Sowieci płyną na Kubę

W 1962 roku kierownictwo sowieckie podjęło próbę zmiany globalnego układu sił poprzez instalację na Kubie rakiet balistycznych.

Publikacja: 05.11.2011 00:01

Sowiecka rakieta balistyczna R-12 podczas parady wojskowej na pl. Czerwonym w Moskwie, lata 60. XX w

Sowiecka rakieta balistyczna R-12 podczas parady wojskowej na pl. Czerwonym w Moskwie, lata 60. XX w.

Foto: bridgeman art library

Przewóz i instalacja rakiet miały być przeprowadzone skrycie. Obecność uzbrojenia rakietowego na Kubie sekretarz generalny KC KPZR Nikita Chruszczow zamierzał ujawnić w liście adresowanym do prezydenta USA wystosowanym po listopadowych wyborach do amerykańskiego Kongresu.

Ministerstwo Obrony ZSRR zamierzało rozmieścić na Kubie m.in. dywizję rakietową: trzy pułki rakiet średniego zasięgu typu R-12 (24 wyrzutnie, 36 rakiet bojowych o zasięgu 2500 km i osiem rakiet szkolnych), dwa pułki rakiet dalekiego zasięgu typu R-14 (16 wyrzutni, 24 rakiety bojowe o zasięgu 4500 km i sześć rakiet szkolnych). Siły obrony i ochrony tworzyć miały cztery samodzielne pułki zmotoryzowane (w każdym 2 tys. żołnierzy, ponad 40 czołgów i dział samobieżnych), trzy samodzielne dywizjony rakiet taktycznych R-7 Łuna (w każdym dwie wyrzutnie i 24 rakiety z głowicą konwencjonalną oraz 12 rakiet z głowicami nuklearnymi o mocy 2 kT każda), dwie dywizje obrony przeciwlotniczej (144 wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych S-75 Newa), dwa pułki rakiet skrzydlatych (16 wyrzutni, 80 rakiet o zasięgu 80 km wyposażonych w głowice nuklearne o mocy 2 – 12 kT), samodzielna eskadra uderzeniowa (6 samolotów Ił–28 dostosowanych do przenoszenia broni atomowej i sześć bomb atomowych o mocy 2 – 12 kT), pułk myśliwski (42 myśliwce typu MiG-21), pułk śmigłowców (33 śmigłowce Mi-4), eskadra łącznikowa (11 samolotów).

Sowieci zamierzali też wysłać siedem konwencjonalnych okrętów podwodnych oraz cztery atomowe okręty podwodne, dwa krążowniki rakieto-we, dwa niszczyciele rakietowe, dwa niszczyciele artyleryjskie. Ostatecznie wysłano „tylko" 12 kutrów rakietowych projektu 183R, sześć dużych ścigaczy okrętów podwodnych projektu 122 bis, pułk rakiet nadbrzeżnych Sopka-8, 36 samolotów Ił-28 wyposażonych w uzbrojenie torpedowe i minowe. Ponadto marynarze sowieccy tworzyli rdzeń załóg dostarczonych wcześniej na Kubę 12 ścigaczy torpedowych projektu 183.

Okręty sowieckie na Kubie miały pełnić służbę dozorową, gdyż Castro praktycznie nie posiadał sprawnych okrętów, oraz atakować – w przypadku kolejnego desantu emigranckiego lub amerykańskiej inwazji – transportowce, okręty desantowe i siły ochrony desantu. Prócz tego planowano postawienie przez kutry lub samoloty zagród minowych w zatoce Guantanamo, na torach wodnych prowadzących do amerykańskiej bazy.

Część sprzętu sowieckich żołnierzy dostarczono na Kubę już wcześniej. Przykładowo, już na przełomie lutego i marca 1962 roku statek „Stalingrad" przywiózł z Murmańska cztery ścigacze torpedowe. Prócz tego „Stalingrad" holował przez część trasy duży ścigacz OP projektu 122bis.

