hioba”. Tekst bardzo wymowny i koresponduje z obecnymi czasami. Kwestię Hioba wygłaszał Zbynio. Jeden z funkcjonariuszy zapatrzył się i zasłuchał. Zbynio świetnie mówi. Najlepszy w naszym zespole. Drugi funkcjonariusz warknął:
– Co tak się gapisz jak wół na malowane wrota! Czyli jeden na sztukę wrażliwy, a drugi nie.
Długo siedzieli u dyrektora. Podniesione głosy. Sprzątaczka Florczakowa podsłuchiwała jak zwykle. Przeżegnała się.
– Sądny dzień – wyszeptała.