Inicjatywa ma starsze korzenie, aniżeli sądzi wielu krakowian, i nie wiąże się z królewskim miastem. Bo oto już w przededniu 10. rocznicy niepodległości Józef Dańda z Kolejowego Przysposobienia Wojskowego w Katowicach napisał (17 września 1928):
„Zwracam się z prośbą, by na pamiątkę dziesięciolecia wskrzeszenia Polski usypać wskrzesicielowi Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu kopiec gdzieś w pobliżu kopca Kościuszki. Z projektem tym noszę się już od przeszło pół roku. […]
W tym celu nazbierałem grudek ziemi z miejscowości, np. Częstochowy, Helu, Wilna, Zbaraża, Trembowli, Krzemieńca – z grobu matki Juliusza Słowackiego, i Lwowa – z grobu nieznanego obrońcy Lwowa, jako symbol zjednoczenia ziem Polski. Oprócz tego mam zamiar ufundować przy sypaniu kopca księgę pamiątkową dla wpisów uczestników sypania, przy tej sposobności jest możliwe uzbieranie datków na budowę domu „Strzelca” w Oleandrach”. Autor listu „upraszał o łaskawe powiadomienie” o akceptacji, aby rozpropagować akcję wśród byłych powstańców śląskich, stowarzyszeń i klubów sportowych. „Sypanie takiego kopca wykazałoby, ile zwolenników, jaką popularność i w jakiej dzielnicy posiada nasz Wódz (geniusz) Józef Piłsudski.”
W 1928 r. nie podjęto tej inicjatywy, zapadła bowiem inna decyzja – o budowie Domu Piłsudskiego na Oleandrach. Niemniej w 20. rocznicę wymarszu Strzelców podjęto uchwałę o sypaniu kopca w Lasku Wolskim pod Krakowem. Prace nabrały przyspieszenia rok później, kiedy zakończyła się żałoba po zgonie Marszałka.
Spontanicznie, choć w ślad za tradycją kopca Kościuszki ustalił się obyczaj, ba, patriotyczny obowiązek gromadzenia prochów z pobojowisk walk o niepodległość. Zwożono je indywidualnie, w woreczkach, pchano kilkaset kilometrów na taczkach (!), niektóre przewożono w ozdobnych, pięknych artystycznie urnach. Jako pierwszą wysypano ziemię z grobu matki Piłsudskiego przywiezioną do Krakowa na pogrzeb Marszałka przez delegację z Wileńszczyzny.