Tajemne rejsy

Ministerstwo Obrony ZSRR zdecydowało, iż rozlokowana na Kubie grupa wojsk będzie dysponować zapasami wystarczającymi na trzy miesiące działań bojowych. W warunkach codziennych żołnierze mieli nosić ubrania cywilne, a mundury tylko w przypadku groźby nawiązania kontaktu bojowego z oddziałami amerykańskimi. Liczebność grupy określona została na około 44 tysiące żołnierzy. Oszacowano, że do przewiezienia tej ilości ludzi wraz ze sprzętem niezbędne było od 70 do 80 statków handlowych.

10 lipca na Kubę wyruszyła sowiecka grupa rekonesansowa. Dwa dni później rozpoczął się załadunek transportowców. Prowadzono go równocześnie w Kronsztadzie, Lipawie, Bałtijsku, Sewastopolu, Teodozji, Poti i Murmańsku. Żołnierze i oficerowie nie znali portów przeznaczenia statków, na których

pokłady wchodzili. Poinformowano ich jedynie, że biorą udział w ćwiczeniu szczebla strategicznego. Ostatecznego celu nie znali też kapitanowie statków. Bezpośrednio przed odcumowaniem otrzymywali oni zalakowane i przeszyte pakiety, które wolno im było otworzyć w morzu po osiągnięciu nakazanej pozycji. Zawierały one rozkaz skierowania jednostek na Atlantyk i współrzędne punktów otwarcia znajdujących się w pakietach kopert. Dopiero wówczas kapitanowie poznawali nazwy portów przeznaczenia. Wraz z nimi informację tę uzyskiwali dowódcy pułków.

W trosce o zachowanie tajemnicy postanowiono, że statki z wojskiem pokonywać będą cieśniny tureckie bez pomocy miejscowych pilotów. Po wyjściu w morze transportowce szły pojedynczo. Jednostki z ładunkiem wojskowym płynęły na przemian ze statkami przewożącymi cywilny fracht. Kontakt z transportowcami utrzymywano za pomocą środków cywilnych podległych Ministerstwu Floty Handlowej. Każdego dnia do godziny 7 czasu moskiewskiego ich kapitanowie składali zakodowany meldunek radiowy przebiegu rejsu. O godz. 9 meldunek zbiorczy otrzymywało sowieckie kierownictwo.

W pierwszej dekadzie września w Sewastopolu rozpoczęto załadunek na statki dywizji rakietowej dowodzonej przez gen. majora Stacenkę. Pociski rakietowe rozmieszczono na statkach typu Połtawa mających odpowiednie wymiary luków i ładowni. Żołnierzy lokowano w doraźnie przysposobionych ładowniach – statki tego typu nie miały pomieszczeń mieszkalnych zdolnych pomieścić dodatkowo zaokrętowanych ludzi. W trakcie 30 dni rejsu żołnierzom zezwalano na opuszczanie ładowni wyłącznie w nocy, grupami liczącymi 20 – 30 osób. Po osiągnięciu Bahamów, kiedy nasiliły się loty amerykańskich samolotów rozpoznawczych, wszelkich wyjść na pokład zakazano. Mimo że luki ładowni, w których przebywali ludzie, osłonięto jedynie brezentowymi plandekami, nie zaś pokrywami, temperatura wewnątrz kadłuba dochodziła do 50 stopni.

Rozładunek transportowców wyznaczono w portach: Hawana, Matanzas, Cabanas, Bachia Onda, La Isabella, Nuevitas, Nicaro, Casilda, Cinfuegos, Santiago de Cuba. Najważniejszą rolę miał jednak odegrać głębokowodny port Mariel położony w prowincji Pinar del Rio. 26 lipca do Hawany przypłynął pierwszy sowiecki statek z wojskiem na pokładzie – motorowiec „Maria Ulianowa". Do 31 lipca na wyspę przybyło dalszych dziewięć jednostek, w tym statek „Latvia" (29 lipca), na którym zaokrętowany był sztab grupy. W dzień transportowce opuszczał „sprzęt rolniczy". Technikę bojową wyładowywano w nocy i umieszczano ją w zadaszonych magazynach lub przykrywano brezentowymi płachtami.

