Wstrząsający film Borysa Lankosza, nagrodzony Srebrnym Feniksem na tegorocznym warszawskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Żydowskie Motywy, opowiada o dramacie mieszkańców łodzkiego getta..
Jedną z bohaterek opowieści jest Lucille Eichengreen, Żydówka urodzona i mieszkająca przed wojną w Hamburgu w Niemczech.
– Mój ojciec zajmował się eksportem i importem wina – wspomina w filmie. – Mieliśmy piękne życie ze wszystkimi wygodami, jakie wtedy można było mieć.
Ale kiedy nadszedł 1933 rok, w ciągu jednej nocy wszystko się zmieniło – pojawił się świat zakazów: bez głośnych rozmów, siadania w tramwaju. Pewnego dnia w 1941 roku rodzicom, 17-letniej Lucille i jej o pięć lat młodszej siostrze kazano się spakować i zjawić na dworcu. Rodzina z tysiącami innych niemieckich Żydów została wysłana do Radegast, stacji kolejowej znajdującej się na terenie łódzkiej dzielnicy żydowskiej.
Nie czekało tam na nich życzliwe powitanie współbraci, bo getto było już przepełnione. Przewodniczący starszeństwa Żydów Chaim Rumkowski myślał przede wszystkim, jak pomóc tym, którzy byli tu wcześniej. Polscy Żydzi nazywali tych z Zachodu – jekes, czyli kamizelki, pokazując w ten sposób, że wyglądają inaczej. Bo i byli z innego świata – znacznie bogatsi, dobrze wykształceni. Pianistka Stella Czajkowska pamięta, że traktowali Żydów wschodnich jak obywateli trzeciej kategorii.