Często współdziałały z frontowymi wojskami sowieckimi, ale tylko na zasadzie lokalnych porozumień. Po wykorzystaniu naszych żołnierzy we wspólnej walce Sowieci podstępnie ich ujmowali i rozbrajali. Oficerów zsyłano do łagrów, wielu żołnierzy wcielono do berlingowców albo nawet wprost do Armii Czerwonej.

Tych wszystkich, którzy zdołali uniknąć niewoli i pozostali wierni przysiędze złożonej Polsce, wyłapywano jeszcze długo po „Burzy”, a nawet po zakończeniu wojny. Wedle „Represji sowieckich wobec Polaków i obywateli polskich” (KARTA i IPN) na północno-wschodnich ziemiach II Rzeczypospolitej (Wileńszczyzna i Nowogródczyzna) w omawianym okresie „aresztowano” około 13 tysięcy żołnierzy AK i 7 tysięcy „osób wspomagających”. Do 3 tysięcy zginęło w potyczkach z Sowietami. Trudniejsze do obliczenia są straty na południowym wschodzie (przede wszystkim we Lwowie), ale były zapewne niewiele mniejsze od tych na północy.

Los Polaka – żołnierza AK ilustruje poniższe wspomnienie mjr. Józefa Zwinogrodzkiego „Turkucia”, lekarza ortopedy, który latem 1944 roku dowodził na Nowogródczyźnie „Bohdanką” – 8. Batalionem 77. Pułku Piechoty w Zaniemeńskim Zgrupowaniu Armii Krajowej. Ujęty przez Sowietów, po wieloletniej katordze w Workucie powrócił w końcu 1956 r. do kraju. Jeszcze na początku lat 90. przyjmował pacjentów w Klinice Ortopedycznej Akademii Medycznej w Warszawie, gdzie nagrana została poniższa rozmowa.