Amerykańska reakcja

Pierwsze informacje o zaangażowaniu sowieckiej marynarki handlowej w przedsięwzięcie o niewiadomym jeszcze charakterze pochodziły z brytyjskich stacji nasłuchowych rozmieszczonych na Cyprze. Kolejnym sygnałem było zaobserwowane latem 1962 roku zwiększenie ilości zawinięć statków sowieckich i z bloku wschodniego na Kubę. O ile od stycznia do lipca porty kubańskie odwiedzało średnio 14 takich statków miesięcznie, o tyle w sierpniu liczba ta się podwoiła, a we wrześniu na Kubę zawinęło 46 jednostek. W ciągu całego roku 1961 na wyspę zawinęły 294 statki, a w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy roku 1962 r. liczba ta była większa aż o 85 jednostek.

Dniem uważanym za początek kubańskiego kryzysu jest 14 października 1962 roku, kiedy to amerykański samolot rozpoznawczy U-2 wykrył instalacje zidentyfikowane przez analityków jako stanowiska startowe rakiet balistycznych. Następnego dnia, po analizie kolejnych zdjęć, Amerykanie wiedzieli już, że na Kubie znajduje się 28 stanowisk startowych w różnych fazach budowy. Określili też typy rakiet, dla których są one przeznaczone. Według ocen wywiadu Rosjanie mogliby razić cele praktycznie na całym terytorium USA, aż po Wyoming i Montanę. Straty oceniano na co najmniej 80 milionów ludzi. Podczas obrad ExComu (Executive Commitet – Komitet Wykonawczy, nieformalne ciało decyzyjne, które wyłoniło się podczas kryzysu) zaczęły się dyskusje między zwolennikami ataku lotniczego na Kubę, zwanego szybkim kursem, i blokady morskiej, określanej jako wolny kurs.

W następnych dniach dowódca Floty Atlantyku podniósł gotowość wszystkich bazowych dywizjonów lotnictwa marynarki i piechoty morskiej. Szef operacji morskich wydał dowódcom flot rozkaz przygotowania całych sił okrętowych do wyjścia w morze w ciągu 24 godzin. Od 17 października samoloty rozpoznawcze marynarki F-8U1P z florydzkiego lotniska Jacksonville wykonywały zdjęcia z niskiego pułapu.

Kwarantanna

20 października, w sobotę, prezydent podjął decyzję o blokadzie wyspy. Ponieważ ustanowienie legalnej – z punktu widzenia prawa międzynarodowego – blokady nie jest w czasie pokoju możliwe bez zgody ONZ, Amerykanie nazwali ją kwarantanną. Szef sztabu

US Navy admirał George W. Andersen stwierdził, że podległe mu siły są w stanie przechwycić, zmusić do zatrzymania, a następnie przeszukać każdy statek zbliżający się do Kuby. W razie bojkotu poleceń będzie używana artyleria. Wieczorem CIA oznajmiła, że pierwszoplanowym celem sił sowieckich jest doprowadzenie, tak szybko, jak to jest możliwe, wyrzutni do stanu pełnej gotowości bojowej.

W poniedziałek 22 października prezydent USA John F. Kennedy przedstawił Ameryce i światu zagrożenie stwarzane przez instalacje rozmieszczane na Kubie oraz nakreślił plan związanych z tym działań politycznych i wojskowych. 12 godzin przed oficjalnym wystąpieniem prezydenta w telewizji Połączony Komitet Szefów Sztabów wydał siłom amerykańskim szczegółowe rozkazy. Rozpoczęto wzmacnianie garnizonu Guantanamo, ewakuując cywilów i zbędny personel. Okrętom wyznaczono trzy rejony koncentracji, skąd rozejść się miały do nakazanych stref patrolowania. Równocześnie zabiegano o wsparcie przez siły morskie Kanady i Wielkiej Brytanii – zwłaszcza śledzenie sowieckich okrętów podwodnych na Atlantyku. Chile, Brazylię, Kolumbię, Wenezuelę, Ekwador, Argentynę, Urugwaj i Peru proszono o wydzie- lenie okrętów nawodnych do blokady.

Poranek 23 października przyniósł komunikat agencji TASS zawierający odpowiedź ZSRR na wystąpienie Kennedy'ego. Była ona utrzymana w ostrym, nieprzejednanym i pozbawionym miejsca na kompromis tonie. Osobisty list Chruszczowa do prezydenta USA również daleki był od pojednawczej kurtuazji. Przewodniczący KPZR pisał, że „w przypadku dokonania jakichkolwiek prób zatrzymania sowieckich statków ZSRR będzie zmuszony przedsięwziąć środki, które uważamy za niezbędne i odpowiednie dla ochrony naszych praw". W Moskwie zakomunikowano jednocześnie, że w siłach zbrojnych podniesiono gotowość bojową.

23 października wieczorem Kennedy oficjalnie notyfikował kwarantannę Kuby. Miała ona wejść w życie 24 października o godz. 14.

Na krawędzi wojny

Poprzedniego wieczoru McNamara oświadczył, że prace przy instalacjach na Kubie trwają nadal, a grupa 25 sowieckich statków handlowych posuwa się niezmienionym kursem ku wyspie. Wykonując rozkazy prezydenta, US Navy zorganizowała pierwszą rubież blokady w promieniu 500 mil morskich od przylądka Maysi, a więc poza promieniem taktycznym startujących z Kuby samolotów Ił-28. Rozmieszczono na niej 12 niszczycieli wspartych przez inne okręty nawodne. Całość sił okrętowych zaangażowanych w „kwarantannę" zorganizowano w 136. Połączone Zgrupowanie Operacyjne dowodzone przez dowódcę II Floty wiceadmirała A.G. Warda. W gotowości do działań utrzymywano znaczne siły piechoty morskiej.

Napięcie polityczne dochodziło wówczas do zenitu. Do spotkania frachtowców z amerykańskimi okrętami pozostało jedynie kilka godzin... Między dwoma pierwszymi statkami, „Gagarinem" i „Komilesem", zajął pozycje sowiecki okręt podwodny projektu 641. 0 10.25 obradujący permanentnie sztab kryzysowy otrzymał informację, że 14 frachtowców zastopowało maszyny przed linią kwarantanny lub położyło się na kurs powrotny.

25 października w godzinach rannych gest dobrej woli wykonali Amerykanie. Tankowiec „Bukareszt", który

poprzedniego dnia zablokowano przed linią blokady, ruszył znów naprzód. Ponieważ prawdopodobieństwo, by znajdowały się na nim materiały wojenne, było nikłe, Kennedy polecił przepuścić jednostkę bez rewizji. O godz. 10 potwierdziły się informacje o zawróceniu części sowieckich statków (były to, o czym Amerykanie wówczas nie wiedzieli, jednostki transportujące drugi rzut dywizji rakietowej). Po południu agencja TASS opublikowała komunikat stwierdzający, że ZSRR gotów jest na dwa tygodnie powstrzymać się od dostaw broni na Karaiby, jeżeli Amerykanie zawieszą kwarantannę.

W piątek 26 października niszczyciele US Navy „Joseph P. Kennedy Jr." i „John R. Pierce" przeszukały pierwszą jednostkę pokonującą linię blokady. Był to wyczarterowany przez Rosjan statek bandery libańskiej „Marcula". Frachtowiec skontrolowany został przez grupę abordażową, która nie stwierdziwszy zakazanych ładunków (przewoził samochody ciężarowe, części zamienne, papier i sery), zezwoliła mu na dalszą żeglugę do portu przeznaczenia.

W sobotę 27 października kryzys uległ niespodziewanemu zaostrzeniu. Sowiecka bateria rakiet przeciwlotniczych zestrzeliła nad Kubą samolot rozpoznawczy U-2. Rozkaz otwarcia ognia wydał dowódca jednej z dywizji obrony powietrznej, gen. Woronkow, po konsultacji z zastępcami dowódcy grupy do spraw OPL i szkolenia, generałami Greczką i Garbuzowem.

Przed ujawnieniem faktu zestrzelenia Chruszczow wystosował kolejne orędzie do Kennedy'ego. Tym razem podejmowało ono zagadnienie amerykańskich rakiet w Turcji (Waszyngton wcześniej zakładał tę kwestię jako kartę przetargową). Rosjanie, by zmniejszyć antagoniście pole ewentualnego manewru, przekazali nowe propozycje nie kanałami dyplomatycznymi, jak dotychczas, lecz za pośrednictwem Radia Moskwa. Mimo opozycji w łonie ExComu prezydent zdecydował się na dalsze rozwijanie „wariantu tureckiego". Wiadomość o zestrzeleniu U-2 i o ściganiu przez myśliwce sowieckie innej maszyny rozpoznawczej, która naruszyła przestrzeń powietrzną ZSRR nad Czukotką, dostarczyły nowych argumentów „jastrzębiom". Zwłaszcza że Rosjanie nie przerwali prac przy wyrzutniach, dążąc gorączkowo do ich jak najszybszego zakończenia, a sowiecka ambasada przystąpiła – według raportu FBI – do niszczenia dokumentów.

Przesilenie

Po 20 Chruszczow otrzymał list Kennedy'ego, w którym prezydent pisał: „(...) kluczowe elementy Pańskiej propozycji (...) sprowadzają się do tego, że:

1. Wy zgodzicie się na usunięcie tych rodzajów broni z Kuby pod odpowiednią inspekcją i nadzorem ONZ i na przyjęcie na siebie odpowiednio zagwarantowanego zobowiązania, że dalsza dostawa takich systemów broni na Kubą zostanie wstrzymana.

2. My ze swej strony zgodzimy się (...) na:

a) niezwłoczne zniesienie kwarantanny stosowanej w chwili obecnej,

b) weźmiemy na siebie zobowiązanie, że wyrzekniemy się inwazji na Kubę (...).

Jeżeli udzieli Pan swemu przedstawicielowi podobnej instrukcji, to nie widzę przeszkody na drodze do osiągnięcia porozumienia we wszystkich tych sprawach i powiadomienia o tym świata w ciągu kilku dni (...)".

28 października w podmoskiewskiej daczy Chruszczowa zapadły decyzje o przyjęciu propozycji amerykańskich. W ich podejmowaniu uczestniczyli też: Rodion Malinowski, Andriej Gromyko, Leonid Ilczew i kilku prominentnych członków KC. O godz. 9 Radio Moskwa wyemitowało odpowiedź zawierającą słowa: „rząd sowiecki (...) wydał nowe polecenie, aby broń, którą nazywa Pan ofensywną, zdemontować, przygotować do transportu i odesłać do ZSRR".

W następnych godzinach kompromis został osiągnięty. Rosjanie zdemontowali rakiety i załadowali je na statki do 11 listopada, później usunięto również wszystkie bombowce Ił-28. Po pewnej zwłoce, maskującej wymienny charakter ugody, z Turcji wywieziono amerykańskie Jupitery. Wymiernym efektem kryzysu było również zainstalowanie i uruchomienie 31 sierpnia 1963 r. bezpośredniej linii dalekopisowej między Białym Domem i Kremlem.

Całość działań ewakuacyjnych była starannie nadzorowania przez okręty i samoloty rozpoznawcze US Navy, dla której kryzys kubański zakończył się dopiero 7 grudnia 1962 roku, kiedy to sfotografowano z powietrza ostatnie samoloty Ił-28 wywożone z Kuby na pokładach statków „Kasimow", „Krasnograd" i „Ochock".

Nie oczekiwali, że wrócimy żywi...

Na początku lat 60. sowiecka marynarka wojenna była flotą przybrzeżną, zdolną do skutecznych działań w obronie wybrzeża, lecz niemogącą liczyć na sukces w oceanicznej konfrontacji z US Navy. Mimo to na Karaiby postanowiono wysłać grupę czterech okrętów podwodnych projektu 641 (według kodu NATO: foxtrot), wydzielonych ze składu Floty Północnej. W sytuacji skrajnej okręty podwodne miały przeprowadzić ataki na jednostki amerykańskie.

Dowódca Floty Północnej wydzielił do działań 69. Brygadę Okrętów Podwodnych (ze składu 4. Dywizji), którą tworzyły okręty podwodne B-4, B-36, B-59 i B-130. Miejscem stałej dyslokacji brygady był port Polarnyj. Aby wyjść w morze przy zachowaniu pełnej tajemnicy, okręty przesunięto do Zatoki Sajdu Gubu, gdzie przebywały chronione przez cztery linie jednostek dozorowych i oddziały rozwinięte na lądzie. Każdy z foxtrotów przyjął wówczas na pokład jedną torpedę z głowicą nuklearną.

Okręty podwodne opuściły zatokę

1 października 1962 roku. Dowódcy nie zostali zaznajomieni z zadaniem. Otrzymali jedynie przesznurowane pakiety, które wolno było im otworzyć dopiero po osiągnięciu przez okręty określonych wcześniej pozycji. Trasy przejścia i punktów docelowych nie znał również flagowy nawigator brygady. Okręt otrzymał komplet map praktycznie wszystkich akwenów oceanicznych. I zastępca głównodowodzącego Marynarką Wojenną admirał W. A. Fokin stwierdził na odprawie poprzedzającej wyjście na morze, że jednostki przechodzą do nowego manewrowego punktu bazowania. Zaznaczył jednocześnie, by liczyć się z możliwością prowadzenia walki.

W trakcie przejścia z rejonu Azorów ku Kubie na B-130 nastąpiła 24 października o godzinie 19.29 poważna awaria silników wysokoprężnych i okręt musiał się wynurzyć. W kierunku foxtrota natychmiast ruszyły przebywające w pobliżu amerykańskie niszczyciele. Dowódca, obawiając się staranowania, nakazał zanurzenie alarmowe i rozpoczął manewry na silnikach elektrycznych. Okręty amerykańskie zrzuciły wówczas do wody granaty sygnalizacyjne, co nie przyniosło jednak efektu.

Foxtrot nadal próbował ujść pogoni.

Po kilkunastu godzinach manewrowania, całkowicie rozładowawszy baterie, okręt wynurzył się ponownie i nadał meldunek o awarii oraz o bieżącym położeniu (otaczały go wówczas cztery amerykańskie niszczyciele zagłuszające jego emisję radiową, meldunek nadawany był 17 razy). Sztab floty skierował ku B-130 okręt ratowniczy „Pamir", który rozpoczął holowanie foxtrota na północ. Uszkodzony okręt dotarł do bazy w dwa miesiące po rozpoczęciu rejsu.

26 października siły amerykańskie wykryły między godziną 10.48 a 19.08 trzy dalsze łodzie podwodne. B-36, po trwającym ponad dwie doby śledzeniu, z rozładowanymi bateriami wynurzył się.

Został natychmiast otoczony przez okręty amerykańskie. Gdy okręt manewrował na powierzchni, z Moskwy nadszedł rozkaz radiowy odwołujący okręty podwodne – kryzys kubański osiągnął już przesilenie i zaczynał wygasać. Po kilkunastogodzinnym przebywaniu na powierzchni, w trakcie którego naładowano baterie, jednostka zanurzyła się alarmowo. Dowódca skierował okręt pod najbliższy niszczyciel, następnie zanurzył się na głębokość 200 m i ruszył pełną prędkością na wschód. Gdy Amerykanie upewnili się, że idzie kursem powrotnym, przestali go śledzić.

Jako kolejny wykryty został B-59. Po ponad dwóch dobach śledzenia wynurzył się on w odległości około mili morskiej od lotniskowca „Randolph". Na powierzchni, idąc małą naprzód, okręt forsownie ładował baterie, służąc jednocześnie amerykańskim samolotom jako cel symulowanych ataków, których przeprowadzono kilkadziesiąt. Podobnie jak poprzedni okręt, odtworzywszy zasoby energetyczne, B-59 zanurzył się alarmowo i w położeniu podwodnym ruszył kursem powrotnym.

Jedynym sowieckim okrętem podwodnym, który uniknął przymusowego wynurzenia, był B-4. Jego dowódca wspomagany przez dowódcę brygady wykazał się najwyższym podwodniackim kunsztem i mimo że okręt kilkakrotnie był wykryty i śledzony oraz obrzucany sygnalizacyjnymi granatami, za każdym razem udawało mu się zmylić pogoń. Na kurs powrotny położył się dopiero po otrzymaniu stosownych rozkazów z Moskwy.

Powrót trzech okrętów do Polarnego nastąpił tuż przed Nowym Rokiem 1963 roku. Ku rozczarowaniu załóg nie czekały jednak na nich nagrody, lecz specjalna komisja dochodzeniowa, która miała ustalić, „dlaczego doszło do utraty skrytości działań". Po latach jeden z weteranów karaibskiej wyprawy ocenił zaistniałą sytuację następująco: „Tak, nie oczekiwali, że wrócimy żywi".

Sojusznicy Amerykanów

Marynarka kanadyjska skierowała do działań na Atlantyku lotniskowiec z 28 samolotami, 22 fregaty i niszczy-ciele, dwa okręty podwodne i 44 bazowe samoloty. Siły te nawiązały kontakt z okrętami podwodnymi wroga około 130 razy, co jest podstawą stwierdzenia, że w czasie kryzysu na Północnym Atlantyku operowało nie mniej niż 29 sowieckich okrętów podwodnych.

Od 2 listopada w działaniach uczestniczyły dominikańskie fregaty „Gregori" i „Luferon", prowadząc ośmiodniowe patrole z cieśniny Mona, do 9 listopada w skład sił blokadowych weszły dwa niszczyciele argentyńskie, a od 17 listopada – gwatemalska fregata „Burrunida". Ponadto w gotowości znajdowały się dwa wenezuelskie niszczyciele i okręt podwodny, argentyński lotniskowiec, okręt podwodny, cztery bazowe samoloty patrolowe marynarki i trzy bazowe samoloty patrolowe sił powietrznych, batalion piechoty morskiej. Kolumbia zaoferowała pododdział piechoty morskiej i grupy inspekcyjne, które miały działać z pokładów okrętów amerykańskich, a rząd Trynidadu i Tobago wyraził zgodę na użytkowanie przez siły blokadowe portu Chaguaramas.

„Gruzja" czyli „Sobieski"

Statek pasażerski „Gruzja", który we wrześniu 1962 roku przywiózł do Hawany około 1000 „techników" kubańskich, to... były polski transatlantyk „Sobieski".

Leopold Unger, ówczesny polski korespondent na Kubie, tak opisywał owych „techników": „wyskakiwali z ciężarówek w karnym szyku, chodzili jakby marszowym krokiem [...] wszyscy nosili te same prześliczne kwieciste bluzki czy koszule, w kilku, najwyżej pięciu, wariantach, takie same sandały, tak samo byli ostrzyżeni, pod linijkę...".

„Sobieski" został zamówiony przez GAL w 1937 roku w Swan Hunter & Wigham Richardson w Newcastle. Wszedł do służby 17 czerwca 1939 roku. W czasie II wojny światowej jako transportowiec wojskowy brał udział w ośmiu operacjach desantowych, od norweskiej w 1940 roku po lądowanie na południu Francji w sierpniu 1944 roku. Przewidywano również jego udział w operacji desantowej na Malajach w 1945 roku, ale kapitulacja Japonii uczyniła ów zamiar bezprzedmiotowym. Po powrocie do Polski nie udało się znaleźć dla niego zatrudnienia, w związku z czym w latach 1947 – 1949 pływał w czarterze włoskiej firmy „Fratelli Cosulich", obsługując linię „emigrancką" z Neapolu i Genui do Nowego Jorku. W marcu 1950 roku statek sprzedano Związkowi Sowieckiemu. Był eksploatowany na trasie Batumi – Odessa – Batumi, następnie transportował sowiecką reprezentację olimpijską na igrzyska do Melbourne, a później woził „techników" na Kubę. W 1975 roku statek sprzedany został na złom włoskiej firmie Cantieri Navale Santa Maria z La Spezia.

Krzysztof Kubiak, kmdr por. rez. dr hab., profesor Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu

Przewóz i instalacja rakiet miały być przeprowadzone skrycie. Obecność uzbrojenia rakietowego na Kubie sekretarz generalny KC KPZR Nikita Chruszczow zamierzał ujawnić w liście adresowanym do prezydenta USA wystosowanym po listopadowych wyborach do amerykańskiego Kongresu.

Ministerstwo Obrony ZSRR zamierzało rozmieścić na Kubie m.in. dywizję rakietową: trzy pułki rakiet średniego zasięgu typu R-12 (24 wyrzutnie, 36 rakiet bojowych o zasięgu 2500 km i osiem rakiet szkolnych), dwa pułki rakiet dalekiego zasięgu typu R-14 (16 wyrzutni, 24 rakiety bojowe o zasięgu 4500 km i sześć rakiet szkolnych). Siły obrony i ochrony tworzyć miały cztery samodzielne pułki zmotoryzowane (w każdym 2 tys. żołnierzy, ponad 40 czołgów i dział samobieżnych), trzy samodzielne dywizjony rakiet taktycznych R-7 Łuna (w każdym dwie wyrzutnie i 24 rakiety z głowicą konwencjonalną oraz 12 rakiet z głowicami nuklearnymi o mocy 2 kT każda), dwie dywizje obrony przeciwlotniczej (144 wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych S-75 Newa), dwa pułki rakiet skrzydlatych (16 wyrzutni, 80 rakiet o zasięgu 80 km wyposażonych w głowice nuklearne o mocy 2 – 12 kT), samodzielna eskadra uderzeniowa (6 samolotów Ił–28 dostosowanych do przenoszenia broni atomowej i sześć bomb atomowych o mocy 2 – 12 kT), pułk myśliwski (42 myśliwce typu MiG-21), pułk śmigłowców (33 śmigłowce Mi-4), eskadra łącznikowa (11 samolotów).

Sowieci zamierzali też wysłać siedem konwencjonalnych okrętów podwodnych oraz cztery atomowe okręty podwodne, dwa krążowniki rakieto-we, dwa niszczyciele rakietowe, dwa niszczyciele artyleryjskie. Ostatecznie wysłano „tylko" 12 kutrów rakietowych projektu 183R, sześć dużych ścigaczy okrętów podwodnych projektu 122 bis, pułk rakiet nadbrzeżnych Sopka-8, 36 samolotów Ił-28 wyposażonych w uzbrojenie torpedowe i minowe. Ponadto marynarze sowieccy tworzyli rdzeń załóg dostarczonych wcześniej na Kubę 12 ścigaczy torpedowych projektu 183.

Okręty sowieckie na Kubie miały pełnić służbę dozorową, gdyż Castro praktycznie nie posiadał sprawnych okrętów, oraz atakować – w przypadku kolejnego desantu emigranckiego lub amerykańskiej inwazji – transportowce, okręty desantowe i siły ochrony desantu. Prócz tego planowano postawienie przez kutry lub samoloty zagród minowych w zatoce Guantanamo, na torach wodnych prowadzących do amerykańskiej bazy.

Część sprzętu sowieckich żołnierzy dostarczono na Kubę już wcześniej. Przykładowo, już na przełomie lutego i marca 1962 roku statek „Stalingrad" przywiózł z Murmańska cztery ścigacze torpedowe. Prócz tego „Stalingrad" holował przez część trasy duży ścigacz OP projektu 122bis.

Pozostało 89% artykułu
Historia
Klub Polaczków. Schalke 04 ma 120 lat
Historia
Kiedy Bułgaria wyjaśni, co się stało na pokładzie samolotu w 1978 r.
